Dni po pierwszym zadaniu mijały Llian cudownie. Cedrik nadal był rozchwytywany, ale jakoś nie wspominał już tyle o Cho, i wszystko wydawało się jakieś przyjemniejsze, nawet jeśli zarówno na zewnątrz, jak i w zamku zrobiło się znacznie zimniej.
Spokój nie trwał jednak za długo. Piątkowe zajęcia z zielarstwa przyniosły coś, co wkrótce miało wstrząsnąć całym Hogwartem.
- Zanim zaczniemy zajęcia, mam dla was bardzo miłą wiadomość - powiedziała profesor Sprout, uśmiechając się do swoich uczniów od ucha do ucha. - Zbliża się jedna z fundamentalnych tradycji Turnieju Trójmagicznego, czyli Bal Bożonarodzeniowy.
Tamte słowa natychmiast wywołały podekscytowane szepty wśród Puchonów oraz Krukonów, którzy mieli tamte zajęcia wspólnie. Llian natychmiast spojrzała wymownie na Anthony'ego i Patricka, jakby wzrokiem przekazując im prostą wiadomość: Ha! Mówiłam wam.
- Bal odbędzie się w Boże Narodzenie w Wielkiej Sali, od ósmej do północy - kontynuowała Sprout, gestem dłoni uciszywszy uczniów. - Wstęp mają wszyscy z czwartego roku i wyższych, ale jeśli oczywiście chcecie, możecie zaprosić kogoś młodszego.
- Jeśli Anthony cię nie zaprosi, osobiście go przeklnę - szepnęła Llian, trącąc Phoebe łokciem. Blondynka wyszczerzyła się do niej.
- Nie będę cię powstrzymywać.
- Bal to oczywiście zabawa, ale też szansa na integrację z naszymi zagranicznymi gośćmi! - zawołała radośnie nauczycielka. - Wiem, że nie muszę się o was martwić, ale proszę wszystkich o spokojną i odpowiedzialną zabawę, żeby wszyscy mogli dobrze wspominać tę noc.
- No, teraz to się zacznie. - Georgia westchnęła, zakładając ręce.
- Niedługo też dostaniecie informację, kiedy odbędą się lekcje tańca!
Na te słowa znaczna większość chłopców jęknęła z niezadowolenia, a kiedy profesor Sprout zaczęła im tłumaczyć, że tańce są nieodłącznym elementem każdego balu, Llian nachyliła się do swoich przyjaciółek.
- Szczerze? Mnie to się podoba, bo ja w życiu nie tańczyłam.
- A myślisz, że oni tańczyli? - Zaśmiała się Phoebe, wskazując głową na chłopców słuchających Sprout z grymasami na twarzach.
🍵
Georgia zamknęła ogromną księgę i uderzyła czołem o stolik czytelni.
- Boże, skończyłyśmy - powiedziała z radością w głosie, po czym podniosła głowę. - Dzięki, Llian. Bez ciebie bym tego nie skończyła, ostatnio na transmutacji rozumiem tyle, ile Snape rozumie z obsługi szamponu.
- Ty mi ostatnio pomagałaś z obroną. - Llian wrzuciła podręcznik do swojej torby, wstając. - Jesteśmy kwita.
- Kocham to, że możemy tak sobie zawsze pomagać bez żadnych problemów i kłótni. Aż chce się wtedy żyć w tej szkole. - Georgia także wstała, rozczulając swoimi słowami przyjaciółkę.
- Oj, no chodź tu - powiedziała Llian i pospiesznie podeszła do Puchonki, by ją przytulić. Obie dziewczyny posprzątały stolik, przy którym robiły zadanie z transmutacji, a następnie ruszyły do wyjścia z pustoszejącej biblioteki; robiło się coraz później.
- Zaczynam zazdrościć Phoebe, że tego nie kontynuuje... Cały weekend nie chcę słyszeć ani słowa o transmutacji - ogłosiła Georgia, poprawiając ułożenie paska od torby na swoim ramieniu.
![](https://img.wattpad.com/cover/184526086-288-k665059.jpg)
YOU ARE READING
Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik Diggory
Fanfiction🍵 Historia magii i herbata - te dwie rzeczy od zawsze leżały w kręgu zainteresowań Llian. Dziewczyna nie zwykła wpuszczać do ów kręgu jakichkolwiek innych rzeczy, w tym chłopców, którzy w ogóle jej nie zajmowali. Jednak splot (nie)szczęśliwych wyda...