12

1.9K 148 13
                                    

Noc minęła niezwykle szybko. Nim całkowicie się rozbudziłam już dochodziły do mnie odgłosy domowników. Obróciłam się, a druga strona łóżka była chłodna. Jedynym znakiem, że tej nocy nie byłam sama było wgniecenie w poduszce. Nie powinno mnie to dziwić, a jednak czułam mały zawód. Przetarłam twarz i wstałam, czekając na dzień w którym nic się nie będzie działo.

***

- Dzień dobry. - powiedziałam, schodząc na dół. W powietrzu unosił się zapach świeżo zmielonej kawy, a w kuchni siedziała Terrisa  i Amanda. 

- Dzień dobry, Jennish.  - Odwróciły się. Terrisa odłożyła na bok lokalną gazetę i spojrzała na mnie z błyskiem w oku. - Dobrze się spało?

Wtedy zrozumiałam, że to dzięki niej Leiho przyszedł do mnie w środku nocy, gdyby niej zachęta spałabym dziś sama. 

- Dobrze, dziękuję. Gdzie jest Leiho?

- Wezwał go jego nowy pracodawca. - odparła Amanda, kładąc na stół talerz z kanapkami. — Nim wyjechał kazał przekazać, że będzie za tobą tęsknić.

— Wątpię, by to powiedział. — mruknęłam i usiadłam obok Terrisy.

— Masz rację, ale to było słyszalne między słowami. — mrugnęła w moim kierunku. — Zapomniałabym. — sięgnęła do kieszeni i wyciagnęła do mnie telefon. — To też kazał ci przekazać i to dosłownie.

— Dziękuję. — powiedziałam i schowałam telefon do kieszeni. Planowałam go przejrzeć go, gdy wrócę do pokoju. Przeczuwałam, że Leiho zostawił tam  dla mnie wiadomość.  — Jakie plany macie na dziś?

— Pomogę Amandzie w sadzeniu kwiatów w ogrodzie. Jak chcesz możesz się do nas dołączyć.

Na końcu języka miałam odpowiedź twierdzącą, ale telefon, który dostałam od Amandy nagle się rozdzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz i zmarszczyłam brwi widząc nieznany numer. Wstałam i poszukałam pustego pokoju.

— Słucham. — powiedziałam, zamykając drzwi.

— Jennish?! — głos Vasco zabarwiła nuta zaskoczenia. — Gdzie Leiho? — dodał ostrzej.

Sama byłam zaskoczona słysząc Vasco od tak dawna. Sądziłam, że już nigdy więcej go nie zobaczę i usłyszę.

— Z tego co wiem to pojechał na jedną z twoich misji.

— Zleciłem mu misję...Kurwa, co za debil. — przerwał i zaklął jeszcze kilka razy.

— Co się dzieje?

— Zacznij się modlić Jennish. Lepiej dla nas wszystkich bym to ja dorwał go pierwszy.

Po tych słowach rozłączył się. Próbowałam dodzwonić się do niego kilkanaście razy, jednak za każdym razem odpowiadała mi poczta głosowa.

Taki prezencik

Słodka udrękaWhere stories live. Discover now