47. Herbatka z Melisy

3K 463 57
                                    

Llian była zaskoczona, jak szybko znalazła wspólny język z dopiero co poznaną uczennicą Beauxbatons. Choć okazało się, że rzeczywiście była dwa lata młodsza, żadnej z nich to nie przeszkadzało. Wymieniały uwagi na temat swoich magicznych szkół, siedząc na podłodze kuchni i popijając herbatę,  którą przygotowała Llian. Puchonka piła tę z melisy, by zagłuszyć jakoś okropne nerwy, które wciąż odczuwała przez swój konflikt z Cedrikiem.

- Co to za ciastko? - zapytała Paola, zjadłszy co do okruszka czerwoną babeczkę, którą dostała Llian. - Jest... Nawet nie znam takiego słowa po angielsku, by je opisać. Maravilloso.

Pierwszy raz tamtego dnia Llian zrobiło się cieplej na sercu. Dostała zupełnie obiektywną opinię od kogoś, kto przecież jej nie znał i nie wiedział, że to ona przygotowała tamten wypiek - a opinia ta była bardziej niż pozytywna.

- Naprawdę? Nie chcę się przechwalać, ale to ja je upiekłam.

- Serio? - Wydusiła szczerze zaskoczona Paola. - To masz talent. Wiem, co mówię, bo moja mama strasznie... No... - Dziewczyna szukała odpowiedniego słowa. - Każe mi dużo gotować, o. Mówi, że muszę umiec gotować tradycyjne hiszpańskie dania.

- Czyli jesteś z Hiszpanii?

- - odparła Paola automatycznie, dumnie wypinając pierś do przodu. - Z Toledo. A ty?

- Ja jestem z... No, nie jestem w stanie ci przytoczyć nazwy mojego miasta. - Zaśmiała się Llian. - Ale jestem z Walii.

- O... W sumie nie wiem za wiele o Walii...

- Mogę ci opowiedzieć - zaproponowała Llian, a jeszcze wtedy ani ona, ani Paola nie miały pojęcia, że zawarły właśnie przyjaźń, która przetrwa długie lata.

Po mile spędzonych chwilach w kuchni, Llian odprowadziła Paolę do karocy Beauxbatons, po czym sama wróciła do pokoju wspólnego... I natychmiast tego pożałowała.

Cedrik siedział przy kominku wraz ze swoimi kolegami i najwyraźniej świetnie się bawił. O ile nie miała mu tego za złe, bo przecież sama przed chwilą miło spędziła czas, o tyle jego widok sprawił, że ścisnęło ją w piersi, a wszelkie próby uspokojenia sprzed chwili poszły na marne.

Nie zamierzała do niego wtedy podejść; uważała, że zrobi z siebie tylko idiotkę, zwłaszcza przy pozostałych chłopcach. Nie odczuwała już złości, lecz było jej tak cholernie przykro, gdy stała tam i zdawała sobie sprawę, że pokłócili się o głupotę. Chciała mu opowiedzieć o Paoli, o wszystkim, tak jak zwykle, a każda siła we wszechświecie powstrzymywała ją od podejścia do niego.

Cedrik był zajęty rozmową z przyjaciółmi i nie zauważył swojej dziewczyny, co poniekąd ją cieszyło - mogła przemknąć niezauważenie do swojego dormitorium, w którym usiadła na łóżku, a następnie przytuliła kolana do swojego torsu. W środku była też przebierająca się Phoebe, która, gdy tylko skończyła, zaczęła zalewać ją pytaniami:

- I jak? Rozmawiałaś z Cedrikiem?

- Nie - mruknęła Llian.

- Ale jak to? Jeszcze przed chwilą tam siedział z chłopakami - wskazała w kierunku wyjścia - ja właśnie chciałam iść do nich, Anthony mnie wołał...

- Widziałam go, ale jest mi tak strasznie głupio... Nie podejdę do niego, a już na pewno nie przy ludziach.

Phoebe usiadła naprzeciw przyjaciółki z uniesionymi brwiami.

- Lils, nie poznaję cię. Przecież ty nigdy nie miałaś problemu z takimi rzeczami. Pamiętam nawet, jak pokłóciłyśmy się na pierwszym roku o to, że zjadłaś mi czekoladki... Przyznałaś się i przeprosiłaś mnie bez niczyjej pomocy, to czemu teraz nie zrobisz tego samego?

Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik DiggoryWhere stories live. Discover now