Gabriel po chwili zaczął krzyczeć i machać rękami. Jennish przez kilka kolejnych minut bezskutecznie próbowała go uspokoić. Gdy wreszcie jej się udało włożyła go do nosidełka.
— Muszę wracać do motelu. Jeśli chcesz...
— Wracasz ze mną i Gabrielem. Jest deszcz, a do najbliższego miasta dość daleko. Do tego jest późno. Dobrze wiesz, że to nie jest dobra decyzja.
Mimo zmęczenia znalazła w sobie jeszcze trochę złości.
— Wyobraź sobie, że przez te kilka miesięcy od narodzin Gabriela potrafię zadbać o siebie i dziecko. Miałam zamiar wezwać taksówkę. Nie jestem aż tak głupia, by nas narażać.
— W takim razie wróć ze mną. Obiecuję, że będę was chronił.
— O mnie nie musisz się martwić.
***
Zegar wskazywał na popołudniową godzinę. Sam z trudem powstrzymałem ziewanie mimo wczesnej godziny. Po zaparkowaniu garażu zerknąłem na tylne siedzenia. Jennish zasnęła, a odgłos ulewy i nawoływanie Gabriela jej nie zbudziło.
— Mógłbyś zamilknąć? Twoja mama chyba dawno nie spała.
W odpowiedzi dostałem jedynie kolejny krzyk, co zbudziło skutecznie Jennish, która rozbudzona rozglądała się dookoła. Zamknąłem bramę garażową ochraniając nas przed zimnym wiatrem i hukami błyskawic.
— Zatrzymałeś dom. — powiedziała, wychodząc z samochodu. Wziąłem od niej Gabriela.
Trzęsła się z zimna, gdy szliśmy głównym korytarzem do jej dawnego pokoju. Nic się w nim nie zmieniło odkąd była w nim ostatni raz. Gdy zrozumiałem, że nie wróci zamknąłem go na klucz, a dziś znowu miałem go otworzyć. Włączyłem ogrzewanie, ale minie dłuższy czas nim będzie jej lepiej.
— Jesteś zmęczona, powinnaś pójść spać. Później porozmawiamy co dalej.
— Wszystko jest dobrze. Przejdziemy do twojego gabinetu? Z tego pamiętam powinien być tuż za rogiem.
— Niech będzie.
— Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. — odezwała się w pewnym momencie. Zerknąłem na nią. Patrzyła w stronę mojego pokoju, gdzie przez uchylone drzwi można było dostrzec biały damski biustonosz. Musiałem przeoczyć go, gdy naprędce odprawiałem nieznajomą z rana. Cholera, to nie było tak jak myśli.
— Już jej nie ma. — odparłem i zamknąłem do końca drzwi.
W gabinecie postawiłem Gabriela na kanapie. Jennish wyciągnęła z torby słuchawki bezprzewodowe i nałożyła go chłopcu klikając w międzyczasie coś na telefonie. Po chwili usiadła.
— Gabriel uwielbia odgłos samochodów wyścigowych odkąd usłyszał je pierwszy raz w telewizji. To moja ostatnia opcja, gdy potrzebuję chwili dla siebie. Więc mówmy.
— Na początku powiedziałaś, że ktoś was ściga. Za pewne nie wiesz kim oni mogą być, co utrudnia ich poszukiwanie. Wyślę w teren swoich ludzi, a wy musicie tu zostać. Oboje, jeśli mam was chronić.
Patrzyłem na uśmiechnięte dziecko, które było całym światem Jennish i powodem dla którego mnie opuściła i wróciła, gdy sytuacja ją do tego zmusiła. Miałem nadzieję, że nie jest w żadnym razie do mnie podobny. Jennish nie zasługuje na więcej cierpienia. Jeśli moi wrogowie wiedzą o Gabrielu to z pewnością wie o nim pan R., który z pewnością będzie chciał go dopaść. Gabriel jest bezcenny. Ma w spadku dziedzictwo amerykańskiej mafii po dziadku, ale i ojcu. Stanowi ogromną kartę przetargową, a inni chcieliby go mieć tylko ze względu na czyny jego ojca i dziadka. Gabriel to jeden z najwyższych rangą aniołów, a mój syn dostał jego imię. Jennish jednak miała poczucie humoru.
— Pokaż siniaki.
W odpowiedzi tylko bardziej naciągnęła rękawy i poprawiła kołnierz golfa. Wstałem i usiadłem obok niej.
— Za niedługo znikną.
— Mam maść, która ci pomoże. Wszystkie rzeczy, które zostawiłaś nadal są w twoim pokoju.
Po chwili ciszy odpuściła i ściągnęła golf zostając tylko w krótkiej koszulce. Spięła się, gdy dotknąłem obrażeń na szyi. Przyśpieszył mi oddech, gdy poczułem ciepło jej skóry. Była miękka tak jak zapamiętałem. W ostatniej chwili powstrzymałem się od przyciśnięcia ust do jej pulsującej żyły. Musiało wystarczyć mi to, co mam. Żadna kobieta, z którą sypiałem przez ostatnie miesiące nie miała takiego głosu, determinacji i ust jak matka Gabriela. Fakt, że tylko Jennish potrafiła na mnie tak działać nie zmienia tego, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego.
YOU ARE READING
Słodka udręka
RomanceZasady się zmieniły poza jedną "wróg mojego wroga jest przyjacielem". Czy tego chciałem, czy nie znalazłem w swoim życiu kogoś na kim mi zależy, a gdy ta osoba jest w niebezpieczenstwie poruszę niebo i ziemię, by ją ochronić i zniszczyć jej wrogów...