9. Rozmowa

15.1K 393 32
                                    

Pov. Vincent

Bardzo nie chciałem by Vic zobaczyła mnie w tym wydaniu, ale nie miałem wyboru. Przestraszyła mnie jak jasna cholera, gdy oznajmiła że jej chcę z nią rozmawiać, a potem dostał się do domu po znokałtowaniu kilku ochroniarzy. I prawie się mu udało do niej dotrzeć, gdyby nie ja.

Nie wiem co on planuje, ale jeśli chodziłoby o zwykłą rozmów z córką, nie byłby tak nachalny i nie pofatygował by się tu sam.

Przez niego Vic uważa mnie za mordercę i się mnie boi. Gdyby nie on, na spokojnie pojechałbym do Matteo, przebrał się w czystą koszule, a tamtą zostawił mu do usunięcia plam lub wyrzucenia.

Ale nie kurwa, życie mnie nienawidzi.

- Halo? - zapytałem, gdy zadzwonił telefon.

- Cześć, synku. Jak Victoria? - zapytała miękko. Napisałem jej i ojcu wczoraj SMS'a, o tym jak jej ojciec wtargnął do naszego domu i by powiedzieli Marco, żeby wysłał jeszcze kilku ochroniarzy, gdy tych bym odesłał na jakiś urlop czy coś.

- Nie wiem, nie rozmawiałem jeszcze z nią. - wyznaje szczerze. - Chcę by trochę ochłonęła. - dodaje po chwili.

- Wiesz, że nie możesz z tym zwlekać zbyt długo. - mówi tym matczynym, ciepłym głosem, który kochałem jako małe dziecko.

- Wiem, mamo. Porozmawiam z nią dzisiaj. - zapewniam ją.

- Niech ci będzie. - wzdycha cicho. - Nie wdrażaj jej tak szybko w ten świat, bo to nie wyjdzie dobrze. Ona jest silna, ale też delikatna...

- Mamo. - przerywam jej wywód. - Ja to wszystko wiem i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Właśnie to w niej kocham. Ale to wyszło przypadkiem, przestraszyłem się, że coś może jej zrobić i nie miałem czasu się przebrać. - tłumacze jej, chociaż nie mam bladego pojęcia czemu. Chyba chcę by nie myślała, że to moja wina.

- Dobrze, Vin. Trzymam cię za słowo, że z nią porozmawiasz i wszystko sobie wyjaśnicie. - mówi. - A, macie zaproszenia od dziadków na obiad w sobotę za tydzień, mama chciałaby ją poznać. - oznajmia.

- Boże, Elizabeth Russo chcę poznać moją narzeczoną... - powtarzam, na co moja rodzicielka chichocze. - Szok i niedowiedzanie, co ja teraz zrobię? Chyba będę musiał przylecieć. - dramatyzuje na niby, co jeszcze bardziej rozśmiesza moją mamę.

- Nie bądź już taki kąśliwy. Tylko kilka razy nazwała te twoje dziewczyny dziwkami. Victorię na pewno polubi. - zapewnia.

Wiem, jej nie da się nie lubić. W końcu ja zdołałem ją pokochać.

- Hej, to one się wprosiły. I nigdy nie miały statusu mojej dziewczyny, same to sobie ubzdurały. - bronię się.

- Ale ktoś musiał im zawrócić w głowie, więc nie jesteś bez winy, Russo. - zauważa.

- Bez przesady. Kto będzie na obiedzie? - pytam ciekawy.

- Genialna zmiana tematu, synku. Szkoła ojca. - naśmiewa się, na co przewracam oczami. - Będą tylko dziadkowie, Kelly i jej rodzice, my i Marco z Beatrice. - wymienia.

Przez chwilę milczę, zastanawiając się nad jedną rzeczą.

- Mamo, myślisz że poznanie Kelly z Vic, będzie dobrym pomysłem? - pytam, przypominając sobie o kuzynce.

Kelly jest niezwykle energiczną blondynką, o dziwnym usposobieniu i wybuchowym charakterze. Nigdy nie wie kiedy się zamknąć, ale jest bardzo empatyczna i emocjonalna, więc może Vic będzie miała przyjaciółkę. Nawet jeśli jest kilkanaście kilometrów dalej, na innym kontynencie.

ślub ( nie ) chcianyDove le storie prendono vita. Scoprilo ora