#131 Problem z imieniem Mattheo

1.2K 69 4
                                    

Imagin, który obiecałam Andrzej_Dupa_15 już jakiś czas temu. Mam nadzieję, że spełniłam Twoje oczekiwania i że przypadnie Ci do gustu ❤️‍🔥

- Hej, Y/L/N, kiedy ostatnio się myłaś?-Wrzasnął blondyn, którego akurat omijałam na korytarzu.-Bo wiesz, zaleciał nas niezły smrodek.-Zaśmiał się, a z nim jego przygłupy.
- A może to od ciebie? Mózg ci gnije, bo z niego nie korzystasz.-Odparłam z ironią i sztucznym uśmiechem, co zdecydowanie wyprowadziło go z równowagi. Natychmiast zeskoczył z parapetu i pewnym krokiem zbliżył się do mnie. Miał zmarszczone ze złości brwi oraz zaciśniętą szczękę. Nie wyglądał groźnie. Ta baby buźka dodawała mu niezwykłego uroku, a przez to w jego minie widziałam jedynie małe dziecko, wściekłe o zabranie mu lizaka.
- Masz czelność szczekać?-Syknął.
- Dramat czas rozpocząć.-Zachichotałam.
- Zobaczymy kto będzie śmiał się ostatni.
- Oj, tak. Zobaczymy.

***

- A ty co tu robisz?-Warknął Malfoy, widząc mnie w namiocie dla zawodników.
- Cześć blondynko. Poznaj nowego kapitana drużyny Puchonów oraz jednocześnie nową szukającą.-Odparłam ze szczerym uśmiechem. Kwaśna mina Dracona wynagradzała mi wszystkie wyrządzone przez niego krzywdy.
- Ty, kapitanem i szukającą?-Zdziwił się, jednocześnie starając nie zaśmiać.
- Coś w tym dziwnego? Uraziłam twoje ego? Boisz się porażki?-Spytałam, po czym podparłam się swoją nową miotłą, na którą chłopak od razu zwrócił uwagę.
- Błyskawica? Przyznaj, kogo okradłaś.-Warknął.
- Nie jesteś jedynym, którego rodzinie się powodzi. A teraz przepraszam, ale za moment zaczyna się mecz, a ja muszę jeszcze naradzić się z drużyną. Połamania nóg, kruszynko.-Rzuciłam, następnie mrugając do niego okiem i znikając wśród tłumu. Gra rozpoczęła się kilka minut poźniej. Miałam za sobą wiele intensywnych treningów, a więc byłam absolutnie pewna naszego sukcesu. Draco to zdecydowanie niezbyt mocne ogniwo, co udowodnił już kilkukrotnie. Jego debiut na drugim roku zakończył się bolesnym zderzeniem z boiskiem, po którym nie chodził przez jakiś czas, a wszystko dlatego, że chciał dopiec Harry'emu. Dzieciak. Doskonale wiedziałam do czego był zdolny - a to między innymi papugowanie po kimś. Nigdy sam nie zauważył znicza. Za każdym razem obserwował innych szukających i robił dokładnie to co oni. W drużynie znalazł się dzięki ojcu, według którego wstydem byłoby się do niej nie dostać. No cóż, dla mnie wstydem jest ciągłe rozczarowywanie swojego domu, ale co kto woli.
- Zachariasz dorwał kafla i pędzi do obręczy. Warrington oraz Vaisey zaraz za nim.-Komentował Lee.-Taaak! 10 punktów dla Hufflepuffu!
- Dobra robota Smith!-Krzyknęłam, machając do chłopaka.
- Żałosne.-Warknął Malfoy.
- Serduszko zabolało?-Zaśmiałam się, na co blondyn wywrócił oczami. Po krótkiej chwili zauważyłam znicza, migoczącego pomiędzy obręczami. Mogłam natychmiast wystrzelić w jego kierunku, jednak doskonale wiedziałam, że Draco zrobi to samo. Postanowiłam więc dramatycznie obniżyć się, aby odwrócić jego uwagę, a gdy ten przeleciał za mną kilkanaście metrów i zdał sobie sprawę, że zrobiłam go w konia, odpuścił. W tym czasie zmieniłam nieco kierunek, a gdy byłam tuż przy złotej kuli, poczułam nagły wstrząs, a potem krótki ból i ciemność.

***

- Panienko? Panienko Y/L/N? - Usłyszałam. Zaczęłam powoli otwierać oczy, do których dość szybko wpadły jasne promienie słoneczne. Widziałam nad sobą niewyraźne postacie. Jedną z nich była Susan, którą rozpoznałam przez jej rude włosy. Druga osoba to Poppy, a pozostali to profesor McGonagall, Sprout, Snape i Dumbledore. Cóż za zgromadzenie.
- Co się stało?-Mruknęłam pod nosem, następnie przecierając oczy.
- Niech panienka leży spokojnie. Miałaś wypadek... tydzień temu, podczas meczu.-Odparła Poppy.
- Draco kopnął w twoją miotłę, gdy leciałaś w kierunku znicza. Na początku myślał, że tak naprawdę go nie zobaczyłaś, a gdy zdał sobie sprawę, że chciałaś go zmylić, wściekł się i wystartował za tobą. Wiedział, że Hufflepuff ma bardzo poważne szanse wygrać no a potem zaczęłaś spadać.-Mówiła Susan.
- Zapewniam, że pan Malfoy otrzymał surową karę i został zawieszony w grze do odwołania.-Odezwał się Snape, swoim standardowym suchym tonem. Dopiero w tamtej chwili poczułam potężny ból w ręce oraz biodrze.
- Złamana prawa ręka to w prawdzie nie koniec świata, ale kurowanie jej trochę potrwa. Z biodrem wszystko dobrze, z wyjątkiem kilku sporych siniaków. Za jakiś tydzień opuścisz skrzydło szpitalne, jednak będziesz musiała się oszczędzać. Susan zgłosiła się na ochotniczkę, która będzie pomagać ci z notatkami.-Rzuciła Sprout.
- A Draco przez twoją nieobecność będzie cię tu odwiedzał i uczył.-Dodał Snape.
- Draco? Profesorze, czy naprawdę nie mogłaby to być Hermiona, Harry lub ktokolwiek inny? Bez obrazy, ale jakbym go teraz dopadła, skończyłby gorzej ode mnie.-Odparłam.
- Ona ma rację, Severusie. Lepiej nie ryzykować.-Poparła McGonagall.
- Uważam, że Draconowi należy się wstrząs i zmiana nastawienia. Ucząc ją, miałby dodatkową karę.-Wydukał mężczyzna.
- On i Y/N. A Y/L/N nie zasłużyła na karę, nie sądzisz?-Wtrącił się Dumbledore.
- Tak jest, Albusie.-Odparł Snape.

Draco Malfoy & Tom Felton ImaginyWhere stories live. Discover now