62

1.3K 101 6
                                    

Leiho 

Zostawiłem Jennish i Gabriela w ich pokoju. Monitoring uchwycił cienie osoby skradającej się po moim terenie. Zaledwie chwilę zajmowała na otwarcie drzwi. Nigdy zaglądał się za siebie, a w jego ruchach wyczułem pewność siebie. Wyciągnąłem na biurko list, który zostawił na Gabrielu i jeszcze raz obejrzałem go z każdej ze stron. Nagle poczułem dziwny zapach przeterminowanego alkoholu oraz papierosów. Powąchałem list upewniając się, że to on wydaje odór zapuszczonej speluny. Wybrałem numer do osoby, która mogła pomóc mi w tej sytuacji. Kilka prostych poleceń i odpowiedzi dały mi zapewne złudne poczucie nadziei. Mój człowiek rozpuścił cichą wieść o tym, że jutro spotkam się z osobą odpowiedzialną za włamanie na mój teren. Znając Jacksona miałem pewność, że dla osoby nie wiedzącej nic o tym zajściu nic nie zrozumie. Działałem po omacku, ale miałem mocne przeczucie, że to dziwna gra polegająca na prowokacji, a spotkanie się z tą osobą było tego częścią.

Nie mogłem wywieźć stąd Jennish i Gabriela, wzmocniłbym tylko strach i panikę. Musiałem udawać, że są bezpieczni, choć sam miałem co do tego wątpliwości. Gdyby nie zależało mi na nich zupełnie inaczej bym to rozegrał. Dlatego nigdy nie chciałem by ktoś stał mi się bliski, a tym samym stał się moją jedyną słabością, którą wrogowie wykorzystają bez chwili wahania.
Musiałem stać łowcą, drapieżnikiem, nie zwierzyną łowną, którą stałem się szybciej niż zauważyłem. Zacisnąłem pięści czując frustrację.

Podniosłem głowę przerywając myśli, gdy rozległo się pukanie drzwi do mojego biura. Gdy nie odpowiedziałem do środka powoli weszła Jennish z Gabrielem na rękach.

— Wszystko okej?

— Tak. — wypuściłem długo wstrzymane powietrze. — Jennish chciałbym cię o coś poprosić. — czułem się dziwnie rozmawiając z nią o tym.

Jennish spojrzała na mnie zaciekawiona. Usiadła po drugiej stronie biurka.

— Dobrze. — odparła ostrożnie.

— Chciałbym byś nie pytała mnie co robię, gdy wychodzę i nie komentowała rzeczy, które możesz zauważyć. Niektóre sprawy mogą wydawać ci się nie takie jakie są naprawdę i chciałbym byś się w to nie wtrącała. Jeśli będziesz musiała o czymś wiedzieć, dowiesz się o tym ode mnie.

— Prosisz o mnie ogromny dług zaufania, ale dobrze. Dopóki oboje będziemy nosić obrączki tak długo możemy sobie ufać.

— Zgoda, jeśli będziesz chciała...

— Wierzę, że wiesz co robisz. Tylko to mi zostało.

Wstała i stanęła obok mnie. Czułem, że miałem w niej oparcie, ale miałem wątpliwości czy to wytrzyma. Nie chciałem jej tym obarczać, a zarazem nie znałem przyszłości i musiałem mieć zaplecze.

— On jest wart wszystkiego. — powiedziała, podając mi Gabriela, który gaworząc nie był świadomy niebezpieczeństwa, które nad nim wisiało.

Nie mogłam się powstrzymać, musiałam dodać nowy rozdział.

Zapraszam na "Skazę honoru", która jest  osobną częścią, ale powiązana z historią Leiho i Jennish.

Słodka udrękaWhere stories live. Discover now