A co powiesz na ...

539 15 2
                                    

Po ostatniej imprezie opadł już kurz a następny tydzień upłynął pod znakiem pracy. Tomek trenował ostro, bo gdzieś w głębi czuł, że chociaż drużyna wygrywa mecz za meczem, on nie do końca jest zadowolony ze swojej dyspozycji a Marisa miała dużo praktyk, zebrań i rad pedagogicznych. Oboje odliczali dni do meczu z Warszawą- Mari miała na nim być, bo akurat w ten weekend miała szkolenie w stolicy. Umówili się, że przed spotkaniem spotkają się przed szatnią dla kibiców i dziewczyna da kopniaka na szczęście siatkarzowi.
- Tak, już tam idę. Zejdź proszę, bo przecież na słowo mi nie uwierzą i nie wpuszczą mnie wejściem dla VIP-ów- powiedziała Marisa Tomkowi i rozłączyła się.
Gdy tak na niego czekała, zobaczyła Janka idącego do szatni.
- Mari? O proszę. Liczyłem, że tu będziesz jako wierna kibicka Jastrzębia, ale i tak jestem zaskoczony, że tu przyjechałaś- podszedł, przytulił ją i dał całusa w policzek. - Może gdybyś mi odpisywała na Instagramie to nie byłbym teraz taki zdziwiony.
- Hej Janek. Ah wybacz. Miałam ciężki tydzień a że jestem w Warszawie na szkoleniu to grzech nie przyjść i nie pokibicować swojej drużynie.
- Ałaaa, Ty zawsze szczera i brutalna. Skoro na kibicowanie mojej drużynie z Twojej strony nie mam co liczyć, to może chociaż mi odpiszesz?
W tym momencie do dwójki podszedł Tomek, przywitał się z koleżanką i Firlejem.
- To ja Was już zostawię, to co mogę liczyć na wiadomość od Ciebie?- zapytał.
- Odpiszę, obiecuję. Powodzenia- rzuciła mu na odchodne a on wysłał jej całusa.
- I jak Tom? Gotowy na dzisiejszy bój?
- Jasne, jak zawsze. A Ty na świętowanie zwycięstwa?
- Oczywiście- dodała podskakując na samą myśl.
- W sumie jesteś w dobrej sytuacji: jak wygramy my to będziesz świętować ze mną, jak Projekt z Jankiem- rzucił nie za długo myśląc.
- Ej, co to ma znaczyć? Na świętowanie zwycięstw umówiłam się tylko z Tobą, więc świętować będę tylko Twoje zwycięstwa. Tzn. Naszej drużyny. Na serio myślisz, że taka jestem?- zapytała ze smutną miną.
- Nie, Mari coś Ty palnąłem. Przepraszam. W ramach przeprosin obiecuje, że wygramy a .. i pytałem trenera- nie możesz wracać z nami autobusem.
- Tak myślałam, dlatego sprawdziłam i mam nocny pociąg, tylko świętowanie będziemy musieli przełożyć na jutro wieczór.
- Nie mógłbym czekać do jutra, dlatego przyjechałem tu własnym autem i proponuje podwózkę do samych Żor.
- Serio? To ja już obmyślam jak poświętujemy w drodze powrotnej. A teraz leć przyjacielu: muzyczka, relaks a później dobra rozgrzewka i skończcie to w 3:0, co?- szczerze się uśmiechnęła i przytuliła go mocno.
- Postaram się z całych sił. Po zakończeniu czekaj przy barierkach, ok?
- Tak jest. Powodzenia.

Mecz skończył się wynikiem 3:1. Kiedy Mari stała przy barierkach najpierw podbiegł do niej Firlej. Pogratulowała mu dobrego w jego wykonaniu meczu a gdy w ich stronę zbliżał się Tomek powiedziała:
- No i idzie mój zwycięzca.
Tomek zarumienił się, objął ją i podczas uścisku mocno chwycił jedną ręką w talii, przeniósł nad barierkami i postawił na boisku.
- Z taką kibicką nie mogło być inaczej. Super wyglądasz w tej koszulce- szepnął jej do ucha.
Janek czuł się nieco zakłopotany, więc przerwał im:
- Gratulacje stary, uciekam już do szatni a i liczę na odpowiedź Marisa.
- To ja Ci gratuluję naprawdę Twój dobry mecz- odpowiedział Tomek i oboje pomachali mu na odchodne.
- Dobra, ja uciekam, bo zaraz ktoś nam strzeli fotkę i będzie... Poczekam przy szatniach, co?
- Ok, zrobię tylko jeden wywiad i jestem.

30 minut później byli już w jego aucie i zmierzali na Śląsk, przynajmniej tak wydawało się Marisie.
- Ej, czemu wjeżdżamy w centrum?-zapytał zdziwiona.
- Gdzieś Cię najpierw zabieram- dodał tajemniczo.
- Tom jest 19, przed nami kawał drogi, Ty zmęczony po meczu i serio gdzieś mnie porywasz?
- Tak i chyba wiesz już gdzie.
Dziewczyna spojrzała za okno i wiedziała.
- Zabierasz mnie nad Wisłę i ...
- I samba- zaśpiewał Tomek w rytm piosenki.
Oboje zaczęli się śmiać i wysiedli z auta.
- To co kawa czy herbata?- wyciągnął do niej rękę a ona ją złapała. Tak szli kawałek, aż dziewczyna złapała go pod rękę i przytuliła twarz do ramienia.
- Nigdy tu nie byłam a fajny tu klimat.
Po drodze rozmawiali, popijali zimową herbatę kupioną w jednej z budek, aż w końcu usiedli z dala od ludzi na jednej z ławek.
- Przepraszam Cię za tę sytuację przed meczem. Byłem zdenerwowany i...
- Spokojnie Tom, nic się nie stało. Jakbym Cię trochę nie znała pomyslalabym, że na serio wątpisz we mnie i masz mnie za taką, co przyjaźń poświęca w imię flirtu. Bo chyba to co nas łączy to już nie tylko kumpelstwo, co?- zapytała nieśmiało patrząc w jego oczy. Trudno było odczytać z nich cokolwiek. Z jednej strony były radosne, ale i smutne, zmęczone.
- Zdecydowanie to nie jest tylko kumpelstwo- wymamrotał i spojrzał na nią znad kaptura. - A to z Firlejem to flirt?
- Wiesz... Jakoś nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale ja jestem po ciężkim rozstaniu, długim i intensywnym związku. Nie szukam nikogo a z drugiej strony ... Kiedyś w jednej z rozmów powiedziałeś mi, że lubisz we mnie pewność siebie. A ja wcale jej nie mam... - zawiesiła głos.
- Teraz to widzę. Wątpisz w siebie jako w kobietę a ja zupełnie nie wiem dlaczego.
- Tu masz rację. Zawsze byłam pewna swojej wiedzy, inteligencji, ambicji. Wiem, że gdzie byś mnie nie posłał- dam sobie radę. Wiem też, że jestem dobrą nauczycielką, przyjaciółką. Ale w kwestii wyglądu, kobiecości ... To nie kokieteria, ja po prostu wiem jak wyglądam, lubię taką siebie, ale wiem gdzie są moje progi. I ja te progi lubię, więc spokojnie, nie musisz mnie pocieszać i współczuć. Naprawdę jest ok- wyrzuciła z siebie.
Milczeli chwilę, aż w końcu wstała, wzięła go za rękę i powiedziała:
- Chodź jedziemy, bo jeszcze te sambę gdzieś musimy zatańczyć- i zaczęli się śmiać.

Jechali w stronę domu, rozmawiali na luźne tematy, te poważne zostawili na później.

Nagle poczuła oddech na szyi i delikatny dotyk. Zaczęła otwierać oczy i odruchowo złapała go za szyję.
-Przysnełam? Przepraszam, już się ogarniam, puść mnie i chodź na herbatę.
- Mari, my nie jesteśmy w Żorach. Jesteśmy u mnie- powiedział cały czas ja trzymając na rękach.
- Ale jak to? Jest już późno? Nie mamy czasu na przystanki. Nie odwieziesz mnie?
- A co powiesz na seriale na Netflixie?- zapytał z tym jego uśmiechem na ustach.
- Przewrotnie, podoba mi się- odpowiedziała spuszczając wzrok.

nic dwa razy się nie zdarza...Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin