Rozdział 7

28K 1.4K 178
                                    

Brooke POV'

Zamrugałam powiekami, wpatrując się w Justina. Każdy w pomieszczeniu był zaskoczony jego prośbą, a już zwłaszcza ja.

- To praca Chrisa, więc może lepiej będzie, jeśli on ją wykona.- oznajmiłam, zaplatając palce za moimi plecami i ściskając je.

- Jest w porządku, nie mam nic przeciwko. Jeśli Justin chce abyś ty to zrobiła, nie ma sprawy. W razie potrzeby jestem tutaj i Ci pomogę.- Chris uśmiechnął się i wyciągnął w moją stronę buteleczkę z środkiem antyseptycznym i wacik.

Spojrzałam na Rachel, która wpatrywała się we mnie z szerokim uśmiechem na ustach. Kiedy zauważyła, że na nią patrzę, poruszyła sugestywnie brwiami i kiwnęła głową w kierunku ławki na której siedział Bieber.

- Okay.- wymamrotałam i podeszłam do Justin'a, stając przed nim.

Odebrałam od Chrisa potrzebne przybory i odkręciłam małą buteleczkę, wylewając jej zawartość na wacik. Po chwili oddałam środek Chris'owi, który stał obok mnie, przypatrując się moim poczynaniom.
Wolną dłonią chwyciłam podbródek szatyna i delikatnie podniosłam jego głowę w górę.
Spojrzałam przez chwilę prosto w oczy Biebera, lecz od razu odwróciłam wzrok skupiając swoją uwagę, na krwawiącym łuku brwiowym. Przysunęłam nasączony wacik do rany i oczyściłam ją, a następnie kierowana przez Chrisa, wykonałam wszystkie pozostałe czynności i odłożyłam wszystko do apteczki.

- Gotowe.- oznajmiłam z uśmiechem, zadowolona ze swojej pracy.

- Dzięki.- Justin wstał nagle, przez co się zachwiałam i odruchowo złapałam się ramienia mężczyzny, zaciskając swoje palce na twardym bicepsie.

Ramiona szatyna oplotły mnie w tali, również starając się podtrzymać mnie w pozycji pionowej.
Przełknęłam nerwowo ślinę i spojrzałam w ciemne oczy, które przyglądały mi się dokładnie. Justin oblizał usta i powoli mnie puścił. Czułam się tak cholernie nie komfortowo, wiedząc że wszyscy za moimi plecami przyglądają nam się dokładnie. Uśmiechnęłam się delikatnie i cofnęłam o krok do tyłu, puszczając przy tym ramię szatyna.

- Dziękuje. - obróciłam się na pięcie i skierowałam się w stronę drzwi, a następnie wyszłam na korytarz, aby odetchnąć.

Zatrzasnęłam za sobą drewnianą powierzchnię, lecz ta praktycznie od razu ponownie się otworzyła i moim oczom ukazała się Rachel, która podeszła do mnie nie przestając się uśmiechać.

- Wow.- wymamrotała, przez co spojrzałam na nią, nie rozumiejąc co ma na myśli.

- Co? - zmarszczyłam brwi, przyglądając się jej szczęśliwej twarzy.

- Więc kiedy będziecie się pieprzyć? - zachłysnęłam się śliną i rozszerzyłam oczy przypatrując się z niedowierzaniem. - Nie rób takiej miny, jakbyś nie wiedziała o czym mówię. Wszyscy tam- wskazała palcem na drzwi, przez które wcześniej wyszłyśmy - czuliśmy tą cholerną energię seksualną, między waszą dwójką. Aż dziwne, że się na siebie nie rzuciliście.

- Przestań.- przewróciłam oczami, starając się obrócić głowę tak, aby dziewczyna nie dostrzegła mojego zawstydzenia.

- W porządku, ale jeśli do czegoś między wami dojdzie, chce znać wszystkie szczegóły.- pokiwała na mnie palcem.

- Dobra, zrozumiałam. - zaśmiałam się, lecz nic nie mogłam poradzić na to, że mimowolnie w mojej głowie pojawił się obraz mojego ciała splecionego z ciałem szatyna.

Odchrząknęłam i westchnęłam cicho, starając się pozbyć nieodpowiednich wyobrażeń z mojej głowy.

Godzinę później wróciliśmy do hotelu i od razu każdy udał się do swojego pokoju, aby odpocząć i przygotować się do jutrzejszego wylotu.
Spakowałam niepotrzebne mi już rzeczy, wzięłam szybki prysznic, nastawiłam budzik i ułożyłam się wygodnie w wielkim hotelowym łóżku.

BOKSER | Justin Bieber ✔Where stories live. Discover now