60. Herbatka Mrożona

2.1K 370 54
                                    

Widmo.

Takim słowem Llian najlepiej określiłaby swój ostatni rok w Hogwarcie, w czasie którego nie żyła, a po prostu istniała. Myślała, że będzie lepiej, bo wróciła do picia herbaty, wróciła do spotkań ze skrzatami w kuchni, choć już nie gotowała, korespondowała też z Paolą, lecz poza tym było tylko gorzej. Umbridge została dyrektorką szkoły, Dumbledore zniknął, Gwardia została wykryta... Zdrowie psychiczne, ale też i fizyczne Llian cierpiało na tych wszystkich nerwach. Pod koniec roku, kiedy wracały do niej wspomnienia Turnieju Trójmagicznego już zupełnie nie wyglądała jak ta sama osoba. Schudła, zbladła, straciła radość w oczach i nie zanosiło się na jakąkolwiek poprawę. Problemy w jej głowie widać było czarno na białym na kartach pamiętnika pisanego dla Cedrika, ale tego dziewczyna nikomu nie pokazywała.

Jedynym momentem, w którym dziewczyna choć na chwilę się uśmiechnęła, zresztą jak cała szkoła, był chaos, a następnie ucieczka bliźniaków Weasley z Hogwartu - spektakularna, na miotłach, potrzebna jak powietrze zgnojonej przez Umbridge społeczności szkolnej. Ta krótka chwila radości na moment podniosła morale, ale czerwiec zbliżał się nieuchronnie... Zbliżała się rocznica tego makabrycznego wypadku.

Llian próbowała uspokoić myśli także poprzez naukę na Owutemy, ale i ta wykańczała. Któregoś słonecznego, upalnego dnia niewiele przed egzaminami wybrała się na spacer, by oczyścić myśli, gdy na dziedzińcu trafiła na osobę, którą normalnie ominęłaby szerokim łukiem.

Callie Irving siedziała tam w samej szkolnej koszuli z podwiniętymi rękawami, zielono-srebrnym krawacie i spódnicy, czyli niemalże identycznym stroju, jaki Llian też miała wtedy na sobie. W rękach trzymała za to gryfoński krawat, na który patrzyła tak, jakby w każdej chwili mogła się rozpłakać, co zaintrygowało Puchonkę - nie widziała jej za wiele od rozwiązania Gwardii, przez co trochę do niej zapomniała, jednak w tamtej chwili doznała jakiegoś olnienia.

I wtedy do niej dotarło. Przecież Weasleyowie opuścili szkołę... A ona nie.

Llian stwierdziła, że nie miała przecież nic do stracenia, a puchońskie serce nie pozwalało jej przejść obok dziewczyny obojętnie. Dlatego też podeszła do niej i zapytała:

- Wszystko w porządku?

Callie wręcz podskoczyła na tamto pytanie, a następnie uniosła głowę. Oczy miała zaszklone, jednak na widok Llian ogarnęła się w kilka sekund.

- Och. Nie do końca, znaczy... - Westchnęła. - Nie jest w porządku, ale dam radę.

Jakbym słyszała siebie.

- A mogę się dosiąść? - zapytała Llian bez namysłu, zaskakując i tak już zdumioną Callie jeszcze bardziej. Ślizgonka pokiwała głową, przesuwając się nieco, by zrobić jej miejsce.

Speszona Callie znowu spojrzała na krawat w swoich rękach, ale usadowiona już obok Llian zamierzała z nią porozmawiać.

- Chodzi o Weasleyów, prawda? - zapytała delikatnie, nie chcąc zabrzmieć zbyt agresywnie. - Widziałam, jak odlecieli, no, tak jak wszyscy. No i też widziałam was razem na spotkaniach Gwardii.

- Tak... To krawat Freda. Może to głupie, ale jak na niego patrzę, to troszkę mi lepiej - wyjaśniła, a wtedy Llian pokiwała głową sama do siebie. Przynajmniej teraz wiedziała, który z nich był jej chłopakiem.

Chyba że z jakiegoś powodu wpatrywała się w krawat bliźniaka swojego chłopaka...

- Rozumiem cię. - Puchonka pokiwała głową, po czym odrzuciła swoje rozpuszczone loki na plecy. - Wiem, jak to jest za kimś tęsknić.

Callie uniosła głowę, a na twarzy miała wymalowane współczucie.

- Nie wyobrażam sobie, co ty musisz czuć.

Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik DiggoryWhere stories live. Discover now