38. Herbatka Mrożona

4.6K 666 505
                                    

Dziewczyna Cedrika Diggory'ego.

Llian pomyślała tak o sobie po raz pierwszy, gdy wracała z Cedrikiem z kuchni do pokoju wspólnego.

Wiedziała, że może jej być teraz trochę trudno. Prawie cała szkoła widziała ją na balu z Cedrikiem, a teraz, skoro oficjalnie zostali parą, liczyła się z tym, że nie opuszczą jej jego wielbicielki. Sama słyszała, że Hermiona Granger dostawała listy z pogróżkami, nawet nie będąc dziewczyną Pottera...

Te myśli sprawiły, że zatrzymała się tuż przed wejściem do pokoju.

- Czekaj... Może nie wracajmy jeszcze do pokoju. Wszyscy zaraz wrócą ze śniadania, będą tam siedzieć, przysypiać po balu i nie dadzą nam spokoju... Chodźmy się przejść, co?

- Jesteś pewna? - zapytał zdziwiony Cedrik. - Trochę zimno na zewnątrz. I śnieg sypie.

- Niczego teraz tak nie potrzebuję jak ostudzenia. I chcę się tobą nacieszyć... - przyznała cicho, po czym spojrzała mu w oczy. - Zanim się rozniesie.

- Przecież nigdzie ci nie ucieknę - zapewniał chłopak, na co Llian uniosła brew.

- Mhm, znam sporo dziewczyn, które mogą być innego zdania.

- Dobrze, dobrze, chodźmy. - Zaśmiał się, obejmując ją. - Jeśli tylko chcesz - dodał i spojrzał jej głęboko w oczy, a wtedy Llian na moment sparaliżowało. Gdy na niego patrzyła, serce zaczęło jej przyspieszać, a ona sama czuła, że jej policzki zalewają się purpurą. Diggory patrzył na nią z czymś takim w oczach, co sprawiało, że nie mogła się opanować.

- Co? - zapytał Cedrik, gdy przez dłuższą chwilę się nie odzywała.

- Nie patrz się tak na mnie. - Odwróciła głowę. - Moje serce może dziś już niewiele wytrzymać.

Chłopak nachylił się, by szepnąć jej prosto do ucha:

- To będę cię wtedy ratował metodą usta-usta...

- O Boże, Diggory, to było okropne. - Llian odepchnęła go od siebie z obrzydzeniem na twarzy. - Dobrze, że już mnie poderwałeś, bo za to bym cię odrzuciła.

Cedrik zaśmiał się glośno, a następnie ruszył wraz z dziewczyną do pokoju. Szybko zabrali z dormitoriów ubrania na zewnątrz, a następnie wyszli na błonia pokryte stale rosnącą warstwą śniegu. Było tak, jak Llian przewidywała - nikt im nie przeszkadzał, bo większość uczniów odsypiała bal nawet po śniadaniu.

Cedrik bez zawahania złapał ją za rękę. Czekał na to już dłuższy czas, a wcześniej musiał szukać na to wymówek - czy ucieczka przed deszczem, czy Śmierciożercami... Wreszcie mógł to zrobić kiedy tylko chciał, choćby po to, żeby poczuć ciepło jej dłoni. Llian nie miała nic przeciwko temu.

- To co? Na następne wyjście do Hogsmeade mogę sobie ciebie zarezerwować? I przepraszam, że ostatnim razem nam to nie wypaliło...

- Hmm... Będziesz miał wybaczone, jeśli pójdziemy do herbaciarni pani Puddifoot. Zawsze chciałam spróbować jej herbaty i ciastek, ale głupio tam chodzić samemu, jak wszędzie pary...

- Oo, rozumiem. - Cedrik pokiwał głową. - Widzisz, jakie masz od razu bonusy ze mną. Możesz pójść do herbaciarni.

Llian już otwierała usta i unosiła rekę, by zdzielić go w ramię, jednak ostatecznie się powstrzymała. Pomyślała, że mogła mu na to lepiej odpowiedzieć.

- No wiesz... Najpierw nie wierzyłam, że Turniej Trójmagiczny jest w Hogwarcie, potem, że mój przyjaciel weźmie w nim udział... A teraz najlepszy reprezentant jest mój. Powiedziałabym, że tuż po Dumbledorze mam największy prestiż w tej szkole. - Wypowiadając ostatnie słowa, odrzuciła włosy i dumnie wypięła pierś.

Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik DiggoryWhere stories live. Discover now