60. Historia

8.1K 185 39
                                    

Krótszy, ale moim zdaniem ciekawszy
___________________

Pov. Nieznany

Wygrzebałem się z gruzu budynku, tylko po to by dopełnić moje przeznaczenie. Żaden Russo, Smith, Peria czy Bolardo mi nie przeszkodzi.

Chloe Peria jest tak bardzo naiwna. Obiecałem jej, ale czy nie każdy ma tej pieprzonej planecie snobów to kłamca? Więc czy aby na pewno to ja jestem tym złym, kłamiąc dziewczynie w prosto w oczy? Ja po prostu robię to co muszę, nie patrząc na innych.

Ta chora na umyśle dziewczyna była bardzo pomocna. Ślepo wierzyła że będzie z młodym Russo, gdy da wsadzić w siebie bachora którego urodzi. Niestety...

Mój plan był dość prosty. Niedokładny ale jak na razie w miarę skuteczny. Nikt nie wiedział o mnie i o tym że ktoś z pokolenia Accrado żyje. To jest element zaskoczenia. Zaciążyłem zdesperowaną Chloe, która w tym czasie bzyknęła się z pijanym i naćpanym Vincentem, by on wymierzył że to jego bachor. Victoria odeszłaby od niego gdy się dowie, a ja będę miał odsłonięty cel.

Niewinna i nic nie wiedząca o tym świecie kobieta to jak żyła złota. Gdy ją zabije, najmocniej trafi to w Vina. Nie narzekałbym gdyby nawet się zabił. Potem wyeliminował bym po kolei Sofie, która nadal żyła, Marco z jego żona i resztę tych staruchów z rodziny Russo.

Mój opiekun i guru, na którym się wzorowałem od najmłodszych lat, wydał wyraźne polecenia staremu Smith' owi. Dostał zaszyfrowaną wiadomość, flaszeczkę z narkotykiem, który miał rozpuścić w roztworze z wody, żelaza i potasu. Skutecznie zabija jego smak, zapach oraz rozpływa się w napoju, nawet jeśli to woda.  Już w szpitalu miał umrzeć, ale cudem przeżył.

Inicjały, którymi zazwyczaj się podpisywałem to L.P. Moje drugie imię i panieńskie nazwisko matki. Luis Peterson, a moje prawdziwe imię to Dave Accardo, moim wujkiem jest Arturo Accardo, za to ojcem jego starszy brat Adamo Accardo. Został postrzelony, zabity przez jednego z ludzi Russo, jak i Bolardo. Na tym samym poligonie umarł też mój dziadek.

Mogę wam opowiedzieć tą przykrą historię...

Otóż, nasze rodziny żyły w zgodzie. Accardo, Russo i Smith. Dopiero później dołączył się do nas Bolardo i Peria. Nasze rody poznały się przez trzech chłopców i dwie dziewczyny. Brzmi znajomo?

Byli przyjaciółmi, na dobre i na złe. Na zawsze i na nigdy. Przeciwko światu, niebu i piekłu. Choćby nie wiem co trzymali się razem.  Byli razem przez podstawówkę gdzie wyśmiewali się z nich, przez liceum i okres buntów, przez studia gdzie każdy myśli o swoim sukcesie i aż po dorosłość.

Ich rodzice nie za bardzo się lubili, różność rodzin był wtedy grzechem. Każdy sztucznie się uśmiechał, a przyjaźnie między rodzinami były zakazane, tym bardziej miłość. Wtedy te nazwiska nic nie znaczyły. Każdy miał inny status w społeczeństwie. Peria był najniżej, a Russo najwyżej.

Stać cię na coś lepszego”

  oni są bez serca, nie znają litości! ”

„ Przecież to jest margines społeczeństwa! Słyszałam od sąsiadki, że widziała jak jego dzieciak kradnie! ”

„ Są za wysoko ustawieni, zmanipulują cię! ”

„ Będziesz taka sama jak oni”

„ oszuści i tyle! ”

„ To potwory! ”

„ staniesz się gorszy! ”

„ Masz zakaz na widywanie się z nimi”

Powtarzali te same słowa, chcąc odsunąć swoje dzieci od reszty. Poróżnić ich. Zaprzepaścić ich zrozumienie.

Były to czasy wojen między rodzinami. Wielu wysoko postawionych nie chciało by ich dziecko kręciło się wokół sępów miasta. Jednak to oni nimi byli.

Wracając do ich dorosłości. Krwi, ani genów nie oszukasz. Przyjaciele, którzy byli ze sobą całe życie zaczynali kombinować. Jak nie oni, to ich dzieci, jak nie ich dzieci, to wnuki, prawnuki. I tak to się ciągnęło...

Geny dawnych przodków wyszły na jaw uśpione, A rodzina Smith po licznych skandalach się odwróciła od nas, swoich przyjaciół. Następnie Peria odsunęła się w cień, Bolardo też miał dużo do stracenia i wybrał to zamiast trwać przy przyjaciołach, a na końcu i Russo się wywinął.

Nie wspominałem chyba że żyli w patologicznych rodzinach, prawda? Więc mówię to teraz. Stąd chyba choroba Chloe, ale nie jestem pewien. Z nią od zawsze było coś nie tak.

Przez ich rodziny jako dorośli stworzyli silne mafie, które miały pomagać ludzią. Miały kojarzyć się z czymś dobrym. Wzbudzały jednak powszechny lęk i strach... Każda rodzina przygarnęła sobie kawałek swoich udziałów, wyszło tak że Smith nie znał się na tym, zwrócił się więc do starego przyjaciela. Mojej rodziny.

Wzięliśmy go pod skrzydła, mój prapradziadek wierzył w jego dobroć, pomylił się i umarł z rąk Smitha i Perii. Peria też miał problemy, też udawał dobrego przyjaciela sprzed lat. Na szczęście moja praprababka urodziła kolejnego potomka zanim jej mąż zginął. Nasza rodzina przetrwała. Bolardo oraz Russo połączyli siły. Tak jak my....

Z pięciu silnych rodzin wyszły dwie silne mafię. Może, trzy...

Aż do teraz sądzono że te rodziny zostaną skłócone na wieki. Dopóki nie urodziła się czwórka dzieci.

Chloe -  Czarnowłosa piękność z szczupłą talią, miseczką C i piękną buźką. Podstępna, chytra, zakochana... Tak bardzo podobna do swojej przodkini. Też poległa z miłości do swojego przyjaciela, umierając na chorobę psychiczną.

Vincent - Silny, rozsądny i mądry. Dobrze zbudowany szatyn o bystrych, szarych oczach. Wie kiedy wkroczyć by wróg się tego nie spodziewał, wie jak się pieprzyć, ale w temacie miłości do drugiej osoby jest kompletnie zielony. To już udowodnił nie raz. Jednak jest silny tylko fizycznie....

Victoria - Brązowe włosy do łopatek, czekoladowe, zimne oczy które do dwudziestego drugiego roku życia pozostawały puste, smukła twarzyczka z różowymi policzkami niczym u dziecka. Sylwetki też nie jedna dziewczyna by jej pozazdrościła, mimo że nic nie robiła. Odważna, cicha i ostrożna. Nie działa pod impulsem, przynajmniej rzadko, jednak jej dobre serce może być zgubne.

Dave, czyli ja. - Ciemny blondyn z owalną, smukła twarzą. Wychudzona sylwetka, brak jakichkolwiek mięśni. Wychowany pod czujnym okiem wuja, który nie wie co to troska czy empatia. Szalony, okrutny i ... Obłąkany.

Tak wiele lat minęło, a jeszcze kilka dni temu słyszałem jaki ja jestem podobny do mojego przodka, tak samo jak reszta.... Dla porównania dał mi nawet zdjęcia, które przechodziły z pokolenia na pokolenie, strzeżone jak skarb. Może nie jesteśmy tacy sami, ale podobni... Historia też jest podobna. Brakuje tylko dziecka z nazwiskiem Bolardo, wtedy byłby cały komplet. Jednak tego się nie doczekamy.

Znacie teraz naszą historię, od początku. Niektórzy powiedzą że to niemożliwe, uznają to za legendę lub mity. Jednak to prawda, a prawda boli najbardziej.

Pięć potężnych rodzin zmierzy się w bitwę ze sobą. Każdy, albo nikt jak to wołali nasi przodkowie sprzed wielu, wielu lat. Kto zginie, a kto przeżyje?

Peria?

Russo?

Smith?

Bolardo?

Czy może Accardo?

ślub ( nie ) chcianyWhere stories live. Discover now