9

2.1K 161 16
                                    

Leiho

Droga do Amandy wydawała się być wiecznością, a każda sekunda albo dzieliła mnie od niego, albo zbliżała mnie do śmierci. Stojąc na światłach, zerknąłem na śpiącą na tylnym siedzeniu Terrisę. Był ranek o czym dobitnie mówił mi zegar elektroniczny na komputerze pokładowym.

— Co się stało? Gdzie jesteśmy? Uspałeś mnie!

— Dla twojego bezpieczeństwa wiozę cię do Amandy.

— Mówisz, jak twój ojciec. — powiedziała do siebie, ale nagle poderwała do góry głowę, a ja zacisnąłem palce na kierownicy pod wpływem tych słów — Co powiedziałeś? Leiho Roundes-Huhlegrze w tej zatrzymaj się i  powiedz mi, co się tutaj dzieje!

— Wszystko ci opowiem, jak dojedziemy. To już niedaleko.

— Leiho, kochanie, ty wyprawiasz? Co się stało, że się zmieniłeś? Twój ojciec mówi, że nas sprzedałeś. Nie wierzę w to.  A twoja żona co o tym myśli?

— Moja żona również jest bezpieczna u Amandy.

— Nie wstyd ci usypiać własną matkę?!

— Inaczej nie poszłabyś ze mną, a liczyła się każda sekunda. — mówiłem spokojnie i logicznie, co jeszcze bardziej denerwowało Terrisę.

— Matko, uspokój się, wiesz, że nie możesz się denerwować.

— Nie mów mi co mam robić. — powiedziała stanowczo i oparła się o fotel. Jej twarz w jednym momencie stała się blada. — Obyś miał dobre wyjaśnienie całej tej sytuacji. — dodała słabym i zmęczonym głosem.

Kilka minut później udało nam się zajechać. Nie widziałem ciągniętemu się za mną kolumną samochodów, ani nikt nic e wyskoczył na jezdnię, czego byłem niemal pewien. Spojrzałem na ganek, na którym stała Amanda. Przybiegła do samochodu i otworzyła drzwi od strony Terrisy.

— Witaj piękna. — powiedziała i spojrzała na mnie, bym pomógł matce wyjść z samochodu. — Dawno się nie widzieliśmy.

Wysiadłem i podałem matce rękę, przyjęła ją nadal patrząc na mnie wilkiem.

— Witaj, Amando, wiesz może co wymyślił mój syn?

Objęła ją wolną ręką i pozwoliła się poprawadzić do drzwi. Stanęła pod nimi i spojrzała na mnie, klepiąc pocieszająco moją dłoń. Z jej oczu zniknęła złość, a twarz wyrażała zmęczenie i troskę.

— Kochanie, nie potrafię na ciebie gniewać, ale mam nadzieję, że wiesz co robisz i zrobię dla ciebie wszystko, a teraz chcę poznać swoją synową. Jestem pewna, że dałeś jej już popalić.

Otworzyła drzwi i od razu zaczęła szukać wzrokiem Jennish. Moja żona natychmiast wstała i podeszła, gdy matka kiwnęła na nią palcem.

— Pani R. — zaczęła, ale nie dokończyła myśli.

— Musisz być żoną mojego wielkiego synka. — wzięła ją za ramię i od razu się rozpogodziła . — Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że mogę cię poznać. Mów do mnie Terrisa lub Terr, w końcu jesteśmy rodziną.

Odprowadzałem ich wzrokiem, dopóki nie zniknęły za rogiem. Jennish kilka razy próbowała coś powiedzieć, ale moja matka nie pozwoliła jej nic wtrącić zachwalając jej urodę.

— Leiho. — odwróciłem się, słysząc poważny ton Amandy. Trzymała wyciągnięty do mnie telefon komórkowy. — Tatuś, chce porozmawiać.

Wracam to pisania na Wattpad 😉

Słodka udrękaWhere stories live. Discover now