3. Zapach

1K 91 10
                                    



„Pewnego dnia Stwórca odpoczywał – siedział i patrzył, jak w jednej wiosce bawią się dzieci. Dzieci śmiały się i śpiewały, ale serce Stwórcy przepełniał smutek.

Myślał: „Te dzieci zestarzeją się. Ich skóra pomarszczy się, włosy staną się siwe, zęby wypadną. Mocne ramię młodego myśliwego osłabnie. Te śliczne młode dziewczęta zbrzydną i utyją. Radosne szczeniaki staną się ślepymi, zaświerzbionymi psami. A te piękne kwiaty – żółte i niebieskie, czerwone i fioletowe – opadną. Z drzew spadną liście i uschną. Już teraz żółkną". [Mity Indiańskie]

Uwielbiałem jesień, mimo że to zima była moją ukochaną porą roku. Ze spokojem obserwowałem liście, które spadały z drzew. Jeden z nich upadł obok mnie. Nie wiedząc czemu, schyliłem się, aby go podnieść. Miał brązową barwę i gdzieniegdzie można było w nim dostrzec dziury. Chwile mu się przyglądałem, ale potem wypuściłem go z dłoni.

Wyczułem za sobą zapach Theo. Jako że chłopak również nie popierał picia ludzkiej krwi, wiedziałem że był zawiedziony moim występkiem.

Tylko że ja w tym wszystkim nie widziałem nic złego. Przecież to nie był pierwszy raz kiedy kogoś zabiłem.

Wiele razy chciałem wypisać tamten dzień z pamięci, jednak nie byłem w stanie. Nie mogłem tak po prostu zapomnieć o tym grudniowym wieczorze. O tym rozrywający bólu i wizji tego, że właśnie traciłem życie. Tyle że mój oprawca nie planował mnie zabić, przynajmniej nie na początku. Gdyby chciał się mnie wykończyć, wystarczyłoby zatopienie kłów w strategicznym miejscu. On chciał się mną bawić. Chciał mnie wykończyć.

Nie pamiętam, co działo się zaraz po ugryzieniu. Pamietam jedynie szczątkowe wspomnienia. W tle odgłosy walki, moje łzy, cieknąca krew. Przespałem wtedy dwadzieścia siedem godzin. Gdy się obudziłem, pierwszym co udało mi się zarejestrować był potężny głód, który niemal mnie wykręcał. Jednak nie był to zwykły głód, było w nim coś dzikiego i nieodgadnionego. Nie rozumiałem, dlaczego wszystko nagle stało się wyraźniejsze. Każdy szept czy szmer. Wzrok mi się wyostrzył, a do moich nozdrzy powoli docierał każdy zapach. Nie miałem pojęcia gdzie się znajdowałem, ale dopiero po chwili zrozumiałem, że mieściłem się w pokoju, do którego praktycznie nie docierały promienie słoneczne. Ociężale wstałem z łóżka, rozglądając się w każdą stronę. W pokoju było duszno, dlatego też postanowiłem otworzyć jedno z zasłoniętych okien. I właśnie w momencie, gdy promienie zaczęły mnie niemiłosiernie parzyć, zrozumiałem że coś było nie tak. Upadłem na stertę desek, powodując przy tym ogromny hałas, który z pewnością musiał rozejść się po budynku. Po niedługiej chwili usłyszałem otwieranie drzwi, a przede mną stanęła Audrey.

Próbowała mi to wszystko jakoś wytłumaczyć, ale nic do mnie nie docierało. Byłem w szoku.

No bo jak miałem uwierzyć w to, że właśnie umarłem i stałem się wampirem? Na początku nawet przeszło mi przez myśl to, że kobieta mnie porwała i chciała ze mnie zrobić swojego niewolnika seksualnego. Rozważałem również to czy nie dostałem się przypadkiem do jakiejś pojebanej sekty, a kobieta przede mną nie była szajbuską, która naoglądała się za dużo Nosferatu.

Ale ku mojemu zdziwieniu to wszystko okazało się prawdą.

Pierwsze miesiące były naprawdę ciężkie. Od początku byłem uczony tego, aby ograniczać się do krwi zwierzęcej. Tylko jak mogłem się do niej ograniczać, skoro krew ludzka była o wiele lepsza?

Często uciekałem z naszej siedziby, w której poznałem Noah, Theo, Clarę i Eugene. I to właśnie Eugene i Audrey wzbudzali we mnie największy respekt. Byli doświadczeni i bałem się im jakkolwiek przeciwstawić. Bardzo nie chciałem zostać sam, dlatego też spełniałem ich prośby czy rozkazy bez najmniejszych oporów. Ale głód nadal rósł. Pewnego dnia już po prostu nie wytrzymałem i przestałem ich słuchać. Wszystko wtedy było już mi obojętne. Zacząłem zabijać. Potem trochę to ograniczyłem i zacząłem mieszać dietę ludzką z dietą zwierzęcą.

My Ethereal - I TOMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz