48

1.4K 100 6
                                    

Jennish

Starałam się wyrobić z zamówieniami drinków, muzyka dudniła w moim ciele, a w powietrzu unosił się zapach dobrej zabawy. To była kwintesencja wakacji na Hawajach, ale tylko dla tych, którzy przyszli tu się zabawić. Mimo późnej godziny nadal stałam na nogach z najprostszej motywacji. Braku pieniędzy. Odkładałam pieniądze na czas, gdy nie będę mogła pracować. Brałam niemal każdą nadgodzinę. Minął dość długi czas odkąd przybyłam na rajską wyspę.

- Za dokładnie dwie minuty nie chcę cię tu widzieć. Wracasz do domu. Bez dyskusji, Jennish. - poderwałam głowę, gdy usłyszałam za sobą głos szefa lokalu, w którym pracowałam. Mój czarnoskóry znajomy uśmiechnął się przyłapując mnie na tym, że nie szykuję się do domu.

Jerome był przyjazny i powszechnie lubiany i jako jedyny przyjął mnie do pracy wiedząc, że jestem powoli w zaawansowanej ciąży.

- Nie martw się, Jerome, to mój ostatni klient. - puściłam mu oko i obsłużyłam chłopaka przy barze. Czułam na sobie jego wzrok, na szczęście lada była na tyle wysoka, że widział to, co chciałam by zobaczył. Dzięki temu, że schowałam dumę dorabiałam na napiwkach.

- Jeśli nie masz nic przeciwko zawiozę cię. - Spojrzałam na niego zaskoczona. - No co?

- Nie chcesz znaleźć panny i... się zabawić? - spytałam, bo widziałam, jak co tydzień podrywał klientki. Nie chciałam, by przeze tracił dobrą zabawę w jakiejkolwiek formie.

- Dziś nie mam ochoty.

***

- Wybacz, że to powiem, znowu, ale twój były to tchórz. - powiedział, pomagając mi wstać z fotela. Zamknęłam oczy na samo wspomnienie " tchórza ". Stęknęłam, ale po chwili już stałam na chodniku. W powietrzu unosiła się morska bryza, a niebo błyszczało od miliona gwiazd. Uwielbiałam takie chwile, gdy czas choć na moment staje w miejscu. - Jennish, wszystko dobrze?

- Tak, bardzo dziękuję za podwózkę. Specjalnie dla ciebie zrobię twoje ulubione ciasto.

- Jesteś super, prawie pomyślałem, że znów mam urodziny.

Pożegnaliśmy się. Odprawadzałam go spojrzeniem jak wsiadał i odjeżdżał, aż zniknął za zakrętem na pustej ulicy. Ziewnęłam i doczłapałam do wynajmowanego domku. Otworzyłam drzwi i oparłam się o nie, gdy weszłam do środka. Włączyłam światło na okapie i spojrzałam w pustą przestrzeń. Spojrzałam w pustą przestrzeń. Jak każdej nocy tak samo i teraz nie mogłam powstrzymać kilku łez, które spłynęły mi po policzku.

- Dziś będzie dobry dzień. - mruknęłam pod nosem, patrząc na zegar. Następnie zaczęłam szykować się do snu.

Słodka udrękaWo Geschichten leben. Entdecke jetzt