Płacz, płacz

462 12 2
                                    

- Stop, Mari, stop- krzyknął Stef.
Dziewczyna ze łzami w oczach zatrzymała się. On złapał ją od tyłu i mocno przytulił, wtedy zaczęła głośno szlochać.
- Chodź, wrócimy do mnie. Zostaniesz na noc a później pomyślimy, ok?- powiedział jej, gdy trochę się uspokoiła.
- Ale ...
- Tomek jest u siebie, nie martw się nie przyjdzie.
Poszli, więc razem do jego mieszkania. Stef pozwolił się jej wypłakać i o nic nie pytał. Nawet nie wie kiedy zasnęła a rano obudził ją Francuz krzątający się po kuchni.
- Obudziłem Cię? Przepraszam, mamy wolne przedpołudnie, więc pomyślałem, że przyszykuje coś dla nas.
- Dziękuję Ci Stef, wczoraj bez Ciebie nie dałabym rady.
- Naprawdę nic do niego nie czujesz?
- Stef, proszę Cię ...
- Ok, przepraszam, nie pytam. To on prosił, żebym się Tobą zaopiekował i pisze co chwilę jak u Ciebie. To Ty złamała mu serce a on się martwi tylko o Ciebie...
- Ała, teraz już wiem co inni czują, gdy ja jestem szczera do bólu - westchnęła.
- Przepraszam, ale... Gram z nim drugi rok, spędzamy sporo czasu i naprawdę widzę, że mu zależy. I rozumiem czemu trzymałaś go na dystans, jeśli nie czułaś nic do niego. Zachowałaś się ok, bo... - przemyślenia Stefana przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu dziewczyny.
- Ewa dzwoni, przepraszam odbiorę- Heeeej- powiedziała nieśmiało Marisa.
- Hej kochana, gdzie jesteś?
- W Jastrzębiu.
- U Tomka?!- krzyknęła ze zdziwienia Ewa.
- Nie, u Stefana, długą historia...
- Powiedzmy, że słyszałam, jedziemy do was z odsieczą, tzn. ja do Ciebie a Janek do Tomka. Nie ruszaj się z miejsca, 20 min i jestem.
- O Boże jak dobrze, czekam.
- Wszystko ok?- Stefan chciał się upewnić.
- Tak, Ewa z Jankiem tu jadą, więc powoli będę się zbierać, pewnie zawiezie mnie do Żor. Jeszcze raz Ci dziękuję.
-Mari, zawsze możesz na mnie liczyć- przytulił ją do siebie. Dziewczyna zaczęła zbierać swoje rzeczy i ubierać się. Chwilę później dostała SMSa od Ewy, że może spokojnie schodzić na dół. Na schodach minęła się z Jankiem.
- Hej siostra- powiedział smutnym tonem.
- O Boże, Janek, kamień z serca...
- O tak się za mną stęskniłaś?- chciał zażartować.
- Bałam się, że będziesz na mnie zły- spuściła głowę.
- Mari... Jeśli naprawdę do niego nic nie czujesz to nie ma o czym gadać. Specjalnie trzymałaś go na dystans. Gdybyś wmawiała mu co innego i nagle rzuciła- nie byłabyś moją siostrą - wywalił jej język. Ale rozumiem Twoją decyzję, choć w głębi serca mam wciąż nadzieję, że to nieprawda i że będziecie razem.
- Leć do niego, zaopiekuj się nim i... Proszę, daj znać co u niego- przytulili się i Mari szła w stronę auta. Zatrzymała się przed samymi drzwiami wejściowymi, żeby otrzeć łzę i złapać głęboki oddech.
- Kochana, jak Ty się trzymasz?- powiedziała współczującym głosem Ewa.
- Hmm, no powiem Ci... Zresztą nie, cholera, wy serio nie jesteście na mnie źli?
- Mari, przecież my wiemy czemu tak mu powiedziałaś.
- Tzn?
- Tzn. że on Tobie też się podoba tylko najpierw nie byłaś świadoma jego uczuć a teraz gdy pojawiły się z Twojej strony... Chcesz żeby spróbował ułożyć sobie życie z Adą. I powiem Ci, moim skromnym zdaniem- to najgłupszy pomysł na jaki mogłaś wpaść.
- Ewka, ale co? Jaki pomysł?
- Pomysł odsunięcia go od siebie, żeby wpadł w ramiona innej.
- Co Ty gadasz...
- Możesz mi powiedzieć, zachowam to dla siebie, obiecuję. Zależy mi i na Tobie, i na Tomku a jeszcze bardziej na was razem, więc obiecuję dyskrecję.
Marisa słysząc te słowa wybuchła płaczem.
- Tak myślałam, to co? Kierunek Żory?A teraz płacz, płacz, bo jak dojedziemy do Ciebie musimy poważnie porozmawiać- podsumowała Ewa

nic dwa razy się nie zdarza...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz