ale mało brakowało

158 7 2
                                    

Wchodziłam do domu w Żorach ze spokojem. Niestety dlatego, że wiedziałam, że Tomka jeszcze tu nie ma.
Zdążyłam posprzątać, zrobić pranie, wziąć prysznic i... Zaczęłam odczuwać stres. Stresowałam się tym co się wydarzy, jak potoczy się rozmowa, którą obiecaliśmy sobie w ostatnich wiadomościach napisanych kiedy wsiadałam w busa z Katowic.

Nagle usłyszałam dźwięk klucza w zamku. Zabolał mnie brzuch.
Zobaczyłam go w wejściu do kuchni, poczułam ukucie w sercu i od razu wypaliłam:
-Nie byłam u Agi.
- Tak? A gdzie?- stał nadal nieruchomo.
- U Trevora- spuściłam głowę na dół. Usłyszałam jego głęboki oddech i przestraszyłam się, gdy zaczął walić pięścią w ścianę.
- Tomek...- zaczął uderzać jeszcze mocniej- Tomek! Przestań!- podeszłam do niego i złapałam go za rękę- proszę ...- wyszeptałam- porozmawiajmy.
- No musimy sobie wiele wyjaśnić - wyrwał mi rękę i podszedł do lodówki wyjmując piwo.
- A możemy bez tego?
- Martwisz się o mnie?
- Tomek... Przestań. Dobrze wiesz, że tak. Jesteś moim mężem.
- Po co do niego pojechałaś?
- Nie wiem...
- Teraz Ty przestań.
- Chciałam pobyć z kimś, kto chce mojego towarzystwa...
- No tak i zamiast zostać z mężem pojechałaś do zakochanego w Tobie przyjaciela- podniósł głos.
- Zmień ton.
- Mam z Tobą spokojnie rozmawiać kiedy Ty mi mówisz, że pojechałaś do kochasia?- nadal mówił głośniej.
- To nie jest kochaś.
- Kurwa Marisa, spędziłaś dwa dni u zakochanego w Tobie faceta.
- I do niczego nie doszło! Przestań!
- Zapytam jeszcze raz- dlaczego do niego pojechałaś!
- Chcesz wiedzieć?- zaczęłam krzyczeć- bo olałeś mnie! Nie widzieliśmy się tyle czasu a ja nawet nie usłyszałam od Ciebie, że tęsknisz! Nawet mnie nie prztuliłeś, nie dotknąłeś! Tomek...- poleciały mi łzy.
Przytulił mnie. Mocno. A ja jak za dawnych czasów zaciągnęłam się jego perfumami.
- Właśnie takiego uścisku potrzebowałam, nic więcej.
- Przepraszam... Stęskniłem się za Tobą jak cholera. Przepraszam, zapomniałem, że jestem nie tylko ojcem, ale i mężem. Wybaczysz mi?- wziął mnie za brodę i spojrzał prosto w oczy.
- Tak a Ty mi?
- A mam co wybaczać?- zapytał zdziwiony.
Spuściłam głowę w dół.
- Mari do cholery, czy mam Ci co wybaczać?- podniósł nieco głos.
- Nie- wyszeptałam- do niczego między nami nie doszło - ale mało brakowało - te ostatnie słowa wybrzmiały już tylko w mojej głowie.

nic dwa razy się nie zdarza...Where stories live. Discover now