Jurajski rycerz

240 12 3
                                    

- Idziemy na górę?- szepnęłam podczas zbierania talerzy ze stołu.
Pokiwał mi tylko głową. Posprzątałam więc szybko ze stołu, żeby nie zostawiać wszystkiego rodzicom, którzy wyszli na wieczorny spacer. Zanim ogarnęłam zmywarkę Tomka nie było już w jadalni. Poszłam więc na górę:
- Ejjj, mogłeś zaczekać - udałam obrażoną - musisz mnie teraz przeprosić i masz jakieś 30 minut zanim wrócą rodzice.
- Mari, wybacz jestem zmęczony - powiedział prawie na mnie nie patrząc.
- Jasne, ok rozumiem. Idę wziąć prysznic i wskakuje do Ciebie, chyba na przytulasy znajdziesz siłę?
- No pewnie. Leć i szybko wracaj.

- Tak, tak- usłyszałam kiedy miałam wyjść z łazienki- jutro po was oczywiście wyjadę, tak się cieszę, że przyjeżdżacie. Nie, nie Ada, jesteście moją rodziną, chce z Wami spędzić weekend- co było dalej. Nie wiem ... Boże obym się myliła.

- To co robimy jutro?- wyszłam z łazienki podstępnie go pytając o plany.
- A co byś chciała?- zapytał jakby sparzony.
- Spędzić z Tobą każdą sekundę jutrzejszego dnia- spojrzałam na niego niepewnie.
- Tak będzie - odpowiedział nie patrząc na mnie.
- Tak? To super. Potrzebuje czasu tylko we dwoje ...
- No jasne, nie ma sprawy.
Stałam odwrócona do niego tyłem smarując się balsamem... Wiedziałam, że na mnie nie patrzy. Wiedziałam, że mnie kłamie.
- Zaraz wrócę, zapomniałam lekarstw.
Zeszłam na dół i za cholerę nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wzięłam szklankę wody, tabletkę od alergii i na sen. Połknęłam je naraz. Iść na górę i wykrzyczeć mu prosto w twarz, że mnie okłamuje i coś między nami nie gra? Czy milczeć i czekać na rozwój sytuacji...
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk smsa.

Od Trevor:
Hey Mari☺️ Właśnie siedzę na balkonie w swoim nowym mieszkaniu i ... Przypomniały mi się nasze tarasowe rozmowy. Brakuje mi ich ...

.............

- Mi też - powiedziałam do słuchawki telefonu, kiedy usłyszałam, halo z drugiej strony.
Zaśmiał się.
- Nie liczyłem, że odpiszesz a co dopiero, że oddzwonisz...
- No wiesz??- prychnęłam udając obrażoną.
- No tak, wiem, że Tomek jest w Polsce, więc myślałam, że świętujecie.
Na chwilę zamilkłam.
- Noo tak jakby. Tomek już śpi, jak to po podróży.
- Jasne. Co tam u Ciebie?
- A dziękuję wszystko dobrze. Jakoś wszystko się kręci.
- Na pewno? Masz dziwny głos ...
- Na pewno przyjacielu. A jak u Ciebie? Jak na nowym miejscu?
- Nie jest źle.
- Nie jest źle? Ejjj, po tych słowach to ja chyba powinnam pytać czy na pewno jest ok, ba może nawet pakować się i jechać do Ciebie z odsieczą- zażartowałam. Do jurajskiego rycerza.
- Oj, w takim razie moja królewno jest źle, bardzo źle. Potrzebuje odsieczy- powiedział płakliwym głosem.
- A tak serio?
- Jest naprawdę ok. Fajne mieszkanie, chłopaki z drużyny też. Tylko jakieś przeziębienie mnie bierze i ... Tęsknię trochę.
- Ja też..  ale skoro łapie Cię choróbsko to właź do domu, co bym Ci rosołu do tego Zawiercia wieźć nie musiała.
- Tak jest pani doktor,tzn. księżniczko.
- Dobranoc, do usłyszenia.

Wróciłam na górę ściskając w dłoni telefon. Tomek spał. Może to i dobrze. Ponownie uśmiechnęłam się do telefonu odczytując treść SMS-a od Trevora:
- Księżniczko, rycerz już w łóżku. Miło było Cię usłyszeć.

nic dwa razy się nie zdarza...Where stories live. Discover now