Mogę Cię o coś zapytać?

466 13 2
                                    

Mari stanęła na samej górze trybun w jastrzębskiej hali, patrzyła w stronę miejsca, które za chwilę ma zająć, kiedy schodziła po schodach ich oczy się spotkały- on stał pod siatką rozciągając barki a ona stanęła w połowie schodów i czekała jak zareaguje... Patrzyli na siebie chwilę, aż Tomek uśmiechnął się i podniósł do góry rękę. Ona zrobiła to samo i pomachała mu. Usiadła zaraz za bandami i przypatrywała mu się natarczywie mając nadzieję, że on z odległości nie dostrzeże na kogo dokładnie patrzy. Prawda jest taka, że on robił to samo- wpatrywał się w nią przy każdej okazji nie mogąc się skupić na treningu. Gdy rozgrzewka dobiegała końca Tomek zaczął zmierzać w ich kierunku. Serce Marisy łopotało jak szalone, nie wiedziała czy wstać czy go przytulić czy pocałować... Wstały jednak razem z Ewą i już miały się z nim witać, gdy w ramiona wpadła mu... Ada.
-Hej, ledwo dojechałam. Trzymam kciuki- powiedziała radośnie do niego. On przywitał się z nią i podziękował. Następnie pocałował i przytulił Ewę i wyciągnął ręce do Mariah. Objęli i powiedzieli krótkie cześć.
Gdy Mari siadała na swoje miejsce Ewa rzuciła do niej:
- Sama tego chciałaś.
Marisa wiedziała, że Ewka ma rację. W sumie chciała, żeby Tomek z Adą zbliżyli się i spróbowali, ale nie wiedziała, że będzie na to patrzeć i będzie to tak boleć.
Mecz mijał piłka za piłką, set po secie. Nauczycielka nie umiała się skupić na grze. Obserwowała Adę, która może o siatkówce nie wiedziała za dużo, ale mocno kibicowała ojcu swojego dziecka. Kilkukrotnie Marisa z Tomkiem złapali się wzrokiem, ale zawsze kontakt kończył się uśmiechem, tylko nie tak szczerym jak kiedyś.
Mecz zakończył się łatwym 3:0. Po zakończeniu i rozejściu się kibiców Tomek podszedł do barierki i odruchowo przytulił najpierw Marise i dłużej przytrzymał szeptajac do ucha:
- Co z naszą tradycją?
Dziewczyna spojrzała na niego i odpowiedziała: a Ty jak to widzisz?
- Poczekacie na mnie przy wejściu?- powiedział do wszystkich a dziewczyny się zgodziły.
Gdy schodziły na dół Ada zagadała Marise:
- Między nami, ok?
- Tak, jak najbardziej.
- Wiesz, chciałabym, żebyśmy się lepiej poznały i w miarę dogadywały.
- No jasne, jestem za.
- Bo wiesz... Pewnie będziemy się widywać i...
- Pewnie gdzieś przelotnie tak...
Rozmowę przerwał im Tomek.
- Już jestem, dzięki, że przyjechałyście- spojrzał na Marise.
- Nie ma sprawy, to był świetny mecz, super broniłeś- powiedziała mu delikatnie się uśmiechając.
- Yyy, Tomek odwieziesz Mari do Żor, wiesz, że boję się jeździć kiedy pada- rzuciła szybko Ewa.
Dziewczyna spojrzała na nią wzrokiem, który gdyby mógł to by zabijał.
- Ni...- zaczęła.
- Jasne, nie ma problemu- szybko wtrącił Tomek- Ewka masz klucze a my Ada widzimy się jutro u lekarza?- szybko rozprawił się z dziewczynami jakby
- Tak, tak. Przyjedziesz po mnie?
- Tak jak mówiliśmy, do jutra- pożegnał się sucho- chodź Mari, tam mam auto- wziął ją za rękę i wyszli tak z hali. Stanęli pod autem, wrzucił torbę do bagażnika i nadal trzymał ją za rękę. Spojrzała na ich splecione dłonie i siatkarz powiedział:
-Przepraszam, tak odruchowo Cię chwyciłem...
- Nie szkodzi, przecież się przyjaźnimy, prawda?
- No tak i spowrotem wracamy do określania tego co nas łączy...
Marisa spuściła tylko głowę ...
- Przepraszam- powiedział, to nie było fair.
- Jest ok. Jedziemy?
Wsiedli do auta i chwilę milczeli.
- No to Ewa wrzuciła Cię na minę, co?
- Nie, dlaczego? W zasadzie to będę musiał się jej jakoś odwdzięczyć...
- Tak?
- No tak... Bo z jednej strony chciałem z Tobą porozmawiać a z drugiej...
- Nie kończ, rozumiem- spojrzała na niego dyskretnie. Siedząc za kierownicą, z kapturem na głowie wyglądał... Niegrzecznie.
- Mari, brakuje mi Ciebie... A nie widzieliśmy się tylko dwa dni ...
Chcę oczyścić między nami atmosferę a żeby to zrobić to muszę Ci coś powiedzieć- zakochałem się w Tobie- spojrzał się na nią szybko- te 2 pocałunki... Tylko mnie w tym utwierdziły. Jesteś wyjątkowa i nigdy kogoś takiego nie poznałem. Chciałbym Cię mieć obok, ale skoro Ty nic nie czujesz do mnie... Pozwól nam na przyjaźń. Jako przyjaciele dobrze nam szło ...- zawiesił głos
- Tom, myślisz, że to się uda?
- Do tej pory tak to działało... Wolę Cię nie móc dotknąć niż w ogóle nie widzieć...
- Dobrze, spróbujmy. Więc przyjacielu, jak się czujesz jako przyszły tata?
- Nieswojo. Próbuje poznać Adę...
- Potrzebujesz czasu. Będziesz dobrym tatą, naprawdę w to wierzę.
- Będę dzwonić do Ciebie po rady- zaczął się śmiać.
- Nie ma problemu, jestem tylko teoretykiem, ale jak będzie potrzebna ciocia na wieczór to już się zgłaszam na ochotniczkę- zaczęli się śmiać.
- Mogę Cię o coś zapytać?
- No pewnie.
- Nic nie poczułaś podczas pocałunku?
Spuściła wzrok, czuła, że jeszcze chwila i nie wytrzyma.
- Dobra, rozumiem. A dlaczego dałaś się pocałować drugi raz?
- Tom, jedyne co Ci mogę powiedzieć to, że świetnie całujesz.
- Wiem- wybuchnął.
- Aj, Tom, Tom, uwielbiam Cię.
- Ja Ciebie też - spojrzał na nią zalotnie, bo akurat stanęli na światłach- Będziesz jutro u Stefa na spóźnionych Mikołajkach?
- No nie wiem... Skoro między nami jest ok, to raczej tak.
- A propos mikołajek, mam coś dla Ciebie- wychylił się do tylnego siedzenia sięgając po coś. Poczuła jego perfumy i zamknęła oczy ...

nic dwa razy się nie zdarza...Where stories live. Discover now