Rozdział 12

29.1K 1.4K 199
                                    

Brooke POV'

Kolejna walka i kolejna dawka stresu, która towarzyszyła mi odkąd opuściliśmy hotel.
Aktualnie siedziałam wraz z Rachel w jednym z pierwszych rzędów, rozglądając się dookoła i przypatrując tłumom, które przyszły na walkę.
Obróciłam głowę w stronę wejścia na ring, kiedy z głośników zaczęła wydobywać się rytmiczna muzyka. Tłum zaczął krzyczeć, a następnie w hali rozbrzmiał głos komentatora.

- Zaczynamy kolejny gorący wieczór, w którym emocji dostarczy nam dwóch wspaniałych bokserów. Drodzy państwo, przywitajcie gorąco Roberta Calibera! - tłum zaczął klaskać, a z głośników ponownie wydobyła się muzyka. Światła błysnęły i zwróciły się na kilku osobową grupę, która wkroczyła na halę, kierując się w stronę ringu.

Bokser wszedł na ring, zdejmując z pleców szary lśniący szlafrok z jego nazwiskiem widniejącym na plecach.
Caliber okręcił się wokół własnej osi, machając do tłumu, a następnie zajmując swój narożnik.

- Przywitajcie również dzisiejszą gwiazdę, niepokonanego Justina Biebera!- tłum zaczął piszczeć i klaskać.

Wpatrywałam się uparcie w wejście wypatrując szatyna, który pojawił się po chwili wraz z Mattem, Jake'm, Chrisem i Luke'm. Justin tak jak Coliber wszedł na ring, odkrywając swoje umięśnione plecy. Zaśmiałam się kiedy dziewczyna siedząca za mną zerwała się ze swojego miejsca, zdzierając swoje gardło krzykiem.
Przyglądałam się jak Justin rozmawia z Luke'm, a następnie Jake poprawia jego rękawice. Po kilku minutach mężczyźni stanęli naprzeciwko siebie i przybili przez rękawice żółwika. Zabrzęczał dzwonek a komentator poinformował o rozpoczęciu walki.
Pierwszy cios został wyprowadzony przez Justina, lecz niestety nie trafnie.

Przez praktycznie całą walkę, siedziałam na swoim krześle cała spięta, ponieważ naprawdę ciężko było mi patrzeć na siniaka widniejącego pod lewym okiem szatyna oraz na jego krwawiące wargi. Nie zwracałam jakoś specjalnej uwagi na Coliber'a, aż do teraz. Mężczyzna przetarł szybko ramieniem wypływającą z nosa krew i szybko wrócił do utrzymywania gardy. Byłam przekonana, że Robert będzie miał jutro naprawdę poważne problemy z lewym okiem, ponieważ było ono tak bardzo napuchnięte, iż podejrzewam że w obecnej chwili nic na nie nie widział.
Dzwonek zadzwonił informując o zakończeniu przed ostatniej rundy.
Obserwowałam jak Justin siada w rogu ringu na małym taborecie, a Chris od razu zabiera się za opatrywanie jego ran, oraz przekazanie mu butelki wody.
Reszta drużyny wychyliła się pod linami ringu, próbując również skontaktować się z Bieberem.

- Chcesz z nim pogadać?- zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Rachel ze zdezorientowaniem.

- Nie, dlaczego pytasz?

- Bo wyglądasz jakbyś naprawdę tego potrzebowała. To zabawne jak bardzo się przed nim bronisz, ale martwisz się o niego cholernie bardzo, właśnie w takich momentach.- westchnęłam nie mając zamiaru zaprzeczać, ponieważ nie miałoby to sensu.

Miałam problem zrozumieć swoje uczucia, ponieważ jedna ze stron mówiła mi abym uważała, ponieważ to tym faceta przez którego mogę cierpieć, lecz była również ta druga strona która mówiła mi abym spróbowała, zaryzykowała, ponieważ żyje się tylko raz i w sumie sama juz nie wiedziałam co mam robić.

Bieber jakby wyczuwając o czym myślę, obrócił głowę w stronę tłumu i prześledził wzrokiem pierwsze rzędy, aż w końcu jego spojrzenie padło na mnie. Dziewczyna siedząca za mną najwyraźniej stwierdziła że bokser wpatruje się właśnie w nią, ponieważ nagle pisnęła i ponownie zerwała się ze swojego krzesła machając dłońmi nieco psychopatycznie.
Zaśmiałam się wraz z Rachel i całkowicie skupiłam swoją uwagę na mężczyźnie wpatrującym się we mnie. Szatyn uśmiechnął się seksownie i już nawet nie zwracałam uwagi na dziewczynę za mną, ale wydawało mi się ze ktoś właśnie wstał aby podnieść ją po upadku.
Odwzajemniłam uśmiech Justina czując dłoń Rachel, ściskającą moje kolano.
Dzwonek zadzwonił informując zakończenie przerwy, a rozpoczęcie ostatniej rundy.
Mimowolnie zacisnęłam dłoń w pięść ściskając mojego kciuka.
Spuściłam wzrok na krzesełko przede mną i zmarszczyłam brwi zastanawiając się przez chwile nad napływającymi do mojej głowy myślami.
Westchnęłam i podniosłam wzrok spoglądając na walczącego Biebera i w głębi duszy wiedziałam już jaką decyzje podjęłam.

BOKSER | Justin Bieber ✔Where stories live. Discover now