7. Niepewność

739 81 6
                                    




W zakutej wiecznym mrozem Alasce mieści się małe miasto, które posiada zaledwie trzydzieści tysięcy mieszkańców. Nazwa Juneau pochodzili od Joe Juneau, który poszukiwał złota w tamtych terenach. Lokalni Indianie zwykli nazywać to miasto Dzántik'i Héeni, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza rzekę, w której gromadzą się flądry.

I nie byłoby w nim nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że pomieszkiwaliśmy w tamtym mieście na przełomie sześćdziesiątego siódmego a sześćdziesiątego ósmego. Po morderstwie Peggy Richards ciągle się tułaliśmy, ponieważ nie mogliśmy znaleźć dla siebie odpowiedniego miejsca. Pamiętam jak któregoś wieczoru usiedliśmy razem przy stole w jednym z obskurnych moteli w Little Rock, wyciągnęliśmy mapę, a następnie losowo zaznaczyliśmy jedno z miast na mapie Alaski. Właśnie wtedy padło na Juneau. 

Mieszkańcy małej mieściny okazali się niebywałe gościnni. Od razu po naszej przeprowadzce wszyscy sąsiedzi oferowali nam pomoc. Dokładnie pamiętałem rodzinę Montroce, która była jedną z kilku rodzin, które jeszcze w latach szcześćdziesiątych utożsamiali się ze swoimi indiański przodkami. I to właśnie rodzina Montroce pośrednio przyczyniła się do tego, co nastało potem.

Pierwsze miesiące spędzone w tym mroźnym miejscu nie były łatwe. Musiałem przystosować swój organizm do cholernego zimna i jakoś zaaklimatyzować się w nowym mieście. Tygodniami siedziałem zamknięty w naszym domu, ponieważ według Eugene i Audrey, stanowiłem niemałe zagrożenie dla mieszkańców.  I chociaż wtedy nie chciałem się z nimi zgodzić, teraz wiem że mieli rację. Mogłem wychodzić jedynie w ciągu dnia, w nocy musiałem siedzieć w domu. A kiedy już pewnej nocy wyszedłem z tego domu — skończyło się to dla nas wszystkich tragicznie. Kierowany przeraźliwym głodem, postanowiłem zapolować na jakieś zwierzę. Akurat wtedy naprawdę nie chciałem nikogo pozbawić życia.

Kiedy przechadzałem się pustymi ulicami na naszej dzielnicy, usłyszałem głośny kobiecy krzyk. Postanowiłem więc udać się w jego kierunku. Młoda dziewczyna szarpała się z grupą pięciu mężczyzn. Była wyraźnie przerażona i bardzo żałowała tego, że akurat wtedy znalazła się w tamtym miejscu. Bez zastanowienia, postanowiłem jej pomóc.

Pamiętam tylko przeraźliwe krzyki, wszechobecną krew, zapach strachu i pieczenie moich wystających żył. Wpadłem w szał i w ciągu zaledwie kilku sekund zabiłem całą piątkę. Jak się okazało — nie byli sami. Kolejna szóstka mężczyzn zaczęła biec w moją stronę. Rzucali we mnie wszystkim, czym tylko mogli. Jednak żadna cegła czy butelka nie była w stanie mnie powstrzymać. Nawet nie zauważyłem, kiedy z pobliskiego domu wyszedł Henry Montroce wraz ze swoim najstarszym synem. Gdy zauważyłem strzelbę w jego słoni, bez namysłu zmniejszyłem dzielącą nas odległość, po czym z ogromną furią, pozbawiłem go życia. Jego syn od razu uciekł spłoszony.

Przede mną stała już tylko młoda kobieta, która wpatrywała się we mnie oczami pełnymi nienawiści. Nagle usłyszałem odgłos syreny alarmowej, więc postanowiłem stamtąd jak naszybciej uciec.

Takim o to sposobem, tamtego wieczoru zamordowałem dwanaście osób.

Młoda kobieta oraz syn Henry'ego postanowili okłamać policję i wmówić jej, że mordu dokonała trójka niedźwiedzi, która zamieszkiwała tamtejsze lasy. Eugene niemal od razu stwierdził, że musimy stamtąd odjeść, więc następnego dnia po masakrze byliśmy już w drodze do jednego z miast w Kanadzie.

Mimo że doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że zamordowałem ich wszystkich w obronie dziewczyny, czuli do mnie ogromny żal. Przez kolejne lata wypominali mi to, że nie powinnienem był wtedy wyjść z domu. Wypominali mi również mój brak samokontroli. I w sumie mieli rację. Zaślepiony żądzą mordu zabiłem dwanaście osób jednej nocy. Byłem bestią.

My Ethereal - I TOMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz