11

2K 163 21
                                    

Jennish

Od dobrych kilkunastu minut wpatrywałam się w sufit czekając aż zmorzy mnie sen. Myśli biegły z prędkością światła sprawiając, że powoli zaczynałam tracić zmysły. Każdy dzień coraz bardziej mnie zaskakiwał, gdy myślałam, że gorzej być już nie może najbliższe godziny udowadniały mi, jak bardzo się myliłam.

Tęskniłam za błahymi sprawami, które dawniej wydawały mi się sprawą życia lub śmierci. Czasem brak decyzji ma większe konsekwencje niż sądzimy. 

- Mogę?

Podskoczyłam chwytając się za serce, gdy ciszę przerwał spokojny i stanowczy głos Leiho. 

- Nie umiesz pukać?

Usiadłam przestraszona i spojrzałam w jego kierunku. Stał pod drzwiami z rękami splecionymi przed sobą i wzrokiem wbitym we mnie.

- Pukałem, ale nie odpowiadałaś.

- A może nie chciałam byś wchodził.

- Mimo, że jesteś w bezpiecznym miejscu, nie chciałem ryzykować, a twój brak odpowiedzi wydawał się niepokojący.

Nie miałam na to odpowiedzi, więc robiłam dokładnie to samo co on. Wpatrywałam się w niego starając się dostrzec w mroku pokoju każdy  nawet najmniejszy szczegół jego sylwetki. Zrobił krok w moim kierunku, a gdy nie usłyszał ode mnie sprzeciwu zrobił kolejny. Stanął przy łóżku, a światło księżyca wpadającego przez okno nadawała ostre rysy jego twarzy.

- Czego chcesz Leiho? Jest późno. - potarłam czoło.

-   Chciałbym przy tobie zasnąć. - na odpowiedz czekałam dłuższą chwilę.

Na końcu języka miałam krótkie "nie", ale wątpiłam, by odpuścił.  Spojrzałam na łóżko, zastanawiając się jakim cudem zmieścimy się razem na materacu. Odsunęłam na lewy bok łóżka i odwróciłam się do niego bokiem. Zamknęłam oczy przypominając sobie rozmowę z Terrisą, która prosiła mnie tylko o dwie rzeczy dla jej syna, cierpliwość i zaufanie. Wspomniała, że wie, że dla obcych trudno jest pojąć, jakimi zasadami się kieruje Leiho i o tym, że zawsze wywiązuje się z obietnic i powierzonych mu zadań. Wiedziałam to.

Usłyszałam szelest ściąganych ubrań i odpinających się guzików. Moment, w którym materac ugiął się pod jego ciężarem przypominał wieczność. Każdy nerw w moim ciele stał wrażliwy na każdy bodziec. Czułam jego ciepły oddech na karku i żar bijący z jego ciała. Z trudem oparłam się pokusie, by sprawdzić ile ubrań z siebie zrzucił. 

- Słyszałem, że nie potrafisz spać. 

Odwróciłam się do niego i dotknęłam jego policzka. Jeszcze nie tak dawno uciekał przed moim dotykiem, a teraz czuł się z nim dobrze. Leiho położył dłoń  na moim odsłoniętym biodrze, a temperatura w pokoju podniosła się o dobre dziesięć stopni. Nie potrafiłam się ruszyć, mogłam jedynie patrzeć się w niego. Nie miał na sobie koszulki, a kołdra zaczynała się niebezpiecznie nisko jego bioder.

Nagle jego palce zaczęły sunąć w górę, znikając pod koszulką nocną, a następnie wróciły do początkowego punktu. Czułam się dziwnie rozluźniona i spokojna. 

- Zaśnij Jennish. Mam nadzieję, że jutro będzie dobry dzień. - zamknęłam oczy, powoli zasypiając. Nim odpłynęłam poczułam na czole jego usta i delikatny pocałunek.


Jak wrażenia? Co sądzicie o Jennish i Leiho?

Słodka udrękaWhere stories live. Discover now