To będą najlepsze święta ever!

492 15 1
                                    

Przytuliła go tak mocno, żeby poczuł, że ona też się w nim zakochała.
- Ooo, chce żeby tak wyglądał mój- nasz każdy wieczór- powiedział do niej.
Zaśmiała się tylko nie odrywając od jego klatki.
- Nie chce jutro wracać ... - wyszeptał .
- Dlaczego?
- Fajnie mi tu z Tobą...
- Tom, Tom, Tom...
- Ale pamiętasz, że na święta jedziemy do Krakowa?- zapytał z uśmiechem od ucha do ucha.
- Tomek, ja dziękuję za zaproszenie, ale to raczej takie... Grzecznościowe było- powiedziała zakłopotana.
- O nie, nie, nie. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że nie jedziesz...- wydał się naprawdę smutny.
- No nie wiem sama...
- W tym roku czekam na święta jak małe dziecko, dlatego, że Ty na nich będziesz. Bądź moja mikołajką i spełnij moje jedyne marzenie- chcę spędzić święta z Tobą. Całe 3 dni z Tobą- uśmiechnął się zalotnie, ale w jego oczach widać było szczerość.
Przytuliła go mocno i wzruszona wyszeptała do ucha:
- Z największą przyjemnością.
Przytulili się mocno i tak usnęli. Kolejny poranek minął im na wspominaniu wczorajszego wieczoru oraz ustalaniu szczegółów wyjazdu na święta.
- My pojedziemy do mamy 23, zaraz po mojej pracy- powiedziała Ewa.
- A my Mari kiedy jedziemy?- zapytał Tomek upijając łyk kawy i prężąc się z dumy, że wczoraj "wywalczył" jej obecność na świętach u Fornali.
Ewa z Jankiem spojrzeli na siebie szeroko się uśmiechając i ciesząc, że u młodszego siatkarza widać taką radość.
- No nie wiem? Ty w piątek masz jeszcze trening ... Ja mam wolne, więc jeśli będziesz w stanie możemy wyjechać zaraz po treningu- dodała zajęta sprzątaniem ze stołu.
- Ajjj... Jak stare dobre małżeństwo. Jak dobrze słyszeć u Was takie rozmowy- powiedziała Ewa pomagając Marisie sprzątać.

- Dzięki za super czas i do zobaczenia w święta - powiedział Tomek przytulając Ewę i żegnając się z Jankiem.
- Tak się cieszę, że wszystko się uklada- wyszeptała Ewa przytulając Marise- tylko nie wyskocz z jakimś kolejnym super pomyslem- wywaliła do niej język.
- Obiecuję, że nie- zaśmiała się nauczycielka.

- Tomeeek- zapytała niepewnie.
- Tak?
- Może to nie czas na takie pytanie, ale ... Kiedy powiesz tacie i babci o dziecku?
- Myślę, że po świętach. Teraz nie chce robić im szoku a i sobie psuć tych trzech dni ... Tzn. Wiesz nie to, że dziecko psuje tylko...
- Tylko były by rozmowy, dopytywania i wolisz po, rozumiem- spojrzała na niego- a widziałeś się ostatnio z Adą?
- Nie, pisałem tylko jak się czuje, czy wszystko ok, czy czegoś nie potrzebuje. A dlaczego pytasz?
- A tak, nieważne. Myślisz, że zaproszenie Twojej mamy było na serio?
- No a jak inaczej? Przecież nie zaprasza się nikogo na święta od tak. Ale jak chcesz mogę zadzwonic i zapytać- zażartował i chwycił za telefon .
- Oszalałaś, no nie coś Ty- i zaczęli się śmiać.

Reszta część podróży minęła im na rozmowie i ustalaniu kwestii świąt- kiedy, skąd, co wziąć, co dokupić do prezentów itd.

- To co, widzimy się po Twoim treningu? Przyjedziesz po mnie?- zapytała żegnając się z nim pod swoim domem- chyba, że jednak wejdziesz na herbatę?
- Nie kuś, bo wiesz, że nie umiem Ci się oprzeć a jutro z samego rana trening- spojrzał na nią zadziornie i założył jej kosmyk włosów za ucho.
- To do piątku- powiedziała i mocno go przytuliła i nie wiedząc czemu, wbrew swoim zasadom, pocałowała go cmokiem w usta. Siatkarz nawet nie drgnął a gdy była już pod drzwiami usłyszała jej krzyk:
- Jeeeest!
Odwróciła się tylko, popukała się w głowę dając mu do zrozumienia, że zwariował i weszła do domu. Tomek wsiadł do auta, przez chwilę nie odjeżdżał a gdy ruszył w stronę Jastrzębia Mari dostała smsa:
Od Tom:
Ja już nie chce nic pod choinkę, no może tylko Twoich pocałunków. To będę najlepsze święta ever!

nic dwa razy się nie zdarza...Where stories live. Discover now