Staraj się, staraj

452 15 2
                                    

Po powrocie do klubu chwilę zastanawiała się czy pomysł, który przed chwilą narodził się w jej głowie ma sens i rację bytu.
~ Raz się żyje, zobaczymy jak Fornal to wytrzyma- pomyślała.
Kiedy szła w stronę parkietu, jeszcze raz podszedł do niej chłopak, który wcześniej chciał z nią tańczyć i zapytał:
- Mogłaś powiedzieć, że masz chłopaka siatkarza to bym Cię nie podrywał...
- Aj ... Może to mój chłopak, może nie... Sama już nie wiem- uśmiechnęła się zadziornie- poderwać się nie dam,więc żadne numery i inne bajery nie wchodzą w grę, ale możemy zatańczyć.
- A napić się drinka i zatańczyć?
- Ok.
Usiedli przy barze, rozmawiali, Kacper, bo tak miał na imię nowy znajomy Marisy, był fajnym chłopakiem. Nie cwaniakiem, nie podrywaczem, ale fajnym facetem. Gdy sączyli alkohol, kątem oka Mari zobaczyła sylwetkę przypominającą Tomka. Nie chciała odwracać głowy, żeby nie wiedział, że go zauważyła.
- To co? Zatańczymy? I będę wracać do znajomych, bo zaraz zaczną mnie szukać.
Chłopak wstał, złapał ją za rękę i zaprowadził na parkiet. Zatańczyli dwie piosenki i nawet szybko się w tym tańcu zgrali. Kacper zechciał odprowadzić dziewczynę do jej loży a ona na pożegnanie przytuliła go.
- To co? Nie dasz mi swojego numeru?- zapytał chociaż znał z góry odpowiedź.
- Wybacz, ale nie. Dziękuję i za drinka, i za tańce, i... za starania.
Kiedy usiadła na kanapie Ewka nie dała jej dojść do głosu:
- Ejjj, kto to? Jaki faaajny...
- Kacper, no fajny. Dobrze tańczy.
Ewa poruszała znaczącą brwiami i przerzuciłam oczami tak, żeby pokazać na Tomka.
Marisa spojrzała na niego: siatkarz nic się nie odzywał tylko nerwowo uśmiechał.
- No to jak? Będziesz częściej wpadać do Krakowa czy Kraków do Żor?- kontynuowała dalej dziewczyna Janka.
- Przestań. To tylko drink i taniec.
- No, no, no. Dobra, rozumiem, nie przy chłopakach, później mi opowiesz co i jak- Ewa zagadywała, jakby znała myśli i plan Mari.
Po tych słowach wzięła koleżankę za rękę, pociągła na parkiet, zaczęły tańczyć i w międzyczasie rozmawiać:
- Chcesz, żeby był zazdrosny?- rzuciła śmiejąc się Ewa.
- Czemu tak myślisz?
- Nigdy nie tańczysz z obcymi, a gdyby Ci się spodobał to nie odmówiłabyś za pierwszym razem. I do tego przecież nikogo nie chcesz. Podejrzewam też, że widziałaś Tomka z tą dziewczyną...
- Masz rację we wszystkich kwestiach- zaczęła śmiać się Mari.
- Macie się ku sobie, co? A Ty nie chcesz przez ciążę...
- Trochę tak, trochę nie. Coś między nami jest... Tomek chciałby spróbować a ostatnio zaproponował, żebyśmy chociaż poflirtowali, więc wzięłam sobie jego prośbę do serca. Tylko tak jak on- nie zamierzam flirtować tylko z nim- wywaliła język i zaczęła szybciej tańczyć.
- Jesteś the best. Chcę być częścią Twojego planu- wykrzyczała Ewa i też dała ponieść się muzyce.
Potańczymy kilka piosenek i dołączył do nich Janek, Marisa postanowiła, że pójdzie do siedzącego na kanapie Tomka.
- Tom, chodź tańczyć... Opadła na mebel obok niego.
- Ja i taniec, proszę Cię. Ale miło się na Was patrzy.
- Chcesz już wracać?
- Nie, chociaż może... Ale Ty zostań. Baw się dalej.
- Na pewno?
- Chyba, że pójdziemy na spacer?
- Ok, powiedzmy tylko wrocławskim, że idziemy.
Jak powiedzieli tak zrobili i za chwilę byli już na dworze.
- Ooo, robi się już zimnooo- powiedziała Mari, gdy tylko poczuła zimny powiew wiatru.
- Chodź- objął ją swoim ramieniem a ona nie protestowała.
- I od razu lepiej- zadarła głowę do góry i spojrzała na Fornala a on oddał tym samym.
- Moja babcia jest Tobą zachwycona.
- Ooo, dzięki. Ja też ją polubiłam. Super ciepła kobieta. Biedna przepraszała mnie za te wrzutkę o Filipie, w sensie o narzeczonym.
- Wiem, mówiła mi. Po tym jak usłyszała, że jesteś sama kazała mi ruszać do ataku- uśmiechnął się zalotnie.
- Serio?! Tak powiedziała?
- Niedosłownie. "Tomuniu, przecież widzę jak na nią patrzysz. Gdzie Ty taką dziewczynę znalazłeś... Staraj się, staraj", jakoś tak to ujęła...
- Oj babcia chyba nie widziała jak patrzysz na inne dziewczyny, od razu by zmieniła zdanie- wyswobodziła się z jego objęcia i idąc tyłem patrzyła na jego reakcje.
- Ja już nie patrzę na inne, a jeśli już to nie tak jak na Ciebie.
Mari wybuchła śmiechem.
- Oj Tom, Tom. Dasz mi parę korepetycji?
- Ja korepetycji Tobie? To Ty jesteś nauczycielką po tylu kierunkach studiów...
- Ale ja mówię o korepetycjach z podrywania...
- Aaa całkiem nieźle sobie z tym radzisz, ale mogę Cię przyjąć na praktyki.
- To już pierwsza z nich?
- Tak jakby...- zatrzymał ją łapiąc w talii, przybliżył się i patrzył jej w oczy.
- Kurde, wracamy do klubu? Może jeszcze Kacper tam jest i wypróbuję na nim te sztuczkę- puściła mu oczko, wyswobodziła się z uścisku i ruszyła w stronę klubu. A Tomek stał jak wryty...

nic dwa razy się nie zdarza...Where stories live. Discover now