4. Herbatka Mrożona

8.5K 990 658
                                    

- Moje biedne, zmęczone piątoklasistki! - zawołała Jane, widząc odpoczywające na błoniach pod drzewem po SUMie z historii magii Georgię i Phoebe. Był czerwiec, słońce świeciło wysoko na niebie, a prawie wszyscy uczniowie Hogwartu zakończyli już swoje egzaminy i korzystali z pierwszych podrygów lata na zewnątrz.

- Nawet nic nie mów, Jane - powiedziała Georgia, nie otwierając oczu. - Umrę ze stresu, zanim dostaniemy wyniki.

- Ja tak samo - dodała oparta o nią Phoebe.

- Oj, chodźcie tu - powiedziała Jane z szerokim uśmiechem, siadając obok nich i wyciągając coś z kieszeni swoich szat. - Powdychajcie sobie lawendy, uspokaja.

- Dzięki - odparły symultanicznie Puchonki, odbierając od starszej koleżanki pojedyncze źdźbła lawendy. Phoebe o mało nie wsadziła swojego bezpośrednio do nosa, by jak najlepiej zadziałało.

- Gdzie zgubiłyście Llian? - zapytała Jane, wiedząc, że przyjaciółki były raczej nierozłączne.

- Zaraz przyjdzie, musiała oczywiście zrobić sobie herbaty. Ona żyje tylko na herbacie - wyjaśniła Georgia, zaciągając się lawendą.

- Herbata? W ten upał? - zapytała zdziwiona Jane, rozpinając swoje szaty, bo jej samej robiło się już stanowczo za gorąco.

- Mrożoną - mruknęła Phoebe w odpowiedzi.

Istotnie, Llian pojawiła się kilka chwil później. Zmierzała z wysoką szklanką w dłoni nadal w szacie w kierunku swoich przyjaciółek, nigdy jednak do nich nie dotarła, bo została zatrzymana przez Cedrika, który do niej podbiegł znad jeziora, gdzie stał wraz z kumplami.

- No i masz, ta znowu z Diggorym - powiedziała Georgia z niedowierzaniem, żałując, że Llian stała za daleko od niej, by móc słyszeć, o czym rozmawiała z chłopakiem.

- Hej, Llian - zawołał, zatrzymując ją.

- O, witam mistrza - odpowiedziała dziewczyna, mimowolnie uśmiechając się na jego widok. Był już bez szat, koszulę miał lekko rozpiętą, a krawatu się pozbył i, przyznała w myślach, dodawało mu to sporo uroku. Dziewczyna szybko wzięła łyk herbaty, by ukryć uśmiech.

- Dobrze, że cię złapałem - powiedział, po czym włożył rękę do kieszeni. - Mam coś dla ciebie.

Po chwili Cedrik wyciągnął już do niej rękę z dwoma złotymi biletami na Mistrzostwa Świata w Quidditchu. Llian zatkało, gdy odebrała je od niego i przyjrzała się im, błyszczącym w czerwcowym słońcu.

- O matko... - wydusiła dopiero po kilku chwilach. - Jeju, Cedrik, tak ci dziękuję. No nie wierzę, że będę mogła tam być... I to jeszcze w loży honorowej... - dziewczyna pisnęła cicho, nie będąc w stanie się powstrzymać. - Jak ja ci się odwdzięczę?

- Chyba już mi się odwdzięczyłaś. Historia poszła mi świetnie i to twoja zasługa.

Llian uniosła wzrok znad biletów, nie mogąc przestać się uśmiechać.

- Cholera, mogłam też ci zrobić herbaty. - Llian pokręciła głową sama do siebie, chowając bilety do kieszeni. Mimo zapewnień Cedrika nadal nie czuła, jakby wystarczająco mu podziękowała.

- O, znowu pijesz herbatę? - zapytał rozbawiony Cedrik, dopiero zauważając to, co trzymała dziewczyna.

- No następny. - Dziewczyna przewróciła oczami. - Tak, herbata jest najlepsza na wszystko - powiedziała dumnie. - Chcesz?

- Nie, nie, dzięki - odparł ze śmiechem. - Ale... Chciałbym coś innego.

- Hm? - mruknęła Llian, znowu upijając trochę ze szklanki.

Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik DiggoryWhere stories live. Discover now