Rozdział 18

26K 1.4K 129
                                    

Brooke POV'

Posłałam Rachel nad stołem zirytowane spojrzenie, kiedy to podczas śniadania dziewczyna gapiła się na mnie dziwnie, od czasu do czasu uśmiechając się jak wariatka.

- Dobra, o co Ci chodzi?- odłożyłam widelec który trzymałam w dłoni na talerz, nie odrywając przy tym spojrzenia od Rachel.

- Nie, mi? O nic.- zmrużyłam oczy i oblizałam wargi.

- Czy ktoś potrafi mi powiedzieć, dlaczego zachowuje się tak dziwnie?- rozejrzałam się po pozostałych lecz każdy w odpowiedzi wzruszył ramionami.

Westchnęłam i starając się ignorować dziewczynę, skupiłam się na swoim śniadaniu.

Podczas mojego spotkania z Justinem w siłowni, mężczyzna o dziwo podczas naszej rozmowy ani razu nie nawiązał do seksu, co było odrobinkę dziwne.
Po skończonym masażu Justina od razu udałam się na swoje piętro, a kiedy zatrzymałam się przed swoimi drzwiami, zawróciłam i udałam się pod drzwi mojej zwariowanej koleżanki.
Zapukałam i chwilę później drzwi otworzyła mi szatynka.

- Cześć, mogę wejść?

- Jasne. – dziewczyna otworzyła szerzej drzwi i wpuściła mnie do środka.

- Przyszłam pogadać o twoim dziwnych zachowaniu z rana.- dziewczyna westchnęła i przeszła obok mnie kierując się do salonu.

- Nie mam pojęcia o co Ci chodzi.- oznajmiła, a następnie obróciła się w moją stronę i uśmiechnęła lekko.

- Więc teraz masz zamiar udawać ogarniętą dziewczynkę?

- Jestem ogarniętą dziewczynką, o co Ci chodzi?- Rachel złapała się za klatkę piersiową w miejscu gdzie było jej serce, starając się udawać urażoną.

- Rachel...- wymamrotałam.

- No już dobrze, w porządku, w porządku. Powiem Ci wszystko, ale najpierw usiądźmy. Napijesz się czegoś?- pokręciłam głową i weszłam wgłąb pomieszczenia, siadając na kanapie.

Rachel usiadła obok mnie i uśmiechnęła się.

- Nie zastanawiasz się jak trafiłaś do swojego pokoju?- zapytała na wstępie.

Oblizałam usta i podrapałam się w policzek.

- Owszem, ale uznałam, że może wygoniłaś mnie ze swojego pokoju kiedy byłam zaspana i po prostu tego nie pamiętam. Jest jakieś inne wyjaśnienie tej sprawy?- szatynka pokiwała głową.

- Owszem i nazywa się Justin.- wstrzymałam powietrze i zmarszczyłam brwi.

- A co on ma z tym wspólnego? Obawiam się, że nie rozumiem.

- Otóż kiedy chłopcy wrócili zameldowali się u mnie, że są cali i zdrowi. Zapytałam czy chcą się czegoś napić, dość cicho, więc Jake zapytał czemu szepcze, wyjaśniłam że zasnęłaś u mnie i wtedy Justinowi nagle chwyciło pragnienie zwilżenia ust. Zostawiłam ich w salonie i poszłam do kuchni po coś do picia, ale Justin przyszedł za mną i zapytał gdzie jesteś, z początku nie załapałam, ale potem zrozumiałam i pokierowałam go do mojego pokoju, prosząc go aby Cię nie budził.- zamrugałam powiekami, przyswajając słowa dziewczyny. – Chłopcy byli zmęczeni, więc jednak uciekli do siebie, a ja powędrowałam do pokoju gdzie zastałam jak Justin siedzi obok Ciebie i wpatruje się w Ciebie jak w obrazek, to było naprawdę urocze, więc to powiedziałam. Chwilę potem wstał i oznajmił, że zaniesie Cię do twojego pokoju, więc wzięłam twoje rzeczy i poszłam za wami. Ułożył Cię w twoim łóżku, przykrył, a potem wygonił mnie z twojego pokoju, upewniając mnie najpierw , że nie zrobi Ci krzywdy, więc poszłam do siebie. Skoro nie posiadasz na sobie żadnych malinek i raczej się na nic nie skarżysz, sądzę że jest okay i po prostu wyszedł chwile po mnie. – wpatrywałam się w szatynkę w kompletnym osłupieniu.

BOKSER | Justin Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz