#38 Tom Felton |cz.4|

1.3K 52 6
                                    

Ilość słów: ~1.6K
Podsumowanie: Dwójka zakochanych aktorów przełamuje lody podczas jednej z trudniejszych scen.

————————————

- Kac morderca nie ma serca?-Zaśmiałaś się, stając drzwiach pokoju Feltona. Leżał na łóżku z ogromnym bólem głowy, a słysząc twój głos, spojrzał na ciebie z litością w oczach. Usiadłaś obok, głaszcząc go po skroni.-Biedny. Ale nie mów, że nie ostrzegałam.-Dodałaś, na co blondyn westchnął.-Przyniosę ci jakieś zioła i pomarańcze. Powinny pomóc.-Mruknęłaś, całując go w usta. Na jego twarzy natychmiast pojawił się uśmiech. Odsunęłaś się lekko i wstałaś z miejsca, a Tom złapał za twoją dłoń.

- Już czuję się trochę lepiej. Jeszcze chwila i będzie dobrze.-Zaśmiał się, podnosząc do pozycji siedzącej. Przyciągnął cię do siebie i posadził na swoich kolanach, a potem przywarł do twoich warg na dobrych kilka minut, jednocześnie migrując dłońmi po całym twoim ciele. Zaczęłaś się cicho śmiać w usta chłopaka.

- Ty w ogóle masz kaca czy ściemniasz?-Spytałaś, odrywając się od niego.

- Mam. Ogromnego. Ale przyjemności nigdy za wiele.-Odparł, całując cię w policzek.

- W porządku. Leż, a ja idę po zioła.-Dodałaś, mrugnąwszy do niego okiem i wyszłaś z jego pokoju. Ostatni wieczór minął wam idealnie. Niemalże nie odsuwaliście się od siebie. Chłopak cały czas trzymał cię za dłoń, szeptał czułe słówka, skradał pocałunki, oczywiście nie pozwalał nikomu wziąć cię na parkiet. Wydoił całkiem sporo alkoholu, mimo że prosiłaś, żeby z nim uważał no i skończyło się kacem. Jednak to nie zmienia faktu, że bawiliście się świetnie.
Poprosiłaś jedną z kobiet pracujących na kuchni o zaparzenie ziół dla chłopaka. Zrobiła mu naprawdę mocny wywar. Wzięłaś kubek i kilka pomarańczy ze stołu i wróciłaś do jego pokoju. Stał w jeansach, bez koszulki, szukając jej w szafie. Obejrzał się w twoim kierunku, gdy stawiałaś zioła i owoce na stoliku. Rozsiadłaś się na jednym z foteli, bawiąc się swoimi pierścionkami, po czym sięgnęłaś po telefon chłopaka i zaczęłaś przeglądać instagrama. Blondyn założył biały T-shirt i usiadł w fotelu po drugiej stronie stolika. Wziął łyka ziół, po czym wykrzywił się.

- Obrzydliwe.-Odezwał się.

- Pij, pij. Masz to na własne życzenie.-Odparłaś z uśmiechem, a ten wywrócił oczami i wypił wszystko do dna, jednym tchem.

- Obrzydliwe.-Powtórzył, następnie zabierając się za pomarańcze. Zjadał jedną po drugiej, zerkając na ciebie od czasu do czasu.

- Lepiej ci?-Spytałaś.

- O niebo lepiej. Chyba często leczyłaś kaca, że wiesz co pomaga?-Zaśmiał się, wstając z miejsca, aby wyrzucić do kosza skórki z owoców.

- Nie swojego, ale owszem. Bardzo często.-Odparłaś. Chłopak oparł się o podłokietniki twojego fotela i sprezentował ci czułego buziaka w usta. Zaśmiałaś się nieśmiało, głaszcząc go po policzkach. Był absolutnym słodziakiem.

- I jak teraz mam grać twojego wroga, skoro najchętniej bym cię schrupał?-Mruknął, po czym przywarł ustami do twojej szyi.

- Musisz się skupić.-Rzuciłaś ze śmiechem. Sięgnęłaś na parapet po jego scenariusz i przejrzałaś plan wydarzeń między waszą dwójką.-Jutro zaczynamy sceną, gdzie Malfoy drze się na Evie.-Odezwałaś się. Chłopak westchnął, oparłszy się swoim czołem o twoje.

- Naprawdę tego nie chcę.-Odparł.

- To tylko rola. Nie martw się. No i bez paniki jak zareaguję łzami. Zazwyczaj tak mam.-Szepnęłaś, zawieszając ramiona na jego karku. Blondyn wziął cię na ręce i ułożył się z tobą na łóżku, przytulając cię do siebie. Wplotłaś palce w jego włosy, tak jak lubił. Spędziliście w ten sposób sporo czasu. Międzyczasie chłopak przeglądał scenariusz i mruczał coś pod nosem.

Draco Malfoy & Tom Felton ImaginyWhere stories live. Discover now