#120 Uczeń z Hogwartu

1K 58 2
                                    

Długo czekałam na ten dzień. Hogwart to najpopularniejsza szkoła magii na świecie. Nie żadna Ilvermorny czy nawet Durmstrang. Hogwart. Szkoła jedyna w swoim rodzaju, ciesząca się najlepszą opinią od wieków. Było o niej naprawdę głośno, głównie przez Harry'ego Pottera - chłopca, który przeżył. W tym roku w końcu moje marzenie miało się spełnić - Turniej Trójmagiczny. Pierwszy od ponad dwustu lat. Zostałam jedną ze szczęściar, która miała odwiedzić to niezwykłe miejsce i zgłosić się do udziału (co w zasadzie w ogóle mnie nie interesowało, ale robiłam dobrą minę do złej gry).
- To Hogwart!-Krzyknęła Fleur, wskazując na ogromny zamek przez okno naszego powozu. Z zaciekawieniem i ogromną ekscytacją spojrzałam tam i nie ukrywam - zatkało mnie. Poczułam coś naprawdę magicznego. To miejsce wyglądało jak sen. Kryło w sobie jakąś tajemnicę, która jedynie mocniej przyciągała mnie tam.
- Pięknie.-Szepnęłam.
- Nawet na naszą Akademię tak nie patrzysz. Może powinnaś się tutaj przenieść?-Odezwała się Lucy, jednak totalnie ją zignorowałam. Im bliżej zamku byliśmy, tym wyraźniej dostrzegałam twarze zaciekawionych uczniów, obserwujących nasz powóz. Ależ było ich dużo. Beauxbatons liczyło sobie jakieś 800 osób, a tu widziałam ich znacznie więcej. Dodatkowo ich szaty to coś zupełnie innego niż nasze. Czarne ze wstawkami w różnych kolorach, co najprawdopodobniej oznaczało przynależność do danego domu. W naszej Akademii wszystkie dziewczęta miały błękitne mundurki, niezależnie czy należałyśmy do Bellefeuille, Papillonlisse czy Ombrelune. Nuda, prawda?

***

Przysięgam, że miny wszystkich w Hogwarcie wyrażały więcej niż tysiąc słów, podczas naszego spektakularnego wkroczenia na Wielką Salę. Chłopcom szczęki opadły na samą podłogę, a gdy zobaczyli Fleur - dziewczynę „Veela", wrażenia wzrosły jeszcze mocniej. Zajęłyśmy miejsca przy uczniach z niebieskimi wstawkami przy szatach. Kilkoro z nich naprawdę przyjaźnie przedstawiło się nam, rozpoczęło rozmowę i właśnie wtedy poznałam nazwę jednego z czterech domów - Ravenclaw. Należeli do niego czarodzieje mądrzy, inteligentni, kreatywni, a więc podobni do naszego domu motyla. Rozmowa z praktycznie każdym z nich toczyła się niezwykle przyjemnie. Wymienialiśmy się przydatnymi zaklęciami, opowiadaliśmy o naszych szkołach, ciekawostkach związanym z życiem w innym kraju. Tematy się nam nie kończyły, a śmiechu przy próbowaniu nowych potraw było za wszystkie czasy. Po powitalnej kolacji dyrektor - Dumbledore, przedstawił zasady udziału w Turnieju. Mieliśmy tydzień na zgłoszenie się. Oczywiście oburzenie młodszych uczniów na wieść o ograniczeniu wiekowym, przerosło samych nauczycieli. Wszyscy zaczęli się przekrzykiwać i wygwizdywać obecnego podczas odsłonięcia Czary, Ministra Magii. Wieczór pełen wrażeń. Po wszystkim razem z dziewczynami udałyśmy się do naszego powozu, aby położyć się spać. Tak, spałyśmy w powozie. Mamy do czynienia z magią, a więc jego rozmiar w wewnątrz był znacznie większy niż na zewnątrz, jakkolwiek to brzmi.
- Bardzo przepraszam.-Rzuciłam nieco przestraszona. Moja ekscytacja przysłaniała mi rzeczywistość. Zupełnie nie zauważyłam piekielnie atrakcyjnego chłopaka i tak po prostu w niego weszłam. Ślepa. Wyglądał jak jakiś prawdziwy cud. Znacznie wyższy ode mnie, z cudownym uśmiechem na perfekcyjnej buźce o wręcz dziewczęcych rysach. Miał włosy platynowe tak samo jak Fleur. Chłopak Veela. Absolutnie chłopak Veela. Nie mam pojęcia jak długo mu się przyglądałam, ale chyba zdecydowanie zbyt długo, bo zdążył rozsiąść się na parapecie ze skrzyżowanymi ramionami oraz wyraźnym rozbawieniem na swojej prze boskiej twarzy.
- Schlebiasz mi. Wyglądasz, jakbyś chciała mnie schrupać, a ja naprawdę dość mocno rozważam czy ci na to nie pozwolić.-Zaśmiał się. Matko, nawet głos miał idealny.
- Prze-przepraszam...-Odparłam speszona, po czym szybkim krokiem odeszłam, dołączając do czekającej na mnie Fleur. Czułam się głupio jak nigdy wcześniej.
- Pierwszy raz widziałam, żebyś tak bardzo śliniła się na widok faceta.-Roześmiała się blondynka.
- Aż tak? Co za kretynka...-Szepnęłam pod nosem, chowając twarz w dłoniach z zażenowania.
- Bez stresu. Jest naprawdę piękny. Sama nie byłabym lepsza.-Zachichotała przyjaciółka. No tak, tylko że ona była piękna, idealna, niczego jej nie brakowało i każdy mężczyzna o niej marzył, a ja? Zwykły szarak o przeciętnej urodzie. Nadrabiałam swoimi zdolnościami malarskimi, jednak to wcale nie działało na sposób w jaki chłopcy na mnie patrzeli. Nie dodawało mi to żadnego uroku. Fleur mogła zwyczajnie stanąć w tłumie, a każdy facet zaczynał się przy niej roztapiać.
- Tobie to dobrze. Już byłby twój.-Wydukałam.
- Zielone wstawki. Slytherin. Słyszałam, że to najgorszy dom. Uczniowie chłodni, przebiegli, ale ambitni. Nie wiem czy twój delikatny charakterek sobie z nim poradzi. Wygląda mi na cwaniaka. Raczej trzymałabym się od niego z daleka.-Doradziła blondynka. Slytherin. Chłód, przebiegłość, ambicja. Nie wiem czemu, ale czułam, że to moje przeznaczenie.

Draco Malfoy & Tom Felton ImaginyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz