14. Herbatka z Miodem

4.7K 734 464
                                    

Tydzień później Puchoni i Krukoni musieli zostać godzinę dłużej, by odrobić zaległą godzinę zielarstwa. Profesor Sprout nie chciała ich jednak przemęczać i postanowiła zrobić losowanie par, aby pracowało im się choć trochę lżej. Llian wylosowała Patricka, co oboje bardzo ucieszyło.

- Co za przypadek, a akurat chciałem z tobą pogadać - powiedział brązowowłosy chłopak, ustawiając się z nią przy jednej doniczce.

- Czyżby? - Llian założyla ręce. - I to nie jest tak, że codziennie się widzimy na lekcjach, ba, jesteśmy w tym samym domu i możesz do mnie podejść kiedy tylko chcesz?

Patrick aż zrobił krok w tył.

- No nie znałem cię od tej strony, Griffiths. - Zaśmiał się, co prędko jej się udzieliło.

- Bo właśnie do mnie nie podchodzisz, Patrick.

- W takim razie zpamiętam sobie i będę podchodził, aż będziesz miała dość - zadeklarował chłopak, sięgając po swoje rękawice. Llian zrobiła to samo, kręcąc głową, ale uśmiechając się pod nosem; dogadywała się z Patrickiem już przy urodzinach Cedrika i nie wątpiła, że teraz będzie podobnie.

- Mnie w zasadzie to twoje ciasto chodzi po głowie przez cały czas - przyznał, szukając na stole odpowiednich narzędzi do przesadzania, którym mieli się zająć.

- Chociaż tyle... Słodkie rzeczy mi wychodzą, ale jak próbuję cokolwiek innego, to jest tragedia.

- Słodkie rzeczy ci wychodzą, to fakt - przyznał Patrick, posyłając jej wymowne spojrzenie.

Z jakiegoś powodu te słowa mocno utknęły w głowie Llian. Przypomniał jej się test z Czarownicy i choć był to tylko głupi magazyn, to w jej wyniku padły słowa, że potrzebowała kogoś, z kim spędzałaby "słodkie chwile". To była trochę głupia fantazja, ale zastanawiała się, czy ta uwaga o słodkości nie stanowiła jakiegoś znaku. Może nie bez powodu wylosowała Patricka...?

- Co ma znaczyć ten wzrok? - zapytała podejrzliwie.

- Że chętnie spróbowałbym więcej tych słodkości - przyznał, a wtedy Llian westchnęła trochę smutno.

- To się chyba nawet dobrze składa...

- Hm? - mruknął zaintrygowany Patrick.

- Cedrik obiecał mi, że będzie przychodził i próbował tego, co gotuję, bo próbuję się nauczyć wielu rzeczy, ale ostatnio jest chyba raczej zajęty, a ja nadal potrzebuję jakiegoś krytyka - wyjaśniła bez entuzjazmu, przygotowując donice do przesadzania.

Jej slowa były prawdziwe. Cedrik nie przyszedł do kuchni ani razu od swoich urodzin, nawet jak nie miał patroli, choć wcześniej pojawiał się tam prawie codziennie. Spotykał się, asumowała Llian, z Cho, albo po prostu o niej zapomniał. Nie chciała na niego naciskać, bo przecież nie miał żadnego obowiązku tego robić, lecz było jej trochę przykro, że już ciągle siedziała tam sama.

- Fakt, on do dormitorium też ostatnio późno wraca... Ale w każdym razie, ja bardzo chętnie.

Llian uśmiechnęła się. Może naprawdę to był znak.

- To przyjdź dziś do kuchni wieczorem - zaproponowała pewnie.

- Serio, mogę?

Dziewczyna spojrzała na Cedrika po drugiej stronie cieplarni, pracującego z jakimś Krukonem. Kolejny raz przypomniało jej to o Cho, dlatego odpowiedziała:

- Zapraszam. Tylko nie chwal się kolegom, dokąd idziesz, bo nie wyrobię, poza tym będzie podejrzanie, jak tyle osób zleci się do kuchni...

- Jasne. Jak sekret, to do grobu, Llian.

Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz