19. Z kamerą u wampirów (edycja bożonarodzeniowa)

569 58 3
                                    


(Wiem, że mamy dopiero wrzesień ://)

O Duchu Przyszłych Wigilii! — zawołał Scrooge. — Lękam się ciebie bardziej niźli twoich poprzedników. Ale ponieważ wiem, że pragniesz mego dobra, i ponieważ mam nadzieję stać się innym, lepszym człowiekiem, gotów jestem wszędzie ci towarzyszyć z sercem przepełnionym wdzięcznością.
Charles Dickens — Opowieść Wigilijna



— Theodorze! — Wydałem z siebie głośny krzyk, gdy szklana gwiazda z hukiem rozbiła się przy mojej głowie. Wstałem na proste nogi, otrzepując przy tym kurz z kolan, po czym posłałem mu nienawistne spojrzenie. — Umrzesz.

Theo głośno się roześmiał, ale niezbyt przejął się moją uwagą. Zszedł z niewielkich rozmiarów drabiny i pokręcił głową.

— Szkoda, że nie spadło ci na ten głupi łeb — skwitował, na co jeszcze bardziej zwęziłem oczy. — Może oszczędziłbym sobie sprzątania.

Po tych słowach ruszył w stronę garażu, prawdopodobnie po miotłę.

Do Świąt Bożego Narodzenia pozostał dokładnie tydzień, jednak szanowna rodzina D'Abernon (w zasadzie to Audrey i Eugene) postanowiła, że już dzisiaj musimy ubrać choinkę (w zasadzie to ja i Theo). Jako że nasz salon zajmował dwa piętra, choinka była naprawdę wysoka i sięgała aż po belki podtrzymujące dach. Niestety nikt nie był w stanie przeczepić gwiazdy z drugiego piętra, gdyż choinka znajdowała się za daleko od antresoli, dlatego też musieliśmy pomóc sobie drabiną.

Święta w naszej rodzinie nie odbiegały jakoś bardziej od tych, które celebrowano w innych rodzinach. Oczywiście wszyscy pomijaliśmy aspekt jedzenia, bo żywiliśmy się wyłącznie krwią. Audrey miała pierdolca na punkcie ozdób i światełek, w związku z tym wraz z Theo i Clarą musieliśmy się tym zająć. Znając życie — kobieta i tak stwierdzi, że wszystko jest do bani, my jesteśmy do bani i w ogóle to ona musi po nas poprawić. Zdążyłem się do tego przyzwyczaić.

— Co myślisz? — zapytałem Clary, która właśnie zjawiła się w salonie. Dziewczyna parsknęła śmiechem i rozbawiona pokręciła głową. — A pierdol się — burknąłem, machając ręką.

— Nate — zaczęła spokojnie, jednak nie była w stanie długo ukryć swojego rozbawienia — nie możesz wieszać wszystkiego po jednej stronie z nadzieją, że nikt nie zobaczy drugiej. Przecież mamy okno na całą ścianę, kretynie.

Przewróciłem oczami i wyciągnąłem ze swojej kieszeni telefon, zupełnie nie przejmując się jej uwagami. Dochodziła już pierwsza, co oznaczało, że musiałem wyjść z domu, ponieważ miałem do załatwienia kilka spraw.

— Będę potem — rzuciłem w kierunku rudowłosej, a następnie udałem się do drzwi. W międzyczasie zdążyłem chwycić do rąk kurtkę, która od kilkunastu minut czekała na mnie na schodach.

— Jedziesz do swojej dziewczyny? — spytała, unosząc w górę kąciki swoich ust.

— Tak, jadę ją pożreć.

Bez zastanowienia wpakowałem się do samochodu i ruszyłem w stronę domu Milesa. Musiałem porozmawiać z jego ciotką o tym, o czym ostatnio mi powiedziała. Miałem świadomość tego, że potrafiła czytać w myślach, podobnie jak Theo, ale nie rozumiałem jakim cudem potrafiła przewidzieć przyszłość. Z resztą podobnie było z Theo, bo nikt nie wiedział jakim cudem coś w głowie kazało mu namalować pocisk czy też krajobraz Anchorage. Zastawiałem się nad tym, czy może te umiejętności były ze sobą jakoś połączone, ale nie mogłem zrozumieć jak. Owszem, spotkałem się w swoim życiu z krwiopijcami, którzy posiadali zdolność przewidywania przyszłości, jednak nigdy nie była ona połączona z czytaniem w myślach. To było tak kurewsko dziwne, że akurat dwójka wampirów z mojego otoczenia w tym samym czasie ujawniła swoją kolejną umiejętność.

My Ethereal - I TOMWhere stories live. Discover now