51

1.5K 104 10
                                    

Wracając nakazałem Londonowi, by skręcił w stronę wejścia do tutejszego parku. Było już dawno po północy, więc ulice świeciły pustkami poza nielicznymi osobami, które miały tu swój cel. Zatrzymaliśmy się na parkingu. Wysiadłem, poprawiając kaptur na głowie. Przy każdym ruchu czułem sprzeciw swojego ciała niezdolnego do jakiegokolwiek większego wysiłku. Zagryzłem zęby i ruszyłem szybciej. Pod żelazną bramą na ławce leżała postać przykryta starym i śmierdzącym kocem. 

- Wstawaj.

Przez chwilę na twarzy bezdomnego pojawiło  się niezrozumienie, które po chwili zniknęło razem z resztkami snu. Światło latarni rzucało niewielki snop światła na nasze sylwetki, więc byliśmy niemal niewidoczni. Ludzie ulicy jak nikt inny wiedzą, jak stać się niewidzialnym nawet w świetle. Bezdomny zmrużył oczy.

- Wyglądasz jakby przebiegło po tobie stado byków.

- Mówiłeś, że coś masz. Gadaj. 

Wyciągnął telefon spod koca, włączył go i podał mi pokazując zdjęcia zrobione z dosyć bliska i  z wyraźnymi szczegółami. 

- Kilka dni temu znowu zrobiło się głośno o Vito i o jego wezwaniu do walki z Krzykiem. Z moich małych podsłuchiwań zrozumiałem, że ktoś o bardzo podobnej budowie ciała co Vito pojawia się regularnie w barze "U Martina" po drugiej stronie miasta. Większość myśli, że to on, bo widać jedynie jak przechodzi przez drzwi, a później znika tak samo jak chwilę po swoich wygranych walkach. Nikt nie widział  jak dokładnie wygląda, a zdjęcia, które właśnie oglądasz są zrobione dokładnie o siedemnastej w czwartki i niedziele. Nie widać na nich twarzy, ale na ostatnim zdjęciu widać część jego nadgarstka z tatuażem. 

Przyglądałem się ostatniemu zdjęciu starając sobie przypomnieć jego ręce. Gdy przemawiał jego nadgarstki były owinięte bandażem. Przesłałem zdjęcia na swój telefon i oddałem mu jego. 

Usłyszałem zbliżające się kroki, a po chwili podniesiony głos ochroniarza.

- Kto tam jest? 

Schowałem się w cieniu latarni. Bezdomny, który jeszcze przed chwilą siedział na wpółprzytomny na ławce obok teraz zniknął pozostawiając po sobie jedynie zanikający swój zapach. Minąłem ochroniarza i bocznym wejściem ruszyłem na parking. Na mój widok London natychmiast odpalił samochód i ruszył z parkingu.

Rozluźniłem się na fotelu, a chęć zaśnięcia stawała się coraz natarczywa. Czułem, że jeszcze chwila, a padnę nieprzytomny przed siebie.

- Gdy walczyłeś pojawił się obok mnie Nicolas, twój wspólnik, i dał mi tą kopertę. - gdy w końcu dotarliśmy zgasił samochód i wyciągnął ze skrytki dużą białą kopertę. - Dodał, że jest tylko pośrednikiem i zniknął.

* * *

Przeczesałem palcami wilgotne po prysznicu włosy. Na szafce obok leżała koperta od Nicolasa z tajemnicza zawartością. Mimo że ledwo już patrzyłem na oczy musiałem się dowiedzieć co zawiera.

W środku znajdował się krótki list i kilka zdjęć, które od razu przykuły moją uwagę. Były to zdjęcia USG oraz Jennish, która nieśmiało się uśmiechała. Przez chwilę czułem jakby wszystko zamarło, a ja nie potrafiłem oddychać. Niemal dysząc podniosłem list. Jennish napisała, że długo walczyła z tym by do mnie napisać, ale uważała, że powinienem wiedzieć, że za jakiś czas urodzi syna. I nic więcej. Niemal pusta kartka.

Słodka udrękaWhere stories live. Discover now