14. Rozpacz

556 69 2
                                    




Spowiedź wampira.

Pierwszym, co udało mi się zarejestrować po przebudzeniu, był okropny ból, który niemal wypalał moje udo. Głośno zasyczałem, kiedy tylko się poruszyłem. Zupełnie nie byłem świadomy tego, w czym właśnie uczestniczyłem. Resztkami sił uniosłem głowę w górę. Doskonale czułem krew ściekającą po mojej twarzy, a samotne krople odbijały się o podłogę.

Przede mną stał Erick, pieprzony, Cooper, a w ręce trzymał drewniany kołek. Patrzył na mnie z ogromnym uśmiechem. I chociaż miałem ochotę zmazać mu go z twarzy, w ogóle nie miałem na to siły.

Szybko zrozumniałem, że kula, która przeszyła moje udo, musiała być nasączona wywarem z Krwawnika. A kiedy chciałem poruszyć swoimi obolałym rękami, zorientowałem się, że są związane grubą liną. Nie miałem nawet siły na to, aby westchnąć. Byłem taki słaby.

Taki ulotny.

Mężczyzna kucnął nade mną i z pogardą chwycił za mój podbródek.

— Zabiję cię, Nathanie — odparł, patrząc mi prosto w oczy. Super, szczerość jest najważniejsza. — ale dam ci możliwość spowiedzi. Opowiedz mi o swoich grzechach, Panie D'Abernonie.

Mimo że pewnie byłbym w stanie coś powiedzieć, nie miałem na to zupełnie siły ani ochoty. Poza tym chyba nie chciałem z nim rozmawiać. Mężczyźnie się to nie spodobało, ponieważ mocno mnie spoliczkował. Pod wpływem jego ciosu, moja twarz skrzywiła się w bok.

Byłem w potrzasku. Moją jedyną nadzieją był Miles, który miał się tu zjawić za jakieś pół godziny. Musiałem grać na czas.

Ale czy chciałem?

W tamtej chwili czułem się okropnie obco. Być może gdzieś w mojej podświadomości zrodziła się myśl, że po prostu na to zasłużyłem?

Mężczyzna przyodziany w czarny płaszcz wstał na proste nogi, po czym parsknął okropnym dla ucha śmiechem. Założył ręce na klatce piersiowej i spojrzał na mnie z góry.

— Kilka tygodni temu wprowadziłem się tutaj z żoną oraz psem. To jest obroża Bonnie — odrzekł, po czym oparł się o moje biurko. — Moja żona podobnie, jak ja, uwielbiała uprawiać jogging. Kiedy pewnego wieczoru nie powróciła do domu, uznałem, że nie mam się o co martwić, bo przecież na pewno wróci. Następnego dnia odchodziłem od zmysłów, ponieważ jej nadal nie było. Kilka godzin później znalazłem w lesie ciało Bonnie. Biedaczka zmarła na zwał. Jednak ciała swojej żony nie odnalazłem do tej pory. Czy ty ją zabiłeś, Nathanie?

Na początku nie mogłem sobie jej przypomnieć, ale w końcu coś mi zaświtało.

Cenisz sobie szczerość? To będę szczery.

— Była pyszna — odparłem prześmiewczo.

Na te słowa mężczyzna z prędkością błyskawicy znalazł się przy mnie i wymierzył mi kolejny cios. Musiałem wypluć nadmiar krwi, która zgromadziła się w moich ustach.

W całej tej sytuacji najbardziej rozśmieszyło mnie to, że właśnie dotarły do nas pierwsze dźwięki I Want It That Way od Backstreet Boys. Mężczyzna prychnął śmiechem, następnie rozsiadł się wygodnie w moim fotelu, a w dłoniach obracał drewniany kołek.

Czy naprawdę miałem dokonać żywota przy I Want It That Way? No cóż, jakie życie, taka śmierć.

— Claire była dla mnie wszystkim, Nathanie. Od razu zorientowałem się, że to ty ją zabiłeś. Mimo wszystko, nie kryjecie się jakoś dobrze z tą waszą dziwną przypadłością. Pewnie zastanawiasz się, jak zorientowałem się, że to ty ją zabiłeś. Śpieszę z odpowiedzią, otóż widziałem to w twoich oczach — zrobił krótką przerwę, aby pomyśleć nad kolejną częścią wypowiedzi — a tak poza tym to właśnie przed chwilą się do tego przyznałeś.

My Ethereal - I TOMWhere stories live. Discover now