10. Herbatka Biała

5.3K 734 330
                                    

Llian nie zamierzała marnować ani chwili w tym roku szkolnym i już pierwszego dnia po zajęciach, które były raczej organizacyjne, ruszyła do kuchni. Z radością przywitała się z każdym skrzatem osobno, co bardzo im się spodobało i sprawiało, że wszystkie ją uwielbiały. Skrzaty doceniały też to, że Llian pamiętała ich z imienia, co pomogło jej szybko wyłapać dwa nowe, których nie pamiętała z poprzedniego roku.

- A wy musicie być nowi, prawda? Ja jestem Llian, a wy jak się nazywacie? - zapytała, klęcząc na ziemi przed nimi.

- Zgredek, wolny skrzat - powiedział pierwszy z nich, posiadający wielkie, zielone oczy.

- Bardzo miło mi ciebie poznać, Zgredku - odparła Llian ze szczerym uśmiechem, kłaniając się przed nim lekko, co wręcz go zawstydziło. Dziewczyna już dawno nauczyła się, że ze skrzatami trzeba było postępować trochę jak z dziećmi, a najmniejsze akty miłosierdzia sprawiały, że odpłacały się z nawiązką.

- A to jest...? - Zwróciła się do skrzata z brązowymi oczami i w sukience, dopiero wtedy zauważając, że płakał. - Ojejku, co się dzieje...?

- To jest Mrużka, przyjaciółka Zgredka! - wyjaśnił Zgredek pospiesznie. - Ona... Ona się uspokoi!

- Mogę jakoś pomóc...? - zapytała zmartwiona Llian, ale Mrużka nie odpowiedziała tylko, wciąż płacząc, odeszła. Zgredek pobiegł za nią.

- Nie warto. Odkąd przyszła ona ciągle tylko płacze i pije piwo kremowe - powiedział Apsik, kręcąc głową.

- Jej poprzedni pan ją oddał... - dodał inny skrzat.

- Nic dziwnego, skoro ona wcale nie pracuje... - powiedział kolejny, a Llian pierwszy raz w życiu widziała, żeby skrzaty tak bardzo nie lubiły innego skrzata. Postanowiła wdrążyć się w to później, a sama poprosiła znajomych już pracowników kuchni o składniki do ciasta, które planowała spróbować upiec. Uwielbiające ją skrzaty prędko wykonały polecenie, a Apsik, pamiętający, że Llian kochała herbatę, przyniósł jej dzbanek z białą odmianą tego napoju.

W tym samym czasie Cedrik wracał do zamku z małego turnieju gargulków, który urządził ze swoimi kumplami na dziedzińcu - oni utwierdzili go w tym, by zgłosić się do Turnieju. Chciał zobaczyć się z Llian, bo czuł niedosyt po rozmowie z poprzedniego wieczoru, jednak nie spotkał jej ani nigdzie w drodze do piwnic, ani w pokoju wspólnym Puchonów. Zauważył tam jednak Jane podlewającą kwiaty na parapetach i przypomniał sobie, że z nią też przyjaźniła się szukana przez niego dziewczyna.

- Cześć, Jane. Nie wiesz może, gdzie jest Llian?

- Niestety, nie mam bladego pojęcia - odparła Jane, unosząc żółtą konewkę. - A co ty kombinujesz, młody?

- Przypomnę, że jesteś ode mnie starsza tylko o miesiąc, Jane - zauważył rozbawiony Cedrik.

- Cichutko... Ale to ja jestem na siódmym roku... - przerwała mu, przykładając palec do ust. - Poza tym, pytam, co kombinujesz z Llian? Pod koniec zeszłego roku też was widziałam razem.

Cedrika zmieszało nieco to pytanie, bo w zasadzie nie potrafił jeszcze znaleźć odpowiedzi, która brzmiałaby dla niego prawdziwie.

- Nic takiego, po prostu się zaprzyjaźniliśmy - powiedział końcu, wzruszając ramionami.

Jane nie skomentowała tych słów, bo nagle się zamyśliła.

- Teraz jak tak myślę... Llian może być w kuchni. Wspominała coś o tym, że chce spróbować gotować czy coś...

Cedrik uderzył się w czoło, przypominając sobie o tym, że przecież wspominała mu o tym w wakacje, poza tym rok wcześniej spotkał ją właśnie w kuchni.

Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik DiggoryWhere stories live. Discover now