01/01*

366 64 2
                                    



W sylwestrową noc naprawdę nie chciałam wychodzić z domu. Nie wiem jakim cudem udało się Laurze mnie z niego wyciągnąć. Dostałyśmy zaproszenie na imprezę u Jodie, jednej z naszych znajomych.

Jako że znałam Jake'a Sandersona, ponieważ był z mojego roku i chodziłam z nim zajęcia, dostałam zaproszenie na jego imprezę. Nie byliśmy przyjaciółmi, ale znaliśmy się od dzieciństwa, ponieważ nasi dziadkowie kiedyś ze sobą pracowali. Powiedział, że mogę nawet zabrać ze sobą Laurę, jednak nawet to nie przekonało mnie do tego, abym postanowiła tam pójść. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że będzie tam również Nathan. A jego to naprawdę nie chciałam widzieć.

Może nie byłam na niego zła, bo doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, jaki był, natomiast było mi po prostu przykro. Do tego stopnia, że przez tydzień nie ruszałam się za bardzo z pokoju.

Ale postanowiłam zupełnie wyrzucić go sobie z głowy. Laura wybrała mi bordową, welurową sukienkę na ramiączkach oraz czarne szpilki, które niemal od razu rzuciłam w kąt. Może wiele osób uznałoby zakłócenie do takiej sukienki butów sportowych za ordynarne (wieśniackie), ale ja zupełnie się tym nie przejmowałam. Mogłam być wieśniarą, o ile tylko będzie mi wygodnie.

Gdy spojrzałam w lustro, lekko się uśmiechnęłam. Wyglądałam ładnie. W zasadzie to ładniej, niż mogłabym przypuszczać. Na co dzień raczej się nie malowałam, ale wynikało to tylko i wyłącznie z tego, że mi się po prostu nie chciało. Chociaż nie mogłam zaprzeczyć temu, że lubiłam siebie w makijażu.

Na samej imprezie nie było źle, ale zupełnie nie miałam nastroju na żadną zabawę. Znudzona, sączyłam drinka, gdy podeszła do nas Jodie i powiedziała, żebyśmy zapozowały. Niechętnie, wykonałam zdjęcie z Laurą, po czym wróciłam do opróżniania zawartości kubka. Sama również postanowiłam dodać nasze zdjęcie, ponieważ wyglądałyśmy na nim naprawdę ładnie.

Kiedy po około dziesięciu minutach dostałam powiadomienie z Instagrama, moje oczy niemal wyszły mi z orbit.

— O mój Boże — burknęłam, przykładając rękę do ust.

Nieee, to nie mogło dziać się naprawdę. Czego ten zasraniec znowu ode mnie chciał?

— Co jest? — spytała rozbawiona Laura. Bez słowa podałam jej mój telefon. Dziewczyna po sekundzie rozdziawiła usta i dodała: — O mój Boże. Ja mu, kurwa, dam. Zgłoszę jego profil za udostępnianie treści o charakterze seksualnym.

Na jej słowa parsknęłam śmiechem, ale już sekundę później nie było mi do śmiechu, gdy dziewczyna podała mi urządzenie i zobaczyłam na nim komentarz dodany przez chłopaka.

— Co? — jęknęłam z doskonale wyczuwalnym obrzydzeniem w głosie. — Drzewo, drzewo, płomień, smok i gwiazdki?

— Jest z nim gorzej niż myślałam — skwitowała dziewczyna.

Chciałam to zignorować i zacząć się bawić, jednak nie mogłam. Odruchowo weszłam na jego profil, który znałam już na wylot. Nie miał na nim żadnych zdjęć, opisu czy nawet zdjęcia profilowego. To było do niego tak bardzo podobne.

Jednak gdy zobaczyłam nowe zdjęcie na jakim został oznaczony, parsknęłam gorzkim śmiechem. Widniał na nim Miles, Philip Collins, Jake Sanderson, Clara oraz sam Nathan, do którego przytulała się jakaś brunetka, która była z ich rocznika.

Taki był właśnie Nathan D'Abernon. Miałam wrażenie, że nikt tak naprawdę nic dla niego nie znaczył.

Liczył się tylko on, on, on i ewentualnie jeszcze on.

*****
Zostaw coś po sobie, kruszynko </3

My Ethereal - I TOMOù les histoires vivent. Découvrez maintenant