15/12

337 58 4
                                    



Przez całe życie babcia powtarzała mi, że umiem doskonale określić wartość człowieka. Że widzę ją w oczach.

Gdy we wtorkowy wieczór Nathan do mnie przyszedł i zaczął się złościć o to, że stanęłam w jego obronie, sama byłam zła. Chyba na siebie.

Pierwszy raz zauważyłam, że był wart mniej, niż kiedykolwiek mogłam przypuszczać.

I nie chodziło tutaj nawet o to, co powiedział na samym końcu, tylko o... sama już nie wiem o co chodziło. Być może faktycznie chodziło o jego słowa, może o to, że się na mnie złościł, a może jeszcze o coś innego.

Z nim zawsze wszystko było tak okropnie skomplikowane. On cały taki był. Miałam już dość jego humorków i kolejny raz byłam nimi zmęczona.

Wkurzało mnie to, że jednego dnia wszystko było pomiędzy nami względnie w porządku, a kolejnego wszystko się sypało. A najgorsze w tym wszystkim było chyba to, że coraz bardziej zaczynało mi na nim zależeć. W ostatnim czasie coraz częściej przyłapywałam się na tym, że o nim myślałam. A przecież nie powinnam, prawda? Przecież nie był chłopakiem, który powinien zaprzątać moją głowę.

Straszne było również to, że doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że niekiedy nie traktował mnie w porządku, ale nie umiałam się z tym zmierzyć. Bałam się, że nasza relacja zmierza w bardzo niebezpieczną stronę.

Bałam się, że kolejny raz utknę w czymś niewłaściwym. Że kolejny raz skończę z kimś niewłaściwym.

My Ethereal - I TOMWhere stories live. Discover now