28. Śnieżyca

465 64 22
                                    


(Jednak robię mini maraton. Nie wiem, kiedy będzie 29, ale przypuszczam, że gdzieś w połowie/pod koniec listopada. Muszę sobie popoprawiać ostatnie dwa rozdziały i epilog. Poza tym będą jeszcze dwa rozdziały dodatkowe, które wlecą w grudniu.)

(Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz gwiazdkę <3 i napiszesz co sądzisz o rozdziale.)

Młody wampir pewnym krokiem przechodził przez gęsty las. Nie zastanawiał się gdzie idzie, ponieważ w głowie przyświecało mu tylko jedno. Stanął za mężczyzną przyodzianym w długi czarny płaszcz i wydał z siebie ciche westchnięcie. Przerażający mężczyzna z radością wypisaną na twarzy zwrócił się w stronę znudzonego bruneta.

— Jednak przyszedłeś — odparł niemal od razu. — Wiedziałem, że przyjdziesz, Nathanie. Jesteś moją prawą ręką.

— Czego ode mnie znowu potrzebujesz?

Jego ton i postawa wyrażały znudzenie. Bardzo nie chciał przebywać w towarzystwie mężczyzny. Być może u niektórych wzbudzał strach, jednak nie w Nathanie. Owy Nathan niezbyt za nim przepadał. Uważał go za zbyt zadufanego w sobie i po prostu niezbyt mądrego.

— Masz wybór. Zawsze ci go dawałem, czyż nie? Wybór jest kluczowy, Nathanie. — Przekręcił swoją głowę w bok i wskazał palcem na grupę osób.

Nathan obdarzył ich zaciekawionym spojrzeniem. Nie był w stanie rozpoznać nikogo z nich.

— Kim oni są? Powinienem ich znać?

Mężczyzna kolejny raz powiększył swój uśmiech. Rozbawiony pokręcił głową, a następnie podszedł do grupki. Nathan postanowił zrobić to samo. Patrzył na nich z zaciekawieniem i uważnie przyglądał się ich twarzom. Gdzieś w głębi duszy cichy głos podpowiadał mu, że kojarzył te twarze, jednak nie był pewny skąd.

— Zacznę od początku — odparł, a później zaczął wskazywać palcem na poszczególne osoby. — To jest Clara, Theo, Miles, Audrey, Haley i Eugene. Możesz ich nie kojarzyć, ale w poprzednim życiu byliście związani. To kogo chcesz zabić najpierw?

Nathan przekręcił głowę w bok. Nie był pewny, na kogo miał dzisiaj ochotę. Najpierw spojrzał w puste oczy Milesa, które nie wyrażały zupełnie niczego. Ten chłopak nawet nie próbował się bronić czy uciekać, po prostu stał bezczynnie i czekał na wyrok. Z resztą tak jak wszyscy. Chwilę później przeniósł swoje spojrzenie na niską blondynkę i niemal od razu do niej podszedł. Brutalnie chwycił jej szczękę, nie przejmując się tym, czy mógł zrobić jej krzywdę, a potem uniósł w górę.

— Ją — odparł bez namysłu, siląc się na uśmiech godny szaleńca.

Jego ofiara wzbudzała w nim mnóstwo skrajnych emocji. Z jednej strony chciał pożywić się jej krwią, która zapewne byłaby najlepszą krwią, jaką wypiłby w całym swoim życiu, ale z drugiej — coś w nim pękło. W jej oczach zobaczył coś, czego jeszcze nigdy nie widział. Pewnego rodzaju błysk, na którego widok coś zakuło go w sercu.

— No zabij ją — powiedział znudzonym tonem mężczyzna stojący za Nathanem, ponaglając go.

— Nie — rzekł Nathan okropnie zimnym tonem. Nie zamierzał robić tego, na co nie miał ochoty. A tamtego dnia nie chciał skrzywdzić ani wątłej nieznajomej, ani nikogo innego.

— Nathanie, nie masz wyboru.

— Przed chwilą powiedziałeś, że go mam! — Nathan był bardzo zły i nie zamierzał chować swojego rozdrażnia. Powiedział nie. Jego nie powinno być świętością!

My Ethereal - I TOMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz