Po prostu Tomki

577 13 7
                                    

Wigilijny wieczór upłynął im szybko- były wspólne zabawy, gry i śpiewanie, nie tylko kolęd. Wszyscy naprawdę świetnie się bawili. Młodzi Fornale wybrali się na pasterkę a po powrocie uraczyli się grzanym winem.
- To co OFICJALNIE mogę mówić o Tobie szwagierka?- zapytał Janek podkreślając słowo oficjalnie.
- Tak- odpowiedziała mu zdecydowanie.
- Bożeeee, wreszcieeee- krzyknęła Ewa.
- Ciicho, pobudzisz wszystkich- zasyczała Mari.
- Zbieraliście się do tego jak do jeża a gdybyście mnie słuchali to już może do zaręczyn by było blisko- zaśmiała się Ewa.
- Najważniejsze, że jesteśmy razem- powiedział Tomek obejmując Marise- a o zaręczynach jeszcze pogadamy- uśmiechnął się do dziewczyny.
Porozmawiali jeszcze chwilę, wypili po kolejnym grzeńcu i udali się do sypialni.
- To co? Dzisiaj możemy już spać jak para?- zapytał nieśmiało.
- Jak sobie dobrze przypomnę to już spędziliśmy parę nocy w jednym łóżku- wyszeptała dziewczyna jakby ktoś miał ich usłyszeć.
- Ale ... No wiesz... Tzn. nie mówię o seksie ...- zagmatwał się Tomek a Mari tylko szerzej otworzyła oczy i czekała jak ten dalej rozwinie temat- tzn. wiesz ja bym chciał, tzn. pociągasz mnie cholernie, ale poczekam, tzn.poczekamy...ajjj- zakrył twarz rękami. Odsłonił ją dopiero, gdy usłyszał chichot Mari.
- Co się śmiejesz?
- Nie myślałam, że takie tematy Cię peszą.
- Nie chce Cię urazić...
Podeszła do niego i usiadła mu na kolanach.
- Doceniam to, ale spokojnie możemy o tym rozmawiać. Cieszę się, że Cię pociągam- przygryzła wargę- ale cieszę się też, że poczekasz, bo ja jeszcze nie jestem na to gotowa.
- Jasne, ok, rozumiem. Ile tylko będziesz chciała, ale już nie muszę trzymać się przytulania?
- Nie, nie musisz- pocałowała go w usta.
Położyli się w łóżku i było... Niezręcznie. Tomek w końcu przyciągnął Mari do siebie. Najpierw przytulił jak zwykle a później zaczął delikatnie całować jej kark. Delikatnie, czule i powoli. Kiedy przestał przeglądził dłonią jej plecy od szyi po samą pupę. Dotknął też łydki i zatrzymał rękę na biodrze. Marisa tylko westchnęła.
- Cholera, nie wiedziałem, że będzie, aż tak trudno- szepnął jej do ucha. Ona odwróciła się i zaczęła go całować. Od razu szybko i namiętnie. Nie wiadomo kiedy znalazła się na nim. Usiadła i z góry przyglądała się jego torsowi. On złapał ją za pośladki i łobuziarsko się uśmiechnął.
- Cholera, ja też nie wiedziałam, że będzie tak ciężko- powiedziała i zaczęli się śmiać.
Usnęli ona na jego klacie a on trzymając ją za pośladek.
Kiedy rano wstali wiedzieli, że po śniadaniu muszą wyjechać, bo Tomka czeka trening. Uroczysty poranek minął bardzo szybko a młodym nie chciało się wyjeżdżać.
- Czekajcie dzieciaki, może jeszcze trochę ryby weźcie- wolała pani Dorota z kuchni.
- Mamo, nie przejemy tego a uwierz mi, że Mari ma pewnie całą lodówkę jedzenia i nie pozwoli umrzeć z głodu swojemu chlopakowi- powiedział z radością Tomek i pocałował dziewczynę w policzek.
- Tak pani Doroto, Tomek ma rację, nie przejemy tego nawet na dwa domy- dodała.
- To poczęstujecie Francuzów jak wrócą.
Kiedy mama chłopaka z babcią polowały jeszcze jedzenie, Ewka złapała nową rozkminę.
- Albo zamieszkacie razem, albo Nowa tradycja przezwisk zginie śmiercią naturalną- rzuciła.
- Tzn?- zapytał Janek swoją narzeczoną.
- No my jesteśmy wrocławscy Fornale a oni? Jastrzębsko- żorscy? Brzmi słabo ... Wiem! Po prostu Tomki narazie a jak zamieszkacie razem to Was przechrzcimy- podsumowała zadowolona.
Marisa tylko pokiwała głową myśląc, że Ewa jeszcze nieraz ją zaskoczy.

nic dwa razy się nie zdarza...Where stories live. Discover now