Martwię się o Wasze dziecko

509 14 4
                                    

Cały dzień Marisa przeżywała spotkanie z Adą. Chociaż podświadomie lubiła dziewczynę, bała się, że po tym spotkaniu może się wszystko zmienić...

- Ewa, ale jak mam się nie stresować? Chcę się ze mną spotkać kobieta, która będzie miała dziecko z facetem, w którym się kocham- mówiła półgłosem do telefonu siedząc w busie do Jastrzębia.
- oOoo, w którym się kocham... Ty mój słodziaku- usłyszała od Ewy.
- Ewa, ja z Tobą kiedyś nie wytrzymam- zachichotała.
- Dobra, żarty na bok- jeśli będzie chciała Cię odciągnąć od Tomka to powiedz jej, że i tak nie ma u niego szans, nawet jakbyś wyleciała na księżyc a jeśli będzie chciała zaprzyjaźnić to powiedz, że psiapsi to Ty już masz, w sensie mnie, i nie przyjmujemy nikogo do tego elitarnego grona- powiedziała Ewa na jednym wydechu.
- Kocham Cię, dam Ci znać po spotkaniu a do niego jeszcze 3 godziny, kończę Ewcia, bo idę na te praktyki...
- Ja Ciebie też kocham, do boju mała.
Marisa szła ośnieżonym Jastrzębiem. To niebywale, że do świąt zostało dwa tygodnie. Szybko weszła do poradni oddała się obserwacji.
Kiedy wyszła był już półmrok a wszystko obsypane śniegiem było takie ... Magiczne. Udała się go kawiarni, gdzie umówiła się z Adą a gdzie notabene zaprosił ją Tomek po pamiętnym spotkaniu w parku. Usiadła przy jego stoliku i patrzyła na ulicę. Zobaczyła w oknie Adę i pomachała jej.
- Hej, cieszę się, że zgodziłaś się na spotkanie- powitała ją ciężarna.
- Cześć, nie ma sprawy. Zamawiamy coś?
- Tak, ja wezmę zimową herbatę.
- Ok, ja kawę, więc idę nam zamówić.
Gdy Mari stała przy ladzie zerkała mimowolnie w stronę blondynki. Denerwowała się to było bardzo widoczne- ściskała dłonie, nerwowo gładziła brzuch.
- To o czym chciałaś ze mną porozmawiać?
- W zasadzie nie wiem od czego zacząć...
- Spokojnie, mamy czas.
- Kiedy zobaczyłam Cię pierwszy raz u Tomka wiedziałam, że nie mam z Tobą szans. Patrzył na Ciebie w taki sposób... Jak nigdy nie patrzył na mnie. Podobaliśmy się sobie, kręciliśmy siebie nawzajem, ale nigdy nie było między nami jakieś głębszej relacji- spojrzała niepewnie na Mari a ta milczała- wiesz, że to facet na punkcie, którego można oszaleć. Tak bardzo wierzyłam, że coś do mnie czuję, że będziemy razem. A może wmawiałam to sobie...Teraz wiem, że łączył nas tylko seks- nastała cisza. Ja czułam, że to co było między nami rozpada się i...
- Spokojnie Ada, nie denerwuj się - Marisa złapała ją za rękę.
- Ja specjalnie nie wzięłam tabletki, rozumiesz? Ja chciałam z nim wpaść. Wiedziałam, że nie zostawi mnie wtedy samej. Nie przewidziałam, że pozna Ciebie...- spuściła głowę i zaczęła płakać.
- Ada, przestań. Proszę Cię. Nie możesz się denerwować.
- Właśnie Ci mówię, że złapałam go specjalnie na dziecko i stoję na drodze waszego związku a Ty się o mnie martwisz?
- Martwię się o wasze dziecko- chlapnęła jak zwykle szczerze.
- Nie wiem co mam robić Marisa... Wiem, że on nie będzie ze mną pomimo, że próbuje mnie poznać, ale tylko jako kobietę z którą będzie się dzielił opieka nad dzieckiem. Dodatkowo ja kogoś poznałam i... To wszystko mnie przerasta.
- Nadal nie rozumiem, dlaczego chciałaś o tym ze mną rozmawiać, myślę, że powinnaś z Tomkiem...
- Wiem, że jesteś dobra przyjaciółką- wszyscy tak o Tobie mówią. Doradź mi co mam zrobić, żeby Tomek mnie nie znienawidził i nie zostawił mnie z tym samej.
- Szczerze, wiem, że nie zostawi swojego dziecka, ale jak to zrobić, żeby to co uknułaś nie odbiło się na waszych relacjach- nie mam pojęcia. Wybacz, ale jestem w takim szoku, że dzisiaj nic więcej Ci nie powiem.
- Nie mów narazie o tym Tomkowi, dobrze?
- Nie powiem, ale jak obiecasz, że do końca roku dowie się o tym o Ciebie. Pomogę Ci to jakoś zorganizować. A teraz wybacz, muszę iść.
- Dziękuję Ci za wszystko.
Marisa nic na to nie odpowiedziała tylko szybko wyszła z kawiarni- mroźne powietrze nie otrzeźwiło ją z emocji, ale sprawiło, że jej palące się z nerwów policzki trochę ochłonęły.

Dziewczyny, przerwa była krótsza niż myślałam- kłopoty się nie skończyły, ale okazało się, że pisanie to pomysł na chwilę zapomnienia. Nie wiem kiedy następny, pewnie nie jutro, ale mam nadzieję, że niebawem. Ściskam M.

nic dwa razy się nie zdarza...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz