Rozdział 2

33.9K 1.4K 648
                                    

Brooke POV'

- Właśnie powinnaś całować swojego najukochańszego brata po nogach.- oznajmił James, wchodząc do domu.

- Tak? I co jeszcze?- zapytałam nie zwracając na niego uwagi, lecz w dalszym ciągu przeglądając ogłoszenia o pracę.

- I jeśli tak bardzo chcesz, możesz robić mi śniadanie do pracy.

- Dobra, o co Ci chodzi, braciszku?- zamknęłam laptopa i obróciłam się w stronę James'a.

- Pamiętasz jak mówiłem Ci, że dostałem bilety na walkę od klienta, bo on nie mogł iść?- zapytał, na co w odpowiedzi pokiwałam głową. Chłopak zajął miejsce obok mnie i odłożył swoją czarną teczkę, prawdopodobnie z jakimiś ważnymi dokumentami na podłogę. – No więc, dzisiaj byłem umówiony z tym kolesiem i ostatnio wspomniałem coś, że szukasz pracy. Okazało się, że ten gościu zna się całkiem dobrze z menadżerem Biebera i tak się składa, że szukają kogoś kto zajął by się jego kondycją. Wiesz, zapobieganie urazom i w ogóle.- uśmiechnął się.

- No i co dalej?- wykonałam ruch ręką, aby kontynuował.

- Podałem mu twój numer i powiedział, że przekaże im. Jeśli faktycznie będą zainteresowani, powinni odezwać się do końca dnia, a teraz dziękuj.- rozłożył ręce, a ja nie czekając dłużej, wtuliłam się w niego.

- Czasami potrafisz być świetnym bratem.- zażartowałam.

- Hej! Ja zawsze byłem i będę świetnym bratem. Zapomniałaś kto przez te wszystkie lata odganiał frajerów, kręcących się przy tobie?

- Nie, zdecydowanie nie. Pamiętam to, aż nazbyt.-pokręciłam głową i ostatni raz przytuliłam Jamesa, zanim wyrwałam się z uścisku, zabrałam laptopa ze stolika i uciekłam na górę, zamykając się w swoim pokoju.

Byłam w trakcie oglądania jakiegoś średnio ciekawego filmu, kiedy telefon na mojej szafce nocnej zaczął wibrować. Zerwałam się gwałtownie z miejsca, zrzucając tym pilot na podłogę, który leżał na moich nogach.

Wciągnęłam powietrze do płuc kiedy na wyświetlaczu dostrzegłam obcy numer. Szybko podniosłam pilot, wyciszyłam telewizor i sięgnęłam po wibrujące urządzenie, przesuwając po ekranie palcem.

- Tak, słucham.- oznajmiłam do słuchawki.

- Dobry Wieczór, czy dodzwoniłem się do Brooklyn Thompson?- zapytał przyjemny dla ucha, męski głos.

- Tak.- przytaknęłam kiwając przy tym głową, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że mój rozmówca nie jest w stanie mnie zobaczyć.

- Nazywam się Matthew Brown, jestem menedżerem Justina Biebera. Otrzymałem Pani numer od mojego przyjaciela podobno jest Pani rehabilitantką sportową i poszukuje Pani pracy.

- Zgadza się.- przytaknęłam, przełykając nerwowo ślinę.

- Tak się składa, że poszukujemy kogoś takiego. Jeśli jest Pani zainteresowana, zechciałaby się spotkać jutro o 14 w restauracji, hotelu Four Seasons?

- Oczywiście, jestem zainteresowana.- moje odpowiedzi były zdawkowe, ale co innego miałam powiedzieć?

- Wspaniale. Było by jeszcze lepiej gdyby przyniosła Pani ze sobą jakieś dokumenty potwierdzające Pani kwalifikacje. Wolimy wiedzieć kogo zatrudniamy, aby później nie było żadnych niespodzianek.

- Rozumiem. Dziękuje i do zobaczenia jutro.

- Do zobaczenia.- odetchnęłam z ulgą kiedy mój rozmówca się rozłączył.

Rzuciłam telefon na łóżko i wybiegłam z pokoju, kierując się w stronę pokoju Jamesa.

- Zadzwonili!- pisnęłam od razu po otworzeniu drzwi.

BOKSER | Justin Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz