rozdział 1- zacznijmy od początku.

2.5K 23 0
                                    

Sobotni październikowy poranek Marisa zaczęła od podróży do Jastrzębia.
Chociaż miała 30 lat to już tak wiele za sobą i miała nadzieję, że jeszcze więcej przed sobą. Właśnie rozpoczęła studia podyplomowe a dzisiaj jechała na pierwszy dzień praktyk. Niezmotoryzowana musiała dojechać z Żor do Jastrzębia busem a że nie lubiła się spóźniać dojechała na miejsce prawie 1.5 godziny wcześniej.
- Kawa, park, notatki i muzyka, jakoś to 1.5 godziny minie- pomyślała.
Usiadła na ławce, przez chwilę popatrzyła na piękna polską jesień w parku, założyła słuchawki i puściła Spotify.
"Wiem, że jeszcze będzie pięknie. Przegonimy mrok, przegonimy całe zło o o o o" usłyszała w słuchawkach, zaczęła nucić i bujać się do rytmu. W pewnym momencie poczuła szturchnięcie ramienia.
- O matko!- krzyknęła. Wyjęła słuchawki z uszu, spojrzała do góry i usłyszała:
- Przepraszam, nie chce Ci przeszkadzać, ale z Twojej torby coś się wylewa i to wprost na Twoje książki- powiedział facet.
- O nieee! Moja kawa, moje książki... Ja cież- syknęła dziewczyna.
- Poczekaj pomogę Ci
- Ja pierdziu. Moja ulubiona...
- Może spróbuj ją wysuszyc?- podpowiedział przejęty chłopak biorąc do rąk zalaną książkę.
- Chodzi mi o kawę, nie o książkę- rzuciła Marisa i nagle oboje zaczęli się śmiać.
- Mam pomysł- niedaleko można zamówić pyszną jesienną kawę, pewnie nie taką jak Twoja ulubiona, ale daje gwarancję, że Ci zasmakuje. No i możemy tam spróbować uratować książkę. To co? Dasz się zaprosić?- zaproponował.
- Hmm. Mam trochę czasu a bez kawy nie przetrwam tego dnia- odparła. -Jestem Marisa.
- A ja Tomek.
~wiem- pomyślała, ale nie powiedziała. Zebrała swoje rzeczy i poszła w stronę wskazaną przez mężczyznę. ~co ja robię, przecież to Fornal, wiem o tym. A ja znajomości że sportowcami mam po kokardy~

nic dwa razy się nie zdarza...Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang