30. Film czy serial *

12.6K 320 85
                                    

Taki słodki rozdział ❤️
_____________________

Pov. Victoria

-Noi siamo qui. ( Jesteśmy na miejscu.)  - informuje Pedro. Marco, który przyjechał tu z nami pomaga mi wynieść go z auta, po czym wchodzi z nim po paru schodkach. Otwieram szybko drzwi frontowe kluczem i wpuszczam obu mężczyzn.

Marco pomaga mi przenieść chłopaka na drugie piętro i na łóżko. Ten wielki i na co dzień groźny mężczyzna zasypia od razu po położeniu głowy na poduszkę, co jak dla mnie jest mega słodkie.

- Odprowadzę cię - proponuje, gdy nasz gość wraca do swojego kraju. Przytakuje, po czym kierujemy się z powrotem do drzwi. Facet jednak staje tuż przed nimi, patrząc się tępo w drewno i jakby się nad czymś zastanawiając. - Wszystko dobrze? - pytam dla pewności.

- Tak, tak. - odpowiada zamyślony, po czym kieruje swój wzrok z drzwi prosto w moje oczy. - Vincent jest dobrym chłopakiem, może trochę zbyt impulsywnym i zepsutym, ale jest dobry. Może nie miał tak trudnego dzieciństwa jak twoje, ale zawsze był postrzegany przez rówieśników, jako ten...niebezpieczny i zły. To właśnie oni, spowodowali to że nie jest zbyt otwarty i przyjaźnie nastawiony do głębszych uczuć. Ale ty moja droga zawładnęłaś jego sercem jak mało kto. - zaśmiał się - Roztopiłaś lód na jego sercu, czego nie umiała dokonać żadna przed tobą i dobrze, bo tylko ciebie lubię.

- Dziękuję, ale po co mi to mówisz? - pytam trochę zmieszana. Wiem że on darzy mnie uczuciem, o którym chwilowo zapomniał, ale nadal nie umiem przyzwyczaić się do tej myśli, że ktoś może kochać mnie.

- Żebyś była pewna jego i swoich uczuć. Ty też go kochasz za to jaki jest... I to jest piękne. Nie zapominaj o tym, Victorio. On mógłby za tobą skoczyć w ogień.- mówi z uśmiechem. - Ale i on popełnia błędy. Tak jak każdy z nas.

- Co? - pytam trochę zaskoczona.

- Victoria, przyjdzie taki czas że będziecie musieli wybrać. Proszę cię o to, byś wtedy kierowała się sercem i nie zmuszała do niczego. Oboje wtedy będziecie cierpieć. Nie podejmuj pochopnych decyzji, proszę. - tłumaczy cicho - Każda miłość musi przejść wiele testów i to tylko wasza decyzja czy je przejdziecie. Taka rada przed małżeńska. - dodaje, puszczając oczko, po czym wychodzi zostawiając mnie w totalnym osłupieniu.

Po kilku minutach wyrwałam się z dziwnego letargu. Weszłam po schodach na górę, do naszej sypialni. Vincent leżał na prawym boku, plecami do mnie i spokojnie oddychał. Położyłam się delikatnie obok niego i przykryłam nas kocem, przymykając na moment oczy.

Zastanawiałam się, co mogły oznaczać słowa Marco. Z tego co z nich wynika nasze uczucie będzie poddane próbie i to wcale nie łatwej. Boję się, że źle wtedy wybiorę. Nie chcę zostać znowu sama, a chłopak leżący obok mnie daje mi dziwne poczucie miłego bezpieczeństwa.

Nagle poczułam jak materac z drugiej strony delikatnie skrzypi, a na moim brzuchu ląduje wielkie łapsko Vina.

- Widzę jak ci trybiki pracują - mówi, przyciskając mnie do siebie. - Nie myśl tyle, bo ci mózg się przegrzeje i wybuchnie, co wtedy będzie? - bełkocze cicho.

- Śpij Vincent.

- O nie, nie ma śpij Vincent. - mruczy jak zbulwersowany kotek. - Porozmawiaj ze mną, Bell. - kładzie swoją głowę pomiędzy moimi piersiami, na co delikatnie się spinam. - Ale zajebiste uczucie. Czemu ja wcześniej tego nie zrobiłem? - mamrocze, znowu usypiając. - Słyszę twoje serce.

- Chciałeś dać mi przestrzeń. - odpowiadam szczerze i trochę rozluźniona, wplątuje palce w jego brązowe, gęste kosmyki włosów.

- Teraz... Też chcesz przestrzeni? - pyta i już chcę się odsunąć, gdy przyciskami jego głowę z powrotem do moich piersi.

ślub ( nie ) chcianyWhere stories live. Discover now