#108 Spotkanie po latach |Tom Felton|

1K 56 9
                                    

❗️Pozbawione jakiegokolwiek sensu.

Pierwszy rok na studiach skończony z ogromnym sukcesem. Byłaś jedną z najlepszych studentek. Studiowałaś na Oxfordzie, a więc w naprawdę prestiżowej uczelni. Wielu z twoich znajomych potężnie zazdrościło ci, że dostałaś się tam. Oprócz wysokiego poziomu i ogromnego szacunku, jaki okazywano studentom, podobały ci się również mundurki. Niesamowicie przypominały szaty z Harry'ego Pottera (bądźmy szczerzy, odkąd twoja uczelnia została wykorzystana do części klipów z filmu, wykładowcy zainspirowani powieścią, wprowadzili tego typu ubiór).
Byłaś w drodze do domu. Nadal mieszkałaś z rodzicami, jednak dorabiałaś i bardzo im pomagałaś. Oni sami nie wyobrażali sobie, żebyś zamieszkała w jakimś mieszkanku, gdy wasz duży rodzinny dom, stał praktycznie pusty, użytkowany jedynie przez nich. Musiałaś jedynie przeboleć życie w akademiku przez cały rok szkolny. Droga zajęła ci dość dużo czasu. Korek, który utworzył się na autostradzie ciągnął się przez kilka kilometrów, a tobie powoli zaczęło brakować sił. Nie mogłaś się doczekać, aż w końcu dotrzesz do swojego małego miasteczka i odpoczniesz.
- No błagam, tuż przy bramie do garażu? Boże, ludzie nie mają mózgu.-Warknęłaś, zauważając srebrnego Mercedesa na podjeździe. Wyglądało na to, że rodzice mieli gości. Zostawiłaś swój samochód na zieleni przed domem, wyłączyłaś silnik i wysiadłaś, następnie zaciągając się świeżym powietrzem, którego niesamowicie brakowało ci w wielkim mieście. W Oxfordzie żyła masa ludzi i niemalże każdy jeździł autem, a co za tym idzie spaliny dało się czuć na każdym kroku. Powrót do domu był dla ciebie zbawienny. Miałaś niecałe 3 miesiące na zregenerowanie sił, przed rozpoczęciem kolejnego, trudnego roku. Wyciągnęłaś z auta dwie duże walizki i skierowałaś się do drzwi wejściowych. Po otworzeniu ich, doszły cię głośne rozmowy i śmiechy z salonu. Zdjęłaś swoje sandałki, po czym zajrzałaś do pomieszczenia. W nim twoi rodzice i dwoje innych osób w ich wieku - prawdopodobnie małżeństwo. Blondwłosa kobieta podniosła na ciebie wzrok i uśmiechnęła się szeroko, wyraźnie zadowolona twoją obecnością.
- To pewnie Y/N. Kochana, chodź do nas. Twoi rodzice ciągle o tobie mówią.-Odezwała się. Niepewnie podeszłaś bliżej, następnie ściskając swoich rodziców na przywitanie.-Jestem Sharon, a to mój mąż Peter.-Dodała, wyciągając do ciebie dłoń. Uścisnęłaś ją i skinęłaś głową do mężczyzny, z delikatnym lecz niepewnym uśmiechem.
- Przepraszam, ale... mam dziwne wrażenie że już gdzieś panią widziałam. Uczy pani może na Oxfordzie?-Spytałaś. Kobieta zaśmiała się i pokiwała przecząco głową.
- Przyjaźnię się z twoją mamą od czasów szkolnych. Po wyjściu za mąż wyjechała, nasze drogi się rozeszły no a teraz los pozwolił nam się spotkać i odbudować stare relacje. Jesteś tak do niej podobna, tak piękna.-Odparła.
- Rodzice opowiedzieli nam o tobie wiele ciekawych rzeczy.-Odezwał się Peter.-Są z ciebie naprawdę dumni. Wiele talentów, niesamowita wiedza. Młody geniusz.-Dodał.
- Bez przesady. Mam parę zainteresowań, ale jaki tam ze mnie geniusz.-Mruknęłaś, odgarniając włosy za ucho.-To ja może pójdę do siebie. Nie będę wam przeszkadzać.-Dodałaś.
- Ależ nie, nie. Zostań. Tak dużo o tobie słyszeliśmy, a teraz w końcu możemy zobaczyć cię na własne oczy. Absolutnie nam nie przeszkadzasz.-Odparła kobieta. Usiadłaś na jednym z foteli naprzeciwko Sharon z uśmiechem. Im dłużej przyglądałaś się gościom, tym bardziej wydawali ci się znajomi. Z rozmyślań wyrwała cię wilgoć na dłoni. Spojrzałaś w dół, gdzie czekał na ciebie przesłodki widok - czarny labrador oparł pyszczek o twoje kolana i dawał psie buziaki, jednoczenie robiąc urocze oczka i merdając ogonem. Natychmiast zaczęłaś drapać psinę za uszami oraz całować jej główkę.
- Willow już cię kocha.-Roześmiał się młody mężczyzna, stojący w drzwiach wejściowych do salonu. Podniosłaś na niego wzrok, po czym totalnie cię zamurowało. Włosy w kolorze mysiego blondu, opadająca na czoło grzywka, niebieskie oczy, idealne rysy twarzy. Krótko mówiąc chodząca perfekcja. Znałaś go doskonale zarówno z serii o Harrym Potterze, jak i z innych filmów i seriali. Był twoją sympatią od wielu lat. Na całe szczęście twoi rodzice o tym nie wiedzieli. Pewnie już narobiliby ci wstydu. Blondyn oparł się o futrynę ze skrzyżowanymi na klatce ramionami oraz słodkim uśmiechem. Psina podbiegła do niego i zaczęła podskakiwać z radości.
- To nasz synek, Tom.-Odezwała się Sharon. Chłopak uśmiechnął się do ciebie szeroko, następnie mrugając okiem.
- W-wiem. Jestem Y/N.-Odparłaś. Tom skierował się w twoją stronę, wyciągnął do ciebie dłoń, a ty uścisnęłaś ją lekko.
- Chyba jestem ostatnią osobą, której byś się tu spodziewała.-Zaśmiał się, następnie wciskając się na twój fotel. Nie miałaś pojęcia jakim cudem zmieściliście się na nim oboje, jednak zupełnie ci to nie przeszkadzało. To Tom Felton, cholera jasna. Równie dobrze mógł usiąść na twoich kolanach, a ty i tak czułabyś się tym faktem zaszczycona.
- Niezbyt często gościmy celebrytów.-Odparłaś nieśmiało.
- Thomas, daj dziewczynie trochę przestrzeni.-Odezwała się Sharon.-Ma za sobą męczącą drogę. Z pewnością chciałaby trochę spokoju i luzu, a ty się rozpychasz.-Dodała.
- Kiedy ja po prostu lubię przytulasy.-Zachichotał blondyn, obejmując cię ramieniem.
- Wykorzystam cię jako poduszkę.-Rzuciłaś, unosząc jedną z brwi. Na twojej twarzy pojawił się słodki uśmiech oraz delikatne rumieńce, za to chłopak wydawał się zachwycony twoimi słowami.
- W dzień i w nocy, służę pomocą.-Zaśmiał się.
- Czym zajmujesz się w czasie wolnym?-Spytał Peter, nie spuszczając z ciebie wzroku.
- Wykonuję zabiegi pielęgnacyjne. Peelingi, maski, kwasy i takie tam. A oprócz tego przedłużam rzęsy.-Odparłaś.
- Powinnaś pomóc tym dwóm o siebie zadbać.-Rzuciła Sharon, wskazując na męża i Toma.-Peter nie wie nawet do czego służy krem, a Tom przez te wszystkie filmy i makijaże ma taką Saharę na twarzy, że aż strach dotykać, żeby nic się nie posypało.-Dodała, a Thomas wywrócił oczami, po czym oparł swoją głowę o twoją.
- Kochanie, ja się do salonu piękności nie piszę.-Odparł mężczyzna, składając na policzku żony szybkiego buziaka.
- A ja z chęcią. Jeśli te śliczne dłonie chcą o mnie zadbać, nie sprzeciwiam się.-Rzucił Felton.
- Bierz przykład z syna.-Dodała Sharon, po czym wszyscy zaśmiali się.

Draco Malfoy & Tom Felton ImaginyWhere stories live. Discover now