29. Herbatka z Cukrem

3.8K 637 253
                                    

Llian wróciła z sowiarni i, zamiast popijać herbatę, uderzała pięścią w ścianę pokoju wspólnenego.

- Czemu. Znowu. Dałam. Się. Złapać. Czemu. Znowu. Dałam. Się. Złapać...

- Co ci zrobiła ta biedna ściana?

Cedrik nie mógł wybrać gorszego momentu na to, żeby z nią porozmawiać, ale jednak to zrobił. Kiedy Llian już myślała, że tamten dzień nie będzie gorszy, Diggory stanął przy jej fotelu, uśmiechając się delikatnie, jakby coś planował. Dziewczyna nie podzielała jednak tego rozbawienia.

- Ona akurat nic - odparła, starając się nie brzmieć zbyt niemiło, choć w środku była załamana.

- Masz chwilę? A może nawet dwie? - zapytał Cedrik, inicjując w Llian wewnętrzną walkę. Jak już na niego patrzyła, to chciała z nim rozmawiać, ale jak zastanawiała się nad tym dłużej, obawiała się, że się przed nim rozsypie bądź wybuchnie - nic pomiędzy.

- W zasadzie... - zaczęła, grając na zwłokę, a wtedy los postanowił ją uratować poprzez ręce Adele.

- Llian! - zawołała dziewczyna, która wbiegła do pokoju wspólnego i rzuciła się starszej dziewczynie na szyję. - Llian, tak ci dziękuję, tak ci dziękuję!

- Ale za co? - powiedziała Llian, u której Adele wywołała szeroki uśmiech.

- Zdałam dzięki tobie historię na Wybitny, ja nie wiem, jak ja ci się odwdzięczę - odparła dziewczyna, ściskając Llian tak, jakby chciała ją udusić.

- Adele, to dzięki twojej pracy.

- I tobie. Ja to cię kocham normalnie - przekonywała młodsza Puchonka. Llian odwazjemniła uścisk, po czym posłała Cedrikowi wymowne spojrzenie.

- Pogadamy kiedy indziej.

- Tak... - Chłopak wycofał się niezręcznie. - Złapię cię.

Kiedy odszedł, Llian poczuła swego rodzaju ulgę, ale też i smutek. Porozmawiała jeszcze chwilę z Adele, po czym uciekła do dormitorium, z czego nie była dumna, lecz nie umiała wtedy zrobić nic więcej.

W dormitorium była czytająca Georgia, która na dźwięk otwierających się drzwi uniosła głowę znad książki.

- Nie podoba mi się ta mina - stwierdziła, przyjrzawszy się Llian, która tylko wzruszyła ramionami.

- Nic się nie stało. - Dziewczyna opadła na swoje łóżko. - Cedrik idzie z Chang na bal.

- Co? - Georgia wypuściła swoją książkę z rąk.

- No powiedziała mi z pół godziny temu.

- To menda już totalna z Diggory'ego! - Georgia uderzyła dłonią w materac swojego łóżka. - Przymila się cały czas do ciebie, a teraz to? Weź, olej go już totalnie, bo tak w kotka i myszkę to się możecie bawić do końca świata.

- Ja go bardzo lubię... Wydawało mi się, że on mnie też. - Llian zwiesiła głowę, przytulając ręce do siebie. - Ale w zasadzie, czy ja go mogę winić? On po prostu bardziej lubi Cho, nie mogę go przecież do niczego zmusić.

- Prawda, ale po co ci mydli oczy? - drążyła Georgia. - Jakieś figurki, srurki, jakieś ładnie wyglądasz... Ciekawe, czy jej też tak mówi.

- A to też chciałabym wiedzieć - mruknęła Llian, po czym wstała i westchnęła. - Trudno, nie będę się tym teraz zajmować. Bal balem, ale ja muszę znaleźć prezenty świąteczne dla wszystkich.

🍵

Dwa dni później profesor Sprout zebrała Puchonów z czwartego, piątego, szóstego i siódmego roku w użyczonej przez McGonagall klasie od transmutacji, gdzie wszystkie ławki zostały odsunięte na boki, zostawiając sporo miejsca do nauki tańca. Nauczycielka ponownie wytłumaczyła uczniom, jak ważna była ta tradycja dla całego Turnieju Trójmagicznego, a szczególnie dla nich, zważając, że Cedrik reprezentował nie tylko Hogwart, ale i Hufflepuff.

- Dobierzcie się w pary, proszę! - zawołała profesor Sprout po chwili. - Chłopcy, śmiało, proście panie - dodała, widząc, że Puchoni raczej nie chcą się do tego zabierać.

Anthony stał najbliżej Llian i śmiał się tak, jakby miało mu braknąć tchu, gdy zapytał:

- Mogę prosić?

- Migiem do Phoebe, durniu. - Llian zdzieliła go w ramię, a Anthony natychmiast jej posłuchał, nieustannie się śmiejąc. Wyglądało, jakby tylko czekał na taką dyspozycję, by mieć jakąś wymówkę na rozmowę z blondynką.

- A ja mogę? - zapytał Patrick, znikąd pojawiając się po jej drugiej stronie.

Llian zawahała się; zobaczyła jednak, że stojący gdzieś za nim Cedrik na nią patrzył, a wtedy odpowiedziała:

- Jak najbardziej.

Nie patrząc już na boki, ustawiła się do tańca z Patrickiem, z nieznanych sobie powodów licząc na to, że Cedrik to widział. On, co dziwne, miał problem ze znalezieniem partnerki i w końcu wylądował z jeszcze bardziej zaskoczoną tym wszystkim Georgią.

Profesor Sprout pokazała uczniom podstawowe kroki, a później włączyła muzykę i podchodziła do każdej pary, zaznaczając, co powinni poprawić. Zaczęła od najmłodszych, więc Llian i Patrick wykorzystali tamtą chwilę na rozmowę.

- Całkiem dobrze tańczysz - przyznała, widząc, że Patrick bez problemu ją prowadzi, choć ona nie miała pojęcia, co robiła.

- Mama mnie kiedyś uczyła. Choć nie sądziłem, że kiedykolwiek mi się to przyda.

- No... Twoja partnerka na bal będzie szczęściarą - stwierdziła Llian, patrząc pod nogi z nadzieją, że go nie nadepnie.

Na twarzy Patricka pojawił się szelmowski uśmieszek.

- Tak myślisz?

- Tak myślę - powtórzyła.

- Jeszcze żadnej niestety nie mam - dodał, wciąż się uśmiechając.

- Oj, to nie posłuchałeś mojej rady, co? A ja już dawno wam mówiłam, że będzie bal. Zaraz wszystkie dziewczyny będą zajęte, Patrick, ja bym się pospieszyła.

- Ciężko czasem wyczuć, wiesz... - odpowiedział, poprawiając swój chwyt na jej talii. - Niektóre dziewczyny niby nikogo jeszcze nie mają, ale wiadomo, jak to się skończy... - Wskazał głową na Phoebe i Anthony'ego, którzy tańczyli nieopodal nich.

- Zaprosi ją w końcu? - zapytała Llian konspiracyjnie, na co Patrick parsknął śmiechem.

- Powiem ci w sekrecie, że powiedział nam, że to zrobi, ale coś marnie mu idzie.

Llian rozmawiała z Patrickiem jeszcze długo, a rozmowa ta przybierała taki ton, że była niemalże pewna, że zmierzał do zaproszenia jej... Nic takiego się jednak nie stało, a jedynie Llian została zachęcona przez profesor Sprout, by "tańczyć nieco energiczniej i przyglądać się stopom" - co w języku nauczycielki oznaczało, że dziewczyna tańczyła raczej beznadziejnie.

Wracając po lekcji do piwnic, Llian opowiedziała o wszystkim Georgii - Phoebe też, jednak ona była jak w skowronkach, i prawie nic z tego nie przyswoiła. Llian i Georgia wymieniły znaczące spojrzenia, ciesząc się, że przynajmniej jednej z nich wszystko się układało.

- Ech, wiesz co, nic nie tracisz, Llian. Diggory nic sensownego nie powiedział, nawet nie umie tańczyć, Sprout ciągle go poprawiała, po nogach mi deptał... - powiedziała Georgia w próbie pocieszenia jej, klepiąc przyjaciółkę w plecy, jednak ona zupełnie nie podzielała jej rozbawienia.

- Chang może za niego nadrobi - stwierdziła Llian, po czym skręciła do kuchni. - Idę po herbatę. Z toną cukru. Zapiję się nią. Na śmierć, może.

Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik DiggoryOù les histoires vivent. Découvrez maintenant