#163 Plusik |Tom Felton|

1.2K 41 12
                                    

Po raz pierwszy zobaczyłem ją w barze na plaży. Siedziała sobie spokojnie przy jednym ze stolików, popijając jakieś fioletowe smoothie oraz czytając książkę. Jej wyraz twarzy bardzo pogodny, spokojny, toteż sądzę, że myślami była w zupełnie innym wymiarze. Może to przez tę powieść? Jej ciało może nie modelingowe, może nie idealne, może dla wielu nawet zbyt puszyste, jednak coś w niej było. Coś, przez co mój wzrok stale powracał do tych rumianych policzków, rozmarzonych oczu oraz ust, a raczej dolnej wargi, delikatnie zaczerwienionej od częstego przegryzania jej. Wyglądała tak niewinnie, uroczo i ... pociągająco, że po kilkudziesięciu minutach nieustannego gapienia się na nią, miałem zamiar podejść do niej i rzucić jakimś tekstem, jednak ktoś zniszczył moje plany.
- Patrzcie na to. Prosiaczek popija jakiegoś super kalorycznego shake'a, przez co te cieniusieńkie paseczki ledwo zakrywającej ją płachty, dosłownie wżynają się w to cielsko. Wyglądasz jak baleron.-Roześmiał się już lekko podpity, młody chłopak. To chamstwo zwaliło mnie z nóg. Jak można być taką świnią? Po minie nieznajomej wyraźnie dało się zauważyć nie tyko zaskoczenie i zmieszanie, ale również potężny ból.-Będziesz płakać, szyneczko? Tylko nie zapomnij dopić tej bomby kalorycznej. Jak ta szmata, którą masz na sobie, rozerwie się, będzie tu niezłe show.-Dodał, po czym przewrócił wysoki kubek z napojem dziewczyny, przez co ten oblał całe jej ubranie, od topu po shorty. Y/H/C-włosa natychmiast podniosła się i zaczęła ratować sytuację chusteczkami. Co najgorsze nikt nie reagował. Ludzie zwyczajnie odwrócili wzrok, udając, że nic się nie dzieje, a i ja nie byłem lepszy. Po prostu obserwowałem wszystko z rozwartymi ustami, sztywny z przerażenia. Normalnie facet z marzeń ze mnie. W każdym razie akcja potoczyła się dość szybko. Dziewczyna zostawiła pieniądze na stoliku, spakowała książkę do torebki i bardzo szybko opuściła lokal. Wówczas zrobiłem coś, czego totalnie bym się po sobie nie spodziewał. Po prostu podszedłem do roześmianego typa i dałem mu w twarz z pięści tak mocno, że upadł z hukiem. Widziałem parę zaskoczonych spojrzeń, natomiast tak jak wcześniej, nikt nie zareagował, ku mojej uciesze. Polała się krew z nosa, co akurat wywołało u mnie dość pozytywne odczucia (jak to koszmarnie brzmi). Przynajmniej wiedział, za co oberwał. Niewiele myśląc wybiegłem z baru, na marne rozglądając się wzdłuż ulicy i po plaży. Dziewczyna przepadła, a mi dosłownie serce pękło domyślając się, jak bardzo musi być jej przykro. Ludzie to bestie.

***

Pojawiałem się w lokalu praktycznie każdego dnia, o każdej porze. Rano i wieczorem spacerowałem z Willow po okolicy, w południe wychodziłem zjeść na miasto, desperacko licząc na kolejne ujrzenie niebywałej piękności gdzieś w pobliżu. Po dwóch miesiącach wypatrywania jej wśród ludzi, w końcu zauważyłem te piękne, Y/H/C włosy i już prawie się uśmiechnąłem, jednak gdy dostrzegłem jak tym razem była ubrana, coś we mnie pękło. Kiedyś zwiewny top i shorty, wtedy oversizowa bluza, kaptur na głowie oraz długie spodnie. A przypomnę tylko, że Los Angeles to naprawdę upalne miejsce. Nawet nie chciałem sobie wyobrażać piekła, panującego pod jej ciuchami. Katorga! W dodatku to smutne, nieobecne spojrzenie, grymas na twarzy, zgarbiona sylwetka i ręce w kieszeni, dawały silne poczucie wiszącej w powietrzu depresji. Natychmiast zerwałem się z ławki, totalnie zapominając o swojej butelce sprite'a i podbiegłem do Y/H/C-włosej, następnie delikatnie łapiąc za jej ramię. Wydawała się dość zaskoczona. Obróciła głowę w moją stronę, niepewnie i po prostu mi się przyglądała. Rozpoznała mnie? Nie wiem, nieistotne. W każdym razie w tamtej chwili poczułem, że cios w twarz tamtego kolesia, był strzałem w dziesiątke. Ta kobieta była absolutnie boska. Tak pięknej buzi nie widzi się codziennie, a ja już w tamtej chwili, nawet zupełnie jej nie znając, wiedziałem, że zostanę tym szczęściarzem, który w przyszłości będzie codziennie budził się, widząc tę urokliwą twarzyczkę.
- Hej, em.. Jestem Tom. Widziałem cię kiedyś w barze na plaży. Wszystko w porządku? Ten typ zdecydowanie nie powinien mówić takich bzdur.-Odezwałem się nieśmiało, w dalszym ciągu bardzo delikatnie trzymając jej ramię. Dziewczyna jedynie skinęła głową, przez co moje serce znów pękło.-Wiesz chyba, że takich czubów się nie słucha? To wyjątkowy kretyn. W dodatku całkowicie ślepy, jeśli nie dostrzega takiego piękna.-Dodałem. Skąd we mnie taka pewność siebie? Aktorstwo aktorstwem, ale w kontaktach z kobietami nigdy nie byłem mocarny. Raczej fleja.
- Wszystko w porządku. Niepotrzebnie się martwisz.-Mruknęła po jakimś czasie. Brzmiała, jakby dosłownie wszystko się posypało, a to totalnie zaprzeczało jej odpowiedzi.
- Co byś powiedziała na lunch? Znam knajpę z najlepszymi pancakesami w okolicy. Tuż za rogiem.-Rzuciłem.
- Wybacz, ale takie jedzenie nie jest dla mnie.
- Głupoty gadasz. Nie daj się prosić. Wtedy zareagowałem trochę za późno, ale nos na bank ma złamany, więc dostał nauczkę.-Odparłem, a jej oczy po chwili już nie wyglądały na smutne. Raczej na zdziwione, zszokowane i cholera wie co tam jeszcze siedziało.
- Co zrobiłeś?
- Może najpierw zdradzisz swoje imię, przejdziemy się na jedzonko, a potem ci wszystko opowiem? I tak odmowy nie przyjmę.-Rzuciłem z uśmiechem, a ta znów, tak jak wtedy w barze, przegryzła dolną wargę, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Stoi. Jestem Y/N.
- Miło cię poznać. Zapraszam.-Dodałem zadowolony, wyciągając do niej dłoń. Y/NN chwyciła za nią niepewnie, a już po chwili maszerowaliśmy we wskazane przede mnie miejsce. Tam, zajęliśmy miejsca w rogu, gdzie mieliśmy dość sporą prywatność. Aż mi się przykro robiło na widok tej grubej bluzy oraz zmieszania na jej buźce. Cóż to za anioł.-Masz coś pod spodem?-Spytałem, wskazując wzrokiem na ubranie dziewczyny.
- Top. Skąd pytanie?
- Zdejmuj to. Nie mogę patrzeć jak się w tym męczysz. Nie zakrywaj tego, co piękne, tylko dlatego, że jakiś kretyn nie miał oczu.-Odparłem.
- Powiesz w końcu co się wydarzyło, gdy wyszłam?
- Owszem. Ale najpierw zdejmuj to futrzysko.
- Umowa była inna. Miałam tu z tobą przy-
- Zdejmuj, a nie marudź.-Uciąłem, strzelając do niej brwiami. Y/N niepewnie skinęła głową, następnie chwytając za materiał i podciągając go w górę. Gdy w końcu uwolniła się z bram piekielnych, jej rumieńce powodowane niemiłosiernym gorącem, zaczęły powoli zanikać.-Czujesz ulgę?
- Czuję na sobie wzrok ludzi.
- Niech patrzą i podziwiają. Jestem pierwszy w kolejce.
- Przejdź do sedna.
- No więc co tu dużo mówić. Wyszłaś, a ja dałem wariatowi w twarz z pieści. Wyłożył się jaki długi, a wyglądał tak, jakby życie śmignęło mu przed oczami.
- Takie akcje to nie rozwiązanie.
- Podziałało? Owszem. Z resztą widząc jak wciąż przez niego cierpisz, niczego nie żałuję. Zrobiłbym to ponownie.
- To nie przez niego.
- Co podać, moi drodzy?-Odezwała się przyjaźnie kelnerka, przez co Y/NN nieco się zmieszała. Zauważyłem, jak nieudolnie starała się nieco zakryć rękami. Absolutnie żadna kobieta nie powinna czuć się źle w swoim ciele.
- Dwa razy racuchy z nutellą, owocami i bitą śmietaną. Do tego dwie butelki wody, schłodzonej, bez gazu.-Odparłem. Blondynka zanotowała zamówienie, a po chwili zostałem sam na sam z onieśmieloną pięknością.
- Po takim lunchu nie opuszczę siłowni przez następną dobę.-Mruknęła cicho, starając się nie nawiązać ze mną kontaktu wzrokowego.
- Piękne dziewczyny jedzą co chcą i błyszczą, a nie katują się siłownią.-Odparłem, po czym przesiadłem się na siedzisko tuż obok niej.-Ale jeśli chcesz, możemy pospacerować po plaży. Musisz mi o sobie dużo opowiedzieć. Nie odpuszczę ci.
- Czemu ja?
- No niech pomyślę. Jako jedna z niewielu nie starasz się być w centrum uwagi, nie robisz się na siłę tą wyjątkową, nawet nie odgryziesz się w chamski sposób osobom, które cię krzywdzą i-
- I wyglądam jak wyglądam. Po prostu jest ci mnie szkoda, tak?
- Brednie. Zwyczajnie mam już 26 lat, w moich oczach każda kobieta jest piękna i naprawdę nie obchodzi mnie, ile ważysz. Według mnie jesteś po prostu czarująca.
- Cóż to za bezpośredniość.-Zachichotała cicho, przez co moje serducho absolutnie oszalało.
- Wracając. Powiedziałaś, że twoje złe samopoczucie to nie wina tego kolesia. A więc czyja?-Spytałem, układając ramię na zagłówku naszego siedziska, tuż za towarzyszką. Nieświadomie wplotłem palce w jej włosy, co chyba jej nie przeszkadzało. Zacząłem trochę zbyt mocno przekraczać granice.
- Działam w mediach. Jakiś czas temu otworzyłam swój Instagram, gdzie publikuję moje outfity. Mam całkiem dużą publiczność i jak można się domyślić, niektórzy ludzie piszą okrutne rzeczy. Znaczna większość jest całym sercem ze mną i podnosi mnie na duchu, ale chyba sam wiesz, że czasem możesz dostać milion cudownych słów, a mimo wszystko załamie cię ten jeden komentarz, zawierający hejt. U mnie pojawia się czegoś takiego bardzo dużo. Nie rozumiem tego, szczególnie biorąc pod uwagę jak bardzo ludzie są wrażliwi na tematy związane z wyglądem. Nie wiem czemu tak wiele osób czerpie radość z uprzykrzania komuś życia. W końcu... jakie znaczenie ma moja twarz czy ciało, skoro tworzę content modowy?
- Pokaż.-Odparłem krótko, na co dziewczyna zmarszczyła brwi.-Swojego instagrama. Chcę to zobaczyć.
- Nie jestem zbyt foto-
- Y/NN.
- Dobrze.-Mruknęła cicho, po czym sięgnęła do kieszeni jeansów, następnie wyjmując z niej telefon. Cierpliwie czekałem, zaglądając w urządzenie przez jej ramię, jednocześnie uśmiechając się pod nosem. Czemu? No niech pomyślę. Może dlatego, że miałem obok wspaniałą osobę?-Tylko się nie śmiej.-Rzuciła po chwili, wręczając mi smartfona. Bez zastanowienia chwyciłem za niego z taką zachłannością, jak jakiś wygłodzony typ na bezludnej wyspie, gdy zauważy kokosa. Beznadziejny przykład. W każdym razie nie ukrywam, że zdjęcia na profilu były po prostu znakomite, zwłaszcza zważając na fakt, że Y/N nie była fotografem. Ja tam się nie znam, ale dla mnie taki „blog" to strzał w dziesiątke. Dziewczyna wychodziła na fotografiach obłędnie. Pierwszym na co zwracało się uwagę był jej czarujący uśmiech i spojrzenie. A pozować potrafiła tak, że naprawdę jedynie jakaś czepialska kanalia zauważyłaby nieco większy rozmiar. Wyglądała po prostu zdrowo i tak jak powinna.
- Co robisz?-Spytała nerwowo, gdy wziąłem w dłoń również mojego iPhone'a. Raczej pipa ze mnie w kwestiach elektroniki, natomiast jakimś cudem udało mi się dość zwinnie odnaleźć skan QR, za pomocą którego niemalże w ułamku sekundy Y/N znalazła się w gronie obserwowanych przeze mnie osób.
- No więc kiedy kolejna sesja?-Mruknąłem z uśmiechem, obejmując ją, na co ta spłonęła rumieńcem. Czy ja byłem zbyt bezpośredni?
- No...
- Pytam, bo w razie gdybyś potrzebowała dodatkowego modela, jestem jak najbardziej chętny.
- Chcesz pozować z jakąś-
- Obiecuję, że jeśli powiesz w mojej obecności jakiekolwiek słowo krytyki w swoją stronę-
- Dostanę w tyłek czy co?
- Nieładnie tak przerywać.-Zaśmiałem się.
- Swoją drogą skąd masz tak wielu obserwatorów? 10 milionów osób? Brat Kardashianek?
- Nic z tych rzeczy. Powiedz... jaki jest twój ulubiony film?
- Rzadko mam czas na oglądanie. Niedawno widziałam ostatnią część Halloween. Wielkiego wrażenia na mnie nie zrobił, ale innego nie pamiętam.
- A ulubiona książka?
- Harry Potter, Władca pierścieni, Wie-
- Nie masz czasu na filmy, a tak dużo czytasz?
- Dużo? Błagam, przeczytałam tylko te wymienione. Nie licząc idiotycznych lektur ze szkół, których już nawet nie pamiętam.
- Mniejsza z tym. Widziałaś Harry'ego Pottera? W sensie, ekranizacje?
- Nie. Słyszałam, że podobno wiele rzeczy się nie pokrywa, jeszcze więcej nawet nie zostało wykorzystanych, więc... Poza tym nie chcę psuć sobie moich wyobrażeń oglądając filmy. A skąd pytanie?
- Jeszcze cię pomęczę. Ale teraz nasze zamówienie idzie, więc lepiej przygotuj się na moje solidne narzekanie i zmuszanie cię do jedzenia, jedzenia i jeszcze raz jedzenia.
- Przerażasz mnie.
- A ty mnie kręcisz. Znaczy-
Trzeba było użreć się w język.
- Smacznego, moi drodzy. Dwa razy racuchy na wypasie i dwie wody. A specjalnie dla par deser gratis.-Odezwała się kelnerka. Dobrze, że żadne z nas akurat nie piło. Tylko czekałem, aż Y/N powie, że nie jesteśmy parą i wbije mi sztylet w serce. Jednak na szczęście nie odezwała się ani słowem, a jedynie patrzyła na mnie absolutnie sztywna i zszokowana za wszystkie czasy.
- No to zabieramy się za lunch, moja dziewczyno.-Zachichotałem, mrugając do niej okiem. I znów rumieniec. Cóż za widok.

Draco Malfoy & Tom Felton ImaginyOù les histoires vivent. Découvrez maintenant