29. Człowiek

517 62 9
                                    


(Dobra, znowu zmieniam harmonogram XD ostatnia kartka z pamiętnika wleci w następnym tygodniu, 30 rozdział pod koniec listopada, a epilog i rozdział dodatkowy na początku grudnia)

(To jest ostatni rozdział z perspektywy Nathana, więc daj gwiazdkę dla nietoperza <3)


Drogi Nathanie,

Znając ciebie, wiem że na pewno zerknąłeś już do trzydziestego rozdziału. Być może nie spodobało ci się zakończenie, dlatego zostawiłam jedną wolną stronę, abyś mógł napisać własne.

Ale nie zapominaj o tym, że twoje życie nie jest książką. Czerp z niego wszystko to, co najlepsze. Kartki pożółknieją lub powypadają, ale twoje wybory pozostaną z tobą na zawsze.

Twoja, zapewne zmarła, Linda.

I wszyscy żyli długo i szczęśliwie — odparła z radością Clara, gdy skończyła zapisywać coś na ostatniej stornie notesu od Lindy. — Swoją drogą, nigdy bym nie powiedziała, że Montroce może być tak bardzo uczuciowa. — Po chwili przybrała przepraszającą minę. — Znaczy była. Przepraszam, jestem taka głupia.

Z uśmiechem machnąłem ręką, aby upewnić ją, że nie musi się tym martwić. Doskonale wiedziałem, że nie chciała źle. Usiadłem obok niej na łóżku i ułożyłem głowę na jej ramieniu. Zdziwiona dziewczyna uniosła w górę kąciki ust.

— Kim jesteś i co zrobiłeś z największym chamem w całym Vancouver? Oh, wybacz, w całym stanie! — Ekscytowała się rudowłosa. — Nate, czy ty się czegoś nawąchałeś? — W odpowiedzi jedynie parsknąłem śmiechem. — A powiedz mi, jak sytuacja z twoją dziewczyną?

Właśnie wtedy uświadomiłem sobie, że rudowłosa w ogóle nie miała pojęcia o tym, co się pomiędzy nami wydarzyło. Nie wiem jakim cudem, skoro pół szkoły o nas plotkowało. Być może potrzebowała oficjalnego potwierdzenia. Ciężko westchnąłem, w myślach mordując się za to, że w ogóle waham się nad tym, czy jej o tym powiedzieć. Chyba nie jestem gotowy na spotkanie w oko w oko z huraganem Clarą. Przy niej huragan Nathan to tak naprawdę niewinny powiew wiatru.

— Ta, oficjalnie jest moją dziewczyną.

Najpierw popatrzyła na mnie pytająco, a chwilę później rozdziawiła usta ze zdziwienia. Mógłbym przysiąc, że odezwała się dopiero po pięciu minutach.

— Co?

No cóż, sam nie mogłem w to uwierzyć. Nie byłem w stanie przywyknąć do nowej rzeczywistości, w który byłem kogoś, a ktoś był mój. Wiedziałem, że nasza relacja nigdy nie będzie łatwa i w duszy karciłem się za to, że uległem i odsłoniłem swoje uczucia, jednak nie byłem w stanie dalej tego w sobie tłamsić. Już nie.

No kurwa, ja pierdolę. Zakochałem się.

— Czy ty mi chcesz powiedzieć, że Nathan pieprzony D'Abernon ma dziewczynę? Nathan D'Abernon?! — zapytała z niedowierzaniem.

— Stara, też nie mogę w to uwierzyć — prychnąłem, wstając w miejsca. Od razu ruszyłem w stronę półek, a następnie wyrzuciłem z nich wszystkie ubrania. Byłem posrany, ale sprzątanie posprzątanych rzeczy sprawiało mi przyjemność.

— Ale że ty? Największy ruchacz w całym Waszyngtonie?

Nie kryłem parsknięcia, które uszło z moich ust zaraz po słowach dziewczyny. To też nie było tak, że mialem niewiadomo jak dużo podbojów na swoim koncie. Z reguły raczej starałem się trzymać z daleka od jakichkolwiek relacji, nawet tych nastawionych jedynie na przygodny seks. Starałem. W praktyce często wychodziło to inaczej.

My Ethereal - I TOMWhere stories live. Discover now