Masz jeszcze moje serce

532 16 4
                                    

To był udany wieczór. A nawet bardzo udany wieczór. Marisa przekonała się, że Tomek to facet za jakiego go miała - z poczuciem humoru, naturalny, pewny siebie a zarazem skromny, ambitny i inteligentny. On przekonał się, że jest cholernie mądra, zabawna, spokojna a zarazem szalona i przede wszystkim chce go poznać, ale nie Tomka siatkarza, ale normalnego, codziennego Fornala.
Następny tydzień minął im na treningu i pracy, wymienili się paroma wiadomościami, ale oboje czekali na weekend- w sobotę miała odbyć się impreza, na którą wybierali się znajomi Tomka, ale i Janek z Ewą, więc Marisa nie mogła się jej doczekać. Umówili się, że tym razem Ewa odwiedzi Marisa.
- Matko, Marisa, ale masz dooom... Jest całkiem Twój?- zapytała.
- No tak. Jest mój, ale uwierz mi, że trochę mnie to kosztowało, żeby był mój, wiesz tak z każdej złotówki mój, ale o tym kiedy indziej. Co zakładasz na dzisiaj?
- Chodź, pokaże Ci a Ty pokaż mi swoją kreację, bo zaraz musimy się szykować.
Dziewczyny przerzucały ciuchy i przy tym rozmawiały i śmiały się w najlepsze. W końcu Ewa ubrana w małą czarną i Mari w krótki top i skórzany komplet (marynarka i spodnie) wsiadły do auta wrocławianki i po krótkiej jeździe zajechały pod klub.
- Chłopaków jeszcze nie ma?- zdziwiła się Marisa.
- Janek pisał mi, że Tomek miał obsuwę na treningu. Wiesz, dwa dni wolne to i dłuższy trening przed.
Nie czekały na towarzyszy, tylko od razu ruszyły na parkiet. Z czasem zaczęli dochodzić znajomi i w większej grupie tańczyli jakby znali się lata. O godzinie 21 ruszało karaoke, dziewczyny w świetnym, imprezowym nastroju zgłosiły się do niego. Wybrały piosenkę "Samba"  YouNotUs i Bryskiej. Ewa śpiewała zwrotki, Mari refreny i obie zalotnie ruszały się do rytmów piosenki. Na fragmencie ze wstawką Bryskiej, nauczycielka powoli kręciła się w kółko, podnosząc ręce do góry kołysała biodrami. Nagle zobaczyła stojącego pod filarem i przyglądającego się jej Tomka, nieśmiało się do niego uśmiechnęła i dokończyła utwór. Schodząc ze sceny Ewę porwał Janek, zachwycając się jej występem a Mari... Szła w stronę uśmiechniętego Tomka, ale na drodze stanął jej Janek Firlej, radośnie ją przywitał, pogratulował występu i pociągnął na parkiet. Tańczyli tak kilka tańców, rozmawiali i szeptali coś na ucho. Kiedy schodzili do baru, żeby się czegoś napić, ktoś przypadkowo oblał Marise drinkiem a kiedy Janek poszedł do WC po papier, nagle do zakłopotanej dziewczyny podszedł  Tomek, chwycił ją za rękę, przeprowadził przez tłum i wyprowadził na zewnątrz.
- Kurde, Tom jaki refleks szachisty. Co Ty obserwowałeś mnie czy co?-zaśmiała się 30-latka.
- Na pierwszym spotkaniu mówiłem Ci, że jak będziesz w podbramkowej sytuacji to służę pomocą - powiedział wyciągając ze swojego auta koszulkę. - Nie Twój rozmiar, ale myślę, że będziesz w niej wyglądać równie dobrze. Zakładaj, bo się przeziębisz- uśmiechnął się.
- A mógłbyś mnie zasłonić?- oparła się o auto. On wziął jej skórzaną marynarkę i rozciągnął przed nią. Mari zdjęła top i kiedy stała w samym staniku popatrzyła na Tomka.
-Ejj...
- Sorki, już odwracam głowę.
- Nie o to chodzi. Trzymasz ją za nisko- złapała jego rękę i podciągał marynarkę do góry.
- A więc mogę patrzeć? - zapytał zalotnie.
- Przecież jesteśmy kumplami, poza tym nie ma tu nic do oglądania. Założyła szybko jego koszulkę, wyciągnęła spod niej swoje ciemne włosy i przytuliła się do Tomka.
- Dzięki, że jesteś. Odsunęła się od niego i rzuciła- mam już bluzę, koszulkę, co będzie następne? - i zaczęła się śmiać opierając czoło o jego klatę.
- Masz jeszcze moje serce- szepnął, całując ją w głowę.

nic dwa razy się nie zdarza...Where stories live. Discover now