#71 Nowy start

1.4K 54 12
                                    

Nieplanowany imagin z okazji 13 tysięcy wyświetleń pod książką 🎉✨. W weekend wlecą następne! x

- Nie wrócisz do tej chorej szkoły

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


- Nie wrócisz do tej chorej szkoły. Rozumiesz?-Warknął twój wuj, nachylając się nad tobą podczas śniadania. Został miesiąc do rozpoczęcia nauki. Nienawidziłaś wakacji. Co roku ten sam problem, mianowicie „nie wyrażamy zgody, abyś wracała do tych czubków". Zawsze kończyło się to identycznie - niemalże w ostatniej chwili ktoś przychodził z odsieczą i wracałaś do Hogwartu. Jakiś tydzień temu Hermiona zadzwoniła do ciebie, aby trochę poplotkować, jednak na twoje nieszczęście to wuj odebrał i skłamał, że dziewczyna pomyliła numery. Oczywiście dostałaś niezwykły ochrzan za podawanie obcym (szczególnie takim „czubkom" jak ty), ich numeru. Dostałaś też wiele listów, które zostały spalone w kominku, a więc nijak nie mogłaś skontaktować się z przyjaciółmi.
- Przecież każdemu z was będzie lżej, nie widząc mnie przez 10 miesięcy.-Odparłaś, biorąc gryza tosta. Wuj uderzył pięścią w stół, powodując że talerze podskoczyły.
- Nie będę tłumaczył się rodzinie, gdzie znikasz na tyle czasu. Zostajesz tutaj, idziesz grzecznie do szkoły katolickiej i bez dyskusji.-Syknął.
- Katolickiej? A nie mogę iść tam gdzie Jade?-Spytałaś, a on i ciotka Sonia zaśmiali się, jak gdyby to była najzabawniejsza rzecz na świecie.
- Jade chodzi do prestiżowej szkoły, najlepszej w Wielkiej Brytanii. Uważasz, że ciebie by tam chcieli?-Odparła ciotka.
- W tej katolickiej przynajmniej ustawią cię do pionu.-Odezwała się twoja kuzynka, z ustami pełnymi słodyczy.
- Nasza kruszynka jest wyjątkowo zdolna. Reprezentuje szkołę. Ciebie mogliby tam przyjąć do mycia podłóg. W końcu od czego są szmaty, prawda James?-Zaśmiała się Sonia. Zacisnęłaś szczękę i pięści. Zabrałaś się za wkładanie talerzy do zmywarki, podczas gdy wujostwo wyśmiewało cię w twojej obecności.
- Y/N ma dziś urodziny.-Odezwała się Jade.
- Oh, naprawdę? Trzeba dać jej jakiś prezent.-Odparł wuj sucho.
- Mogę oddać jej moją starą bieliznę. Mam parę majtek, których już używam.-Odparła dziewczyna.
- Zrobię sobie z nich sukienkę.-Syknęłaś pod nosem. Jade była ... masywna. Bardzo masywna. To nie typowa osoba plus size. Była od ciebie rok młodsza - 16 lat - a już w tym wieku była większa niż jej ojciec. Mogła spokojnie ważyć ze 200 kilogramów. Najmniejszy wysiłek sprawiał, że sapała jak po jakimś maratonie. Przejście 10 metrów od kanapy do lodówki i z powrotem, było dla niej tak męczące, że musiała przysiąść na krześle po drodze. Mimo to jej rodzice uważali ją za okaz zdrowia, a ciebie za wyschniętego patyczaka.
- Coś mówiłaś?-Warknęła Sonia.
- Oh, tylko tyle, że nie potrzebuję majtek Jade. Jak będę chciała nowe prześcieradło, to sobie je kupię.-Odparłaś, krzyżując ramiona.
- Odszczekaj to, gówniaro.-Rzucił wuj, wstając z miejsca i mierząc cię zabójczym spojrzeniem. Prychnęłaś śmiechem, po czym ustawiłaś program w zmywarce.
- Wuj do ciebie mówi.-Dodała ciotka.
- Słyszałam. Ale przepraszać nie będę, bo nie mam za co. To nie mój problem, że prawda boli.-Odparłaś ze spokojem. Mężczyzna ruszył w twoim kierunku, z furią w oczach.
- Mugole witajcie i Y/N nam oddajcie.-Usłyszałaś. Wzrok każdego z was skierował się na wejście do kuchni, w których stanęli po kolei Harry, Hermiona, Ron oraz ku twojemu zdziwieniu - Draco, trzymając w dłoni świstoklik.
- Kto to jest? Co to ma być?-Zdziwił się wuj.
- My to przyjaciele Y/N.-Odezwał się Ron.
- Czuby. Powtarzam czuby w moim domu. Macie w tej chwili wyjść albo..-Zaczął James.
- Hola, hola. Po pierwsze przyszliśmy do Y/N, a nie do ciebie. A po drugie, jeśli nijak nie mogliśmy się z nią skontaktować za pomocą listów i telefonu, przyszliśmy do niej osobiście.-Odparła Hermiona i podbiegła do ciebie. Reszta zrobiła to samo. Dostałaś od każdego z osobna czułego przytulasa.
- Sto lat, Y/N.-Rzucił Harry, wręczając ci opakowanie z nowymi słuchawkami. Hermiona podała ci książkę, od Rona dostałaś case na telefon z waszym wspólnym zdjęciem, a Draco założył ci na szyję bardzo delikatny srebrny naszyjnik z kilkoma małymi szmaragdami.
- Matko, totalnie się niczego nie spodziewałam...-Rzuciłaś, obdarowując każdego z nich czułym uśmiechem. Wujostwo oraz Jade przyglądali się wszystkiemu z rozwartymi ustami. Spojrzałaś na Draco, zupełnie nie rozumiejąc co u licha robił u boku złotego trio. W końcu byliście wrogami.
- Mamy jeszcze jedną niespodziankę. Zabieramy cię do mnie na resztę wakacji.-Odezwał się Ronald. To wybudziło twojego wuja z transu.
- Zaraz, chwila. Jak to zabieracie? Coś wam się chyba w główkach poprzewracało. Ona nigdzie nie idzie. A już na pewno nie z takimi.. takimi świrami jak wy. I ani mi się śni, aby wróciła do tej pokręconej szkoły i uczyła się takich bzdur. Miejsce śmieci jest w..-Zaczął.
- Zamknij jadaczkę.-Warknął Draco, zmierzając go wzrokiem. -Wiesz kim jest Y/N? Wiesz? Jest najzdolniejszą uczennicą w całym Hogwarcie. Pochodzi z najpotężniejszej czarodziejskiej rodziny w historii. Masz pod dachem czarownicę tak silną, że jest w stanie uśmiercić cię jednym spojrzeniem. A twoja małżonka z całą pewnością zazdrościła siostrze jej daru, czyż nie? Na pewno. W końcu to musi być bardzo podłe uczucie, pochodzić z rodziny czarodziejów i czarownic i nie mieć żadnego, nawet najmniejszego daru.-Mówił Malfoy, obejmując cię ramieniem.

Draco Malfoy & Tom Felton ImaginyWhere stories live. Discover now