34

1.6K 132 16
                                    

Jennish

Dlaczego nigdy nic nie jest proste. Nawet cicha prośba, by gorąca woda zmyła ze mnie   obawy i złe wspomnienia choć na moment nie mogła się spełnić. Nie wiem, jak długo stałam pod prysznicem, ale nie chciałam spod niego wychodzić. Tu było mi dobrze i cieszyłam się, że miałam choć chwilę dla siebie.

Jednak, gdy się ubierałam znowu miałam przed oczami Leiho odcinającego się ode mnie. To bolało. Żadnych więcej słów jakbym na to nie zasługiwała. Jakby po tylu próbach, które przeszliśmy nie zrozumiał, że jest dla mnie ważny. Że on jest dla nas ważny.

Sypialnia, która kusiła miękkimi kołdrami i poduszkami na ogromnym łóżku teraz wydawała się ostatnią rzeczą, gdzie chcę spędzić ostatnie godziny tego dnia. Duży pokój i minimalistyczny wystrój jasno dawał do zrozumienia, że to teren prywatny Leiho.   Po chwili zauważyłam kartkę, którą mi zostawił.

— Szkoda słów. — mruknęłam do siebie, zgniatając kartkę w kulkę. Potarłam ramiona i wyszłam na balkon, z którego rozciągał się widok na góry. Z gabinetu obok widziałam smugę światła padająca na zbocze wzgórza.

— Lepiej wyglądasz. — zamknęłam oczy słysząc jego głos.

— Dziękuję. — odwróciłam się do niego. Koszulkę i dżinsy zmienił na białą koszulę w komplecie z garniturem. Jeszcze nigdy nie spotkałam kogoś kto czułby się lepiej w marynarce i krawacie niż w zwykłej koszulce.

— Niedawno dowiedziałem się, że twoja matka przebywa w szpitalu. Miała zawał, lekarze mówią, że wróci do pełni sił.

— Chcę ją odwiedzić. — powiedziałam, czując strach o mamę. Już dawno powinnam być przy niej i wspierać rodziców. 

Zbliżył się i położył kciuk na mojej dolnej wardze. Spuścił dłoń.

— Wszystko w swoich czasie, ale nie po to tu jestem. 

— Co to znaczy? 

— Ja oraz moi wspólnicy otrzymaliśmy zaproszenia na przyjęcie,  gdzie spotykają się wszystkie ważne osoby z mojego świata. Będziesz w stanie pójść tam ze mną?  

— Tak. — odsunęłam się od niego. Jednym z moich obowiązków jako jego żony było towarzyszenie mu podczas oficjalnych przyjęć. 

— Dziękuję.  — zrobił krok i pocałował mnie w czoło. Natychmiast odepchnęłam go od siebie, czując,  jak łzy kłują mnie w powieki. 

— Przestań, po prostu przestań, Leiho. Otwierasz się przede mną, a następnie zamykasz odpychając, co naprawdę mnie zabolało. Staram się cię zrozumieć, ale musisz przestać mnie tak traktować. Zrozum wreszcie kretynie, że mi na tobie zależy.

— Przez całe życie byłem sam i musiałem nauczyć się być samowystarczalnym. Podziwiam cię za to, że jeszcze masz nadzieję. Jesteś najsilniejszą kobietą, jaką spotkałem, ale musisz zrozumieć, że pewnymi myślami się z tobą nie podzielę i to nie dlatego, że chcę się odciąć, ale dlatego, że nic na to nie poradzisz i tylko cię zranię.

Szczery jak zawsze i za to najbardziej go szanowałam. Wiedziałam, że Leiho nie boi się żadnej prawdy, szczególnie tej najboleśnieszej.

— Chcę zjeść pizzę oglądając z tobą film. Teraz — odparłam nie do końca wierząc w to, co powiedziałam. Zaskoczenie i szok przemknęło przez twarz mojego męża, ale nie zamierzałam odpuścić. Chciałam spędzić z nim choć chwilę wiedząc, że to nie skończy się zranieniem kogoś z nas obojga.

— Nie wierzę, że to mówię, ale zgadzam się. —  odezwał się po długiej chwili ciszy, gdy już myślałam, że mi odmówi.

Mam do was takie dwa pytania, za co lubicie historię Jennish i Leiho oraz jak trafiliście tutaj.

Słodka udrękaWhere stories live. Discover now