37

1.5K 124 8
                                    

Niespełna godzina później rozeszliśmy się w swoich kierunkach. Stanąłem w drzwiach rozmyślając nad tym co każde z nas powiedziało w tym pokoju. Ten dom należał do Nicolasa i jak nam przyrzekł nikt poza nami nie miał pojęcia o nieruchomości skrytej w wzgórzach, w lesie, gdzie trudno dojechać.

- Nie musisz się tym martwić. Dowiem się co zaszło w moim domu. - wyszedł zza biurka robiąc w moim kierunku kilka kroków. - Najlepiej będzie, jak każdy zajmie się swoimi obowiązkami. - dodał, gdy zostaliśmy sami.

- Wierzę ci i ufam, a nie mogę powiedzieć o każdym spotkanym człowieku.

* * *

Czekałem aż się obudzi, a za ten czas mogłem bez przeszkód przyglądać się jak śpi. Spała tak jak zasnęła, na boku z rękami, które wcześniej leżały na mojej piersi, a teraz bezwładnie spoczywały na pościeli. Moja koszulka, którą założyła jako piżamę podjechała na biodra delikatnie odsłaniając zaokrąglony brzuch. Zacisnąłem palce na kluczach od chatki nad jeziorem. Chciałem ją tam zaprowadzić nim przybędą ludzie Nicolasa, który chciał przeszukać cały budynek.

Byłem wściekły na siebie, że nie potrafiłem zapewnić jej spokoju, na który teraz zasługuje i stałego miejsca zamieszkania. Nie potrafiłem zadbać o kogoś innego. Dla mnie włóczenie się i rozwiązywanie problemów było rutyną do której przywykłem. Dla Jennish było jednak męczące. Najbardziej było to widoczne, gdy po prostu cieszyła się z prostych rzeczy, jak oglądanie telewizji czy wspólne jedzenie, gdzie nie musiała się niczym martwić.

— Co się stało? — senny głos Jennish przebił się przez moje myśli.

— Nie, ale mam w planach dla nas wycieczkę. Powinno ci się tam spodobać.

Zamrugała zaskoczona. Przechyliła głowę, patrząc na mnie podejrzliwie. Senność zniknęła z jej spojrzenia.

— Leiho? Czemu mam wrażenie, że stało się coś poważnego?

— Masz mylne wrażenie. Jesteś bezpieczna, a tylko to się liczy. — wstałem i stanąłem przy łóżku. 

Dotknąłem jej policzka, a ona wtuliła się w  moją dłoń lekko przymykając oczy sprawiając, że najchętniej zamknąłbym nas w jednym pokoju i nigdy nie wychodził na zewnątrz. Już na samą myśl, że ktokolwiek był za ścianą sprawiały, że chciałem wyjechać stąd jak najszybciej. Musiałem znaleźć dla nas bezpieczne i spokojne miejsce.  

— Będę czekał na zewnątrz w samochodzie. Jedzenie stoi przy łóżku. Potrzebujesz jeszcze czegoś?

Pokręciła przecząco głową.

— Powiesz mi, gdzie jedziemy?

— Zaufaj mi.

Schowałem klucze do kieszeni i opuściłem pokój. Na korytarzu spotkałem Richarda i Nicolasa rozmawiających w salonie. Na mój jedynie na moment przerwali rozmowę. 

— Niedawno zadzwonili do mnie ludzie od Lanistera. Powiedzieli, że nieźle ich nastraszyłeś dla większości z nich byłeś tylko legendą. - Nicolas odwrócił się w moją stronę z uśmiechem na ustach. Wspomniał, że sprzątnąłeś jednego z ochroniarzy.

— Niepotrzebnie próbował mnie obrabować. 

Jennish

Nie wiem ile czasu minęło odkąd Leiho wyszedł, ale pewna myśl pozostała. Po tym jak mnie dotknął przez chwilę miałam przed oczami wizję nas i naszej córki w moich ramionach. Poczułam ogromny ból w piersi, bo wiedziałam, że to tylko okrutna gra mojego umysłu. Musiałam się ogarnąć i zamaskować myśli o dziecku. Telefon obok zawibrował informując mnie o kolejnej wizycie kontrolnej u lekarza. Przygryzłam dolną wargę zastanawiając się, jak to przekażę Leiho i tym samym niszcząc naszą wycieczkę. 



Jak wrażenia ?



Słodka udrękaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon