#151 Przyjaciół poznaje się w biedzie |Tom Felton|

1K 46 9
                                    

Powrót do szkoły. Brzmi koszmarnie, prawda? Niezależnie od tego jakim jest się uczniem, szkoła to piekło. A dla mnie podwójne. Już jako 8-latek, zacząłem stale pojawiać się w różnych (mniejszych i większych) produkcjach filmowych. Z tego powodu słuchałem całej masy wyzwisk i przykrych słów. „Pożyczalscy" to pierwszy film z moim udziałem, po którym moi znajomi niby byli dumni, a jednak pojawiła się nuta niezadowolenia. Później „Anna i Król", po którym temperatura w moim otoczeniu rosła. Następnie „Harry Potter i kamień filozoficzny", czego ludziska totalnie nie wytrzymali i w pewnym sensie w ogóle im się nie dziwię. Gdy tylko pojawiła się pierwsza część powieści, nie znałem nawet jednej osoby, która nie przechadzałaby się szkolnymi korytarzami bez książki w ręku. Ci bogatsi mieli w posiadaniu wersje z limitowanymi okładkami, dlatego nawet nie chowali ich do plecaków. Ale wróć - ja jako najprawdopodobniej jedyny nie przeczytałem tego arcydzieła i jakby na złość udałem się na casting, licząc na główną rolę (nie dostałem jej, a to pech). Zostałem Draconem Malfoy'em, bardzo szybko wyszło, że nie mam pojęcia o czym jest powieść, ale na szczęście nie opuściłem przez to obsady. No ale jednak musiałem kontynuować edukację, a przez to doznałem wielu rozczarowań. Wiele osób nie potrafiło wybaczyć mi odniesienia tak dużego sukcesu, dlatego stałem się obiektem wyśmiewań i prześladowań. Czytanie książki w szkole okazało się nie lada wyczynem. Czułem na sobie nienawistne spojrzenia, a jako dzieciak nie do końca wiedziałem, że nie powinienem się tym przejmować. Teraz już mam świadomość, że to wina zazdrośników, a nie moja. W końcu casting był dla wszystkich i każde z nich mogło na niego pójść. Ale po co? Przecież nie od dziś wiadomo, że łatwiej mścić się na kimś bo nie boi się spełniać marzeń, niż samemu zacząć działać. Mniejsza z tym. Postanowiłem kontynuować naukę z prostej przyczyny - nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Kariera nie trwa wiecznie, a więc potrzebowałem wykształcenia, aby w razie jakiegoś niepowodzenia móc znaleźć inną pracę. Mimo wątpliwości, dziś wiem, że z pewnych przyczyn podjąłem dobrą decyzję.
- No to cyrk czas zacząć.-Mruknąłem pod nosem, kierując się do głównego wejścia z torbą na ramieniu. Już na parkingu przyciągnąłem uwagę wielu dziewczyn, jednak starałem się udać, że ich nie zauważyłem. Po wejściu do budynku, zastał mnie ogromny chaos.  Takich rzeczy nie widzi się nawet w niskobudżetowej produkcji, a tam plan to istne pobojowisko. Pierwsza myśl - trafiłem do college'u czy zoo?
- O mój boże! To Tom Felton! Jak wyglądam?
- Potrzymaj mi torebkę, muszę się przywitać. Kate, pożyczysz mi swoje perfumy Gucci?
- Może postawi mi dziś lunch? Nie zbiednieje, a ja mam ogromną ochotę na sushi albo homara.

Jakie miłe przywitanie. Ale w sumie czego mogłem się spodziewać? 18-letni, dziany aktor oraz horda spragnionych pieniędzy dziewcząt, które nie wyglądały mi na chętne do pracy. Przypuszczałem, że ten dzień będzie po prostu zwyczajnie nie do zniesienia.

***

- Niemożliwe. Nie dziś.-Szepnąłem pod nosem, wlepiając wzrok w ekran telefonu.
- Coś nie tak?-Spytała z zaciekawieniem nieznajoma brunetka, stając tuż przede mną. Nie czułem się z tym komfortowo.
- Mogło być gorzej. Dzięki za zainteresowanie.-Odparłem, z lekkim lecz wymuszonym uśmiechem.
- Jestem Zoe. Może zjemy razem lunch? Podobno dostarczyli dziś świeże krewetki.-Rzuciła, zagryzając dolną wargę.
- Miło z twojej strony, ale niestety nienawidzę krewetek, a w dodatku bank zablokował mi kartę. Musisz zjeść z kimś innym.-Wymruczałem, na co dziewczyna jedynie parsknęła śmiechem i odeszła.-Wyglądam jak bankomat?
- Prędko ci nie odpuści.-Usłyszałem, po czym od razu obróciłem się w kierunku Y/H/C-włosej piękności. Czyżby kolejna chętna na moje konto?-Zoe to wredna sztuka. Zawsze dostaje to, czego chce. Swoją drogą trzymaj. Dwa funty to niby nic, ale na porządny lunch wystarczy. Na twoim miejscu wzięłabym lazanię w wersji wegańskiej. Smakuje obłędnie, a w porównaniu do tostów z serem, nią przynajmniej się najesz.-Dodała, wyciągając do mnie dłoń z monetą.
- Jaki jest haczyk? Do tej pory wszyscy patrzeli na mnie jak ja chodzący sejf.
- Nie wkładaj całej szkoły do jednego wora. Poza tym każdy może znaleść się w potrzebie. Nie ważne, czy ma na koncie milion dolarów czy jest totalnie spłukany. No bierz i idź jeść. Widać, że ci ślina cieknie przez te wszystkie zapachy.-Rzuciła, posyłając mi pogodny uśmiech, a chwilę później wcisnęła mi monetę w dłoń.
- Jesteś wielka.-Odparłem.
- To nic takiego. Lepiej się pospiesz, zostało 10 minut na zjedzenie i maraton w poszukiwaniu klasy.-Zachichotała.
- A ty nie zjesz?
- Nie jestem głodna. No to cześć.-Mruknęła, po czym skierowała się do wyjścia ze stołówki.
- Jak masz na imię?-Spytałem, lecz niestety zbyt późno. Cóż to za przemiła osóbka. A lazania - kozak. Miałem zamiar znaleźć ją, oddać pieniądze przy najbliższej okazji i przede wszystkim poznać ją nieco lepiej. Wydawała się wartą uwagi, dość nieśmiałą dziewczyną, a ja... uwielbiałem to.

Draco Malfoy & Tom Felton ImaginyKde žijí příběhy. Začni objevovat